16.05.2019

Od Roth'a cd Zhavia

Nie wiem co bardziej mnie zaskoczyło. Śmierć Raven czy jej wskrzeszenie.
Raven mówiła jakieś głupoty bez sensu, kiedy mocno ją uściskałem. Coś o krukach , ciemności i piórach.
-Ojciec- wyszeptała i to jedyne zwróciło moją uwagę, odsunąłem ją trochę od siebie by na nią spojrzeć.
-Co z nim?
- Wilkołaki gdzieś poszły- weszła nam w rozmowę Erika- syren też nigdzie nie widzę. Zrobiłam spis osób. Przeżyło i zostało nas siedemnaścioro . Jak się czujesz Raven.?
-To już koniec- wyszeptała Raven przez łzy.
-Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego- wtrąciła Zhavia.
Raven w odpowiedzi pokręciła tylko głową.
-Musicie trzymać się razem. Roth musisz tego dopilnować- dalej bełkotała Raven. Już wcięta mówiła z większym sensem niż teraz.
-Sama ich przypilnujesz- odparłem i pomogłem jej wstać. Po raz kolejny ją obejrzałem. Nie miała żadnych ran. Za to cała była we krwi.
-Musicie znaleźć jakieś miejsce, coś bezpiecznego. I wrócić do domu.
-To chyba nie możliwe- ktoś się wtrącił. - musimy się zwijać i to już.
-Rayan ma rację- poparła likana Azero. - chyba że już jesteście gotowi na kolejną wojnę...
-Bo zbliżają się wilkołaki- dokończyła Isleen
Nie musiałem patrzeć na zgromadzonych by wiedzieć ,że nie dalibyśmy rady nawet małej wataszy. Dodatkowo jak wspomniała Erika było nas siedemnaścioro. 7 łowców, 2 syreny, czarownica , wampir, wilkołak, demonica , elf i 3 hybrydy, kiepska armia.
-Gdzie reszta - spytałem.
-Każdy dba o własną dupę- odparł wilkołak gorzko. Nie lubił uciekać to było pewne.
-A więc co tu robisz? Podwiń ogon i uciekaj- powiedział wampir , chyba Ethan . Każdemu udzielały się emocję, ból , zmęczenie, strata i ta niepewność.
Wilkołak już chciał coś odparować kiedy odezwała się Raven.
-Siedzimy w tym razem , od początku , a więc wstrzymajcie kłótnie, ile wiesz Rayan?- spytała spoglądając na zgromadzonych- Azero?
-Poszliśmy na zwiady. Nie jest ciekawie- odparł zdawkowo Rayan- w naszą stronę podążają 3 watahy.
-Wszyscy przywódcy uznali ,że muszą dbać o swoich ludzi- sprostowała Azero- nie możemy na nikogo liczyć.
Następne minuty poświęciliśmy na wędrówkę.
-Czemu z nami zostaliście- przerwała ciszę Erika, chyba nie zwracała się do nikogo konkretnego.
-Ja nie miał bym z kim odejść - odpowiedział cicho elf, jak dobrze pamiętam Gabi. - odszedłem z wujem z królestwa jako dzieciak.
- Moja matka korzystała z czarnej magii, nauczyła nas jej. Kiedyś sabat się o tym dowiedział i odnalazł nas.- zaczęła swoje zwierzenia czarownica - zabili ją , my dostałyśmy tą szanse, co za łaska nie..?- na chwilę zamilkła po czym dodała o wiele ciszej- nie mam pojęcia co stało się z Henriettą, nie ma jej tu.
Wystarczyły mi te dwie odpowiedzi by zauważyć że jesteśmy bandą odrzutków, zostali Ci co nie mieli co ze sobą zrobić, z jakiegoś powodu nie chcieli iść za swoimi.
Nagle Raven się zatrzymała, zrobiłem to samo a kiedy spojrzałem na siostrę , moje obawy się potwierdziły, to nie mogła być prawda.
Z jej nosa i oczu zaczęły lecieć strumyki krwi. Złapałem ją w chwili gdy zaczęła osuwać się na ziemię.
-Roth , to już koniec, musisz się z tym pogodzić. - jej słowa zmroziły mi krew w żyłach. Dziewczyna zaczęła kasłać krwią, kaszel przybierał na sile. Dusiła się własną krwią. Widziałem ból na jej twarzy.
-Zhavia zrób coś- warknąłem, odgarniając kosmyk włosów Raven, który wysunął się z pod gumki. Na nowo musiałem przezywać to samo. Śmierć siostry to najgorsze co mogło mi się przytrafić a ja musiałem na to patrzyć już drugi raz.
Tym razem nie krzyczałem, nie czułem złości. Tylko ten ból. Rozdzierający mnie od środka. Do ostatniego tchnienia Raven, byłem przy niej, próbując ją uspokoić. Nie chciałem by się bała, tym razem mogłem być przy niej. A później gdy odeszła, wszystko mi się rozmyło. Nie zwracałem uwagi co robię. Trafiłem w jakąś pustkę w której nic nie czułem. I chciałem w niej pozostać.

Zhavia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz