7.08.2018

Od Rayan'a CD Yin

Czy ja zawsze muszę komplikować swoje życie?
Wiedziałem że alfa nie popiera mojej propozycji pomocy jednak miał tyle przyzwoitości że zachował to dla siebie. I dobrze, od kilku miesięcy cała wataha w napięciu oczekuje na nasze najmniejsze nieporozumienie, które będzie przyczyną kolejnej walki o przywództwo. Wyzwanie Josepha było wtedy jedyną możliwą opcją i któryś z nas powinien zabić konkurenta. Lecz z pojedynku oboje wyszliśmy bez szwanku a wszystko zostało po staremu. Cała ta sytuacja odbiła się na całym stadzie, które czuło się zmieszane. Uzgodniliśmy że będę robił co mi się podoba jeżeli nie będzie to zagrażać watasze bez względu na przychylność alfy. Nie było wątpliwości że pomoc Yin w żadnym razie nam nie zagraża, a możemy zyskać sojuszników. Bez słowa pożegnałem się z Joseph'em i ruszyłem za dziewczyną.
- Dobra to załatw spotkanie z Felixem, a ja pogadam z Madeline - wyznała
- Znasz Madeline? - spytałem zaskoczony. Przywódczyni syren była hm... mało dostępna. Prędzej wysłużyła by się swoimi dziewczętami niż sama się pofatygowała. Większość osób nawet nie wie jak ona wygląda. Yin tylko skinęła głową
- Przyjdę do kasyna i tam się z nim spotkam. Będę za jakąś godzinę. Muszę coś jeszcze załatwić - powiedziała tylko i ruszyła przed siebie nie czekając na żadną reakcję z mojej strony. Nie zostało mi nic innego jak tylko iść do kasyna.
Od razu pomyślałem o Azero i uśmiechnąłem się mimowolnie. A może tam będzie? Od dawna jej nie widziałem i musiałem się powstrzymywać by nie odwiedzić jej w domu. Przecież cały czas chciałem od uzależnić się od niebezpiecznej demonicy spotykanie się z nią na jej terenie na pewno mi w tym nie pomoże.
Cała droga minęła mi na przemyśleniach.
- Rayan?
Spojrzałem na znajomą dziewczynę ubraną w elegancji pracowniczy strój palącą papierosa. Próbowałem przypomnieć sobie jej imię ale jak na złość żadnego nie mogłem do niej dopasować, a nie chciałem strzelać.
- Cześć - wypaliłem stając obok niej - szef u siebie? - spytałem
- Felix? - dopytała - jest na górze chwilowo chyba nawet nic nie robi, co akurat mnie nie dziwi. A gdzie masz Azero? Czyż by się tobą znudziła?
- To raczej mnie znużyła jej obecność - skłamałem - jest dość...
- Tak - odparła dziewczyna prawdopodobnie wyczuwając moje kłamstwo.
- Dobra muszę załatwić interesy - przerwałem kierując się w stronę wejścia
- Wpadaj częściej wilczku - powiedziała z zalotnym uśmiechem - twoja obecność raduje me serce. Skoro znudziłeś się Azero może zadzwonisz do mnie.
Nie odkręcając się wkroczyłem do środka i od razu skierowałem się na górę gdzie stacjonował Felix. Znajomość z demonicą spowodowała że byłem rozpoznawany, a nawet miele widziany. Chociaż dwoje demonów stojących pod drzwiami była mało przekonana do mojej obecności.
- Muszę porozmawiać z Felix'em - powiedziałem stając na przeciwko nich mierząc obu wzrokiem
- Jest zajęty - wyznał jeden z identycznych osiłków - byłeś umówiony likanie?
- Przestańmy z tymi bzdurami jestem pewien że Felix znajdzie czas by poświęcić mi parę minut, a teraz niech jeden z was grzecznie wejdzie do środka i powie że przyszedłem - wiedziałem że chodzę po cienkiej linie. Przecież wystarczy słowo, a będę mieć na głowie wszystkie demony z kasyna. Jednak mimo to postanowiłem zaryzykować. Mając nadzieje że jestem dość istotną zabawką demonicy.
Drzwi otworzyły się uderzając z impetem o ścianę. A w nich stanął czerwonowłosy demon. Skinął głową dwóm ochroniarzom na co ci się rozeszli.
- Zapraszam - powiedział wpuszczając mnie do środka. Minąłem go w progu i rozsiadłem się w jednym z foteli.
- Co jest tak ważne że przychodzisz do mnie i rozstawiasz moich ludzi po kątach? - spytał siadając na przeciwko mnie
- Rozstawiam po kątach - powtórzyłem rozbawiony - Przecież oboje wiemy że nic ważnego nie robiłeś i mogłeś przyjąć mnie w tej chwili. I oboje wiemy że gdyby to nie było pilne wcale by mnie tu nie było.
- Wilczek zaczyna szczekać - skomentował Felix
- Licz się ze słowami - upomniałem - chyba zapominasz do kogo mówisz. Wracając do sprawy - ciągnąłem - Zaginął pewien likan Jason Asai i mam dziwne wrażenie że wiesz coś w tej sprawie
- Niby skąd - odparł - nie interesuje się byle jakim likanem
- Byle jakim może nie - przytaknąłem - ale Jason nie jest pierwszym lepszym. Za jakiś czas pojawi się tu również jego siostra. Jeżeli nadal będzie się upierać że nic nie wiesz na pewno wkroczy również Akihito ze swoimi wampirami. O ile znam Stanley'a a znam dobrze Północna wataha również ci tego nie odpuści. My niestety też nie możemy siedzieć z założonymi rękoma. Więc naprawdę marzy ci się wojna na trzech frontach?  Nie sądzę.
- No dobra przecież się lubimy i szanujemy - zaczął Felix pojednawczo - nie wiem za wiele.
- Ale coś tam wiesz - zauważyłem
- Przyszedł do mnie pewnego razu - zaczął - chciał bym dowiedział się wszystkiego o ostatnich zaginięciach lub śmierciach w dziwnych okolicznościach. Przecież oboje wiemy że była ich masa za równo wśród śmiertelników jak i również wśród nas. Nie wiem o co mu to było ale zgodziłem się czegoś tam dowiedzieć. Powiedziałem mu również o plotce jako że elfy wiedzą coś czego nie wiemy my. Nie wiem co zamierza ale radził bym skontaktować się z pewnym łowcą. Alan Hunter jest znawcą czarownic i istot silnie magicznych jego pomoc może być wam przydatna. - Chyba miał zamiar coś jeszcze powiedzieć ale zamilkł. W tym samym czasie wyczułem obecność Yin - pamiętaj że jeżeli będziecie chcieli dostać się do krainy elfów musicie mnie zaproszenie i przewodnika.
Wtedy drzwi się otworzyły i do środka wpadła rozwścieczona dziewczyna. Oboje podnieśliśmy się z foteli i wyszliśmy na środek pomieszczenia. Yin nie zastanawiając się wiele dobyła sztyletu i przyłożyła do gardła Felix'owi.
- Oh witaj Yin, to raczej nie miłe powitanie. - uśmiechnął się zadziornie przełykając ślinę z wysiłkiem
- Spotkałeś się z Jasonem. Wysłałeś go do elfów. Dałeś mu coś, co mu dałeś.. - wrzeszczała w furii
- Tak to prawda, że się spotkaliśmy. Dałem mu listę osób, które zaginęły. Byli to ludzie, jak i magiczni. Mówiliśmy o elfach, gdyż wiedzą, co nadchodzi. Poza tym cienie i czarownik pod pseudonimem Rój współpracuje z nim. Dlatego nie mogłaś, go wyczuć ani znaleźć. Zdobył pewne informacje. Nie chciał, ciebie narażać, ale wiedział, że zaczniesz go szukać. - wypalił na jednym tchu -  Tak więc tu masz listę oraz ślady gdzie może być. Tak między nami, wy też jesteście na liście. - powiedział. Po czym rozpłynął się w powietrzu. Jeszcze chwile nie dowierzając patrzyłem w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał demon a teraz była tylko czarna substancja plamiąca dywan.
Dziewczyna wzięłam wszystko co zostawił demon i skierowała się do wyjścia.
- Zaczekaj - poleciłem. On naprawdę myślała że pozwolę jej iść samej? Podchodzi do tego za bardzo emocjonalnie w takim stanie nie będzie wstanie odnaleźć brata. A przecież to leży w interesie nasz wszystkich.
- Co? - warknęła zniecierpliwiona odkręcając się do mnie przodem
- Zaoferowałem że ci pomogę. Więc pomogę - zapewniłem zrównując się z dziewczyną. - za nim przyszłaś gadałem z Felixem powiedział że powinniśmy skontaktować się z łowcą Alanem Hunterem specem od czarownic.
Dziewczynę wmurowało
- Niby jak chcesz znaleźć tego łowcę i nakłonić go do współpracy? - fuknęła
- Znalezienie go zostaw mnie co do nakłaniania coś się wymyśli - wyznałem i ruszyłem do wyjścia - jesteśmy w tym razem - upomniałem
Yin wzruszyła ramionami i oboje opuściliśmy kasyno. Miałem jakiś plan znalezienia łowcy. Nie miałem pewności czy na pewno się powiedzie ale przecież warto spróbować. Poprowadziłem swoją towarzyszkę do baru w mało ciekawej dzielnicy Las Vegas gdzie raczej przesiadywali mieszkańcy niż turyści.
- Nie rozumiem w czym ma nam to pomóc - zaczęła marudzić.
- Poczekaj - uspokoiłem - wejdziemy do środka muszę z kimś pogadać.
Nie miałem pewności że rudowłosa łowczyni którą poznałem w barze u Davida jest dziś w pracy ale czasem trzeba powołać się na łut szczęścia. Yin szła za raz za mną. Szczęście nam dopisało łowczyni stała za barem uśmiechając się i rozmawiając z klientem.
- Przecież to łowca - zauważyła Yin podążając za moim wzrokiem.
- I dlatego może wie gdzie znaleźć Alana Huntera. - wyznałem podchodząc do baru
- Rayan Davis - przywitała mnie rudowłosa lodowatym tonem     
- Erika Fallen - odparłem lekko się uśmiechając. Czułem zmieszanie i wściekłość dziewczyny. Nie była zachwycona że nawiedzamy ją w miejscu jej pracy. Wręcz widziałem jak w głowie układa plan naszej zagłady. - To jest moja znajoma Yin Asai
< Yin? >     

 
        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz