13.10.2018

Od Sam cd Nik

Po pojawieniu się demona wybuchła panika, stworzenie rozejrzało się wokoło, jakby czegoś szukało. Może jego Pan przysłał go aby kogoś wytropił. Jednak bardziej od pojawienia się demona zdziwiła mnie postawa łowcy. On sobie najzwyczajniej w świecie robił z  tego jaja. Byłam coraz bardziej wkurzona na niego, dodatkowo panika otoczenia i mnie się zaczęła udzielać. Przecież moja moc wymykała się z pod kontroli ,a więc czary nic by mi nie pomogły. A łowca w którym pokładałam wszystkie nadzieje ,bo w końcu to łowca, totalnie to... olał. Po chwili jojczenia nad nie wypitym kakaem, Nik jednak postanowił coś zrobić. Wstał z krzesła i powoli podszedł do demona, polecając bym wyprowadziła spanikowanych ludzi. Mając wyznaczone zadanie lekko się uspokoiłam. Chwilę pogrzebałam w torbie po czym wyjęłam flakonik który otworzyłam. Z buteleczki zaczął ulatniać się ciemny i gęsty dym, który rozprzestrzeniał się po sali. Już po chwili zaczął działać. Ludzie zrobili się lekko zamroczeni i podatni na wykonywanie poleceń. Po kilku minutach wszyscy łącznie z właścicielką opuścili lokal, i po wmówieniu im że wybuchła mała bójka rozeszli się we wszystkie strony. Nie bardzo wiedziałam co zrobić z właścicielką. Kobieta chciała wrócić do cukierni ocenić straty. Szybko ją przekonałam by wróciła do domu i poszukała dobrego szklarza, oraz że przydałoby się wymienić kilka stolików. Kobieta posłusznie poszła a ja wróciłam do środka nie pewna co zastanę. Ale chyba nie miałam powodów do obaw o życie łowcy, prawda?
Kiedy wróciłam Nik walczył ze stworzeniem. Dość szybko zauważyłam że zwierze albo błyskawicznie się leczy albo miecz nie robi mu żadnej szkody, jakakolwiek opcja byłaby prawdziwa nie wróżyło  to niczego dobrego.
-To do roboty Nik- mruknął cicho chłopak.
-Co zamierzasz z nim zrobić?- dopytałam chcąc jakoś pomóc.
-Poczekaj zaraz wracam- odparł, no teraz to przesadził, czy on na serio ma zamiar zostawić tu tego demona? I mnie z nim!? Nim zdążyłam wyrazić swoje zdanie, Nik wskoczył na demona i ... zniknął. Po prostu. Oniemiała stałam na środku cukierni i się rozglądałam. Lokal wyglądał jak po przejściu tornada. Nagle obok mnie pojawił się Nik wywołując mój krzyk. Wiedziałam ,że łowcy posiadają pewne nietypowe zdolności, i nie podlegało dyskusji że Nik właśnie je posiadał. Ale nie wiedziałam, jakie dokładnie i w jak dużym jestem niebezpieczeństwie przy nim. Chociaż pewnie nie w większych niż przy demonie, który nie pojawił się już.
-Co z nim zrobiłeś?- dopytałam zaciekawiona.
-Sęk w tym że nic bo nie bardzo wiem jak. Chodź pomożesz mi.- złapał mnie za rękę po czym przed oczami zrobiło mi się ciemnio, czułam się jak na rollercoasterze, który pędził z przyśpieszeniem. I nagle wszystko zniknęło. A ja czułam się jakbym wylądowała w próżni, to było za wiele....

***

Powoli wszystko do mnie zaczęło docierać. Pierwsze co do mnie dotarło był zapach. W powietrzu unosiła się delikatna woń kwiatów, która tłumiła unoszące się wszędzie pyłki kurzu. Usłyszałam czyjeś kroki i ciężki oddech zwierzęcia obok mnie, co zmusiło mnie do otworzenia oczu, co okazało się być bardzo ciężkie. Tak jak przypuszczałam leżałam na kanapie która z pewnością była antyczna a co za tym idzie bardzo droga, obok niej siedział Ramzes, który uważnie mi się przypatrywał, znajdowałam się w dużym pomieszczeniu, w średniowiecznym stylu, jednakże w ciemnych barwach co było dużą odmianą. Pokój był pełen roślin, zadbanych i mało spotykanych...
-Wszystko w porządku?- usłyszałam pytanie Nika, na którym skupiłam wzrok. Cicho mruknęłam potwierdzając, mówienie okazało się być niemożliwe. Głowa mi niemalże pękała. Ponownie zamknęłam oczy próbując pozbierać siły. Po chwili na nowo je otworzyłam i ostrożnie usiadłam, cała się trzęsłam i miałam wrażenie jakbym na nowo zapadała w tą otchłań. Poczułam jak z nosa leci mi krew, którą szybko otarłam. Nik podał mi szklankę wody i ręcznik. 
-Podasz mi ?- spytałam wskazując swoją torbę leżącą na stoliku. Chłopak niepewnie mi ją podął. Nie miałam sił by za pomocą magii znaleźć właściwą fiolkę a więc chwilę trwało nim ją znalazłam. W uszach zaczęło mi szumieć. 
-Nigdy się tak nie zdarzyło- zapewnił chłopak. W pełni mu wierzyłam. Czarownice jako jedyna rasa w pełni odczuwała moce innych. To było dla nas wręcz śmiertelne, zatruwało naszą własną moc.  Dlatego trzymamy się z dala od demonów i elfów. Wlałam kilka kropel zawartości flakoniku do szklanki i wypiłam. Już po chwili znacznie mi się poprawiło.
-Co to?- dopytał Nik 
-Eliksir z dziurawca i werbeny.- wyjaśniłam - oczyszcza z obcych czarów i mocy. 
-Ktoś cię zaczarował?- dopytał. 
-Czarownicom nie szkodzą tylko czary innych czarownic, śmiertelne są dla nas moce innych ras. Tak jak ty użyłeś swojego daru na mnie. Dlatego robimy talizmany , eliksiry czy kadzidła.- wyjaśniłam zdejmując naszyjnik z talizmanem. -Zrobiła go moja matka, najwidoczniej już się wypalił- dodałam. -Gdzie jesteśmy?- spytałam zmieniając temat.
-W zamku. - wyjaśnił krótko 
-Że co proszę? 
-No w zamku, pałacyk Blackwoodów, centrum naszej wiedzy.- powiedział jakby to było najoczywistsze na świcie. 
-A co my tu robimy? -dopytałam. 
-Szukamy czegoś o tym demonie. Chodź- powiedział prowadząc mnie w głąb pałacyku, do wielkiej biblioteki. I od razu zaczął szukać odpowiednich ksiąg, które lądowały na środku pomieszczenia. Szybko uzbierał się mały stosik. Nik usiadł przy nich i zaczął je kartkować. Usiadłam obok niego i otworzyłam drugą z książek. Księga byłą stara, bardzo stara, emanowała mocą, kartki były pożółknięte i kruche. Atramentowe ładne pismo zdobiło kartki wraz ze szkicami najróżniejszych demonów.
-A czego konkretnie mam szukać?- dopytałam podziwiając szkice.
-czegokolwiek co nas naprowadzi na to jak zabić tego demona- wyjaśnił nie odrywając oczu od kartek. 
-Wszyscy sporządzacie dziennik demonów z jakimi walczycie?- dopytałam szczerze zaciekawiona. 
-Jeśli nie ma ich w księgach to tak. 
Jeszcze chwilę podziwiałam księgę po czym ją zamknęłam i podeszłam do regału. Zamknęłam oczy i wyciągnęłam rękę przed siebie. W skupieniu przywołałam obraz demona. I dość szybko coś wyczułam. Przesunęłam się lekko w tym kierunku, starając się nie zerwać więzi, która stawała się coraz silniejsza. Kiedy byłam pewna że  znalazłam odpowiedni regał i odpowiednią półkę otworzyłam oczy. Przesunęłam ręką po grzbietach ksiąg tu poustawianych i wyjęłam tą , która wydawała się posiadać największą energię. I nagle drzwi otworzyły się z hukiem. A w nich stał czarnowłosy chłopak widocznie nie w humorze. Zielone oczy pełne determinacji i pewności siebie, miał utkwione we mnie. Stanął na przeciw Nika
-Co ta wiedźma tu robi?- spytał z jadem w głosie.
-czarownica- poprawiłam odruchowo, co chyba tylko bardziej rozzłościło chłopaka. Nik leniwie przeniósł wzrok na mnie po czy na przybysza.
-Stoi, nie widzisz? 
-Czy ciebie powaliło, zawsze wiedziałem że masz problemy z głową ale żeby sprowadzać tu wiedźmę? 
-Roth, przyjacielu, nie wiedźmę a czarownicę. Zresztą to jest Sam - przedstawił mnie - a to Roth,- wskazał na chłopaka- już się znacie. 
-Chłopaki czy wy zawsze....- do środka weszła dziewczyna która stu procentowo była siostrą Roth'a, a po więzi ich łączącej szybko zrozumiałam że to bliźniacy, i zamilkła kiedy mnie dostrzegła. 
-Możecie mi to wyjaśnić.- oburzona zwróciła się do nich.
-My?- powtórzył Roth- to on ją tu sprowadził. 
-Wpadliśmy na demona, i Sam postanowiła mi pomóc- wyjaśnił Nik. Tak jak było oczywiste że chłopacy za sobą nie przepadają, tak było oczywiste że Nik darzy dziewczynę dużym szacunkiem. - przecież mamy sojusz.
-Tak ale nie ze wszystkimi. Nie mamy pewności kto po jakiej stoi stronie. Zaledwie wczoraj znaleziono zwłoki Travisa. Jego ród się dopomina o prawo znalezienia sprawcy, Alan wyjechał we własnych sprawach a Erika ma szlaban. Nie mam pojęcia co się dzieję z Alex i gdzie zniknęła Zhavia. 
-Smith'owie niech się trzymają od tego z daleka nikt nie dał pozwolenia na polowanie Travisowi- oburzył się chłopak. Słyszałam że łowcy maja jakiś swój kodeks ale nikt nie wiedział o co dokładnie chodzi. 
-Nie mają ale to by oznaczało że mamy coś do ukrycie, nikt nie może się dowiedzieć o naszych sojuszach, to by było uznane za zdradę- odparowała dziewczyna. 
-A gdzie oni byli kiedy prosiliśmy o pomoc?- spytał retorycznie Roth 
-Roth...
-No i właśnie dla tego nie będę zawracać wam głowy z tym, demonem - przerwał bliźniakom kłótnię Nik- a potrzebuję czyjejś pomocy. 
Wszyscy spojrzeli na mnie.
-Nie będę sprawiać kłopotów- zapewniłam, wiedząc ,że powinnam się odezwać. Dziewczyna podeszła do mnie i zabrała mi księgę z ręki, jej z kolei zabrał ją Nik, który musiał się do nas teleportować bo pojawił się błyskawicznie. Obejrzał księgę i podał dziewczynie otworzoną.
-i właśnie dlatego przyda nam się jej pomoc.- zakończył ten temat Nik. 

<Nik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz