- Nie mogę spać. - wyznałam. Co było zresztą prawda. Wzięłam drewniany kij i mu rzuciłam. Co złapał niemal od razu. Związałam mocniej włosy, a tuż po tym moja bransoletka zmieniła się w kij. Stanęłam naprzeciw niego, zachęcając go do walki. Jakoś nie był tym, zachwycony.
- Czyżby Alanik cykor. - prychnęłam. Chłopak zareagował. Doszło do potyczki.
Raz ja, raz on wygrywał. W końcu ktoś nam przeszkodził. Zrobiłam wielkie oczy, gdy pojawiła się Serafina, na pół przemieniona.
Powaliłam go na ziemię. Po czym na nowo ma bransoletka była sobą. Podeszłam do Serafiny i pomogłam jej doczłapać się do pokoju. Muszę szybko zlokalizować Raven. Wyszłam z pokoju i pobiegłam jej poszukać, jednakże wtedy wpadłam na Alana. Chciałam, a przynajmniej próbowałam go wyminąć, co mu się pewnie wcześniejsza sytuacja nie spodobała. Nie miałam, teraz na niego czasu. Popchnęłam go i spojrzałam się na niego ozięble.
Raven znalazłam z bratem i kilkoma innymi osobami.
Podeszłam do niej i poprosiłam na chwilę.
- Co jest? - spytała.
- Serafina, źle z nią. - powiedziałam.
- Dobrze to idź do niej, ja zaraz przyjdę. - powiedziała. Kiwnęłam głowa i poszłam od razu do pokoju. Zastałam ja w rogu pokoju. Cały był zniszczony. Podeszłam do niej, a ona spojrzała na mnie swoim wilczym, jak i zwykłym okiem.
- Serafina chodź do mnie. Wszystko będzie dobrze, pomożemy Ci. - powiedziałam. Serafina powoli podeszła do mnie, po czym powoli ja objęłam.
- Jestem. - zawołała dziewczyna. Spojrzałam w stronę wejścia do pokoju, kto się pojawił. Była to Raven, ale nie była sama. Był z nią Alan. Chciałam coś powiedzieć, po czym zignorowałam to i pogłaskałam powoli Serafi po głowie, by ją nieco uspokoić.
Alan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz