1.11.2018

GRA Od Isleen Do Alana

Siedziałam spokojnie w salonie i przeglądałam różne strony na moim laptopie. Nie minęło 10 minut, kiedy usłyszałam trzask drzwi wejściowych i do salonu wparował Alan. Uśmiechnęłam się do niego i chciałam się przywitać, ale dostrzegłam krew na jego rękach.
- Co ci się stało? - Zapytałam. - To krew? - Wstałam szybko i podeszłam do chłopaka, zadając najgłupsze możliwe pytanie.
- Nie moja. - Mruknął. Widziałam, że był mocno wkurzony. Jego ręce zaciśnięte były w pięści, a on cały wyglądał jak kłębek nerwów.
- Co się dzieje? Jesteś strasznie zdenerwowany. - Powiedziałam, idąc za chłopakiem.
- Znalazłem trupa. - Powiedział, przeszukując swój pokój.
- Trupa? - Zapytałam zaskoczona. Alan skinął głową. - Poza tym przyszła wiadomość od innych łowców. To najprawdopodobniej sabat ofiarny. - Napięłam się cała, gdy Alan wypowiedział te słowa.
- Wychodzisz?
- Tak, trzeba ich dorwać i to jak najszybciej.
- Idę z tobą. - Zakomunikowałam. Chłopak od razu przestał grzebać po szafkach i wyprostowany jak struna odwrócił się w moją stronę.
- Nie ma mowy Leen. Nigdzie nie idziesz. - Powiedział i wiedziałam, że będzie upierać się przy swoim.
- Nie pójdziesz nigdzie sam. - Fuknęłam, a chłopak westchnął ciężko.
- Nie będę sam, muszę się spotkać z innymi łowcami. - Chciałam już coś na to odpowiedzieć i powiedzieć mu jak bardzo mam w dupie to, że idzie tam z osobami, których w ogóle nie znam i którym nie ufam, ale Alan mnie uprzedził i zaczął mówić. - Poza tym masz teraz strasznie dużo wizji, przez co wszystko ciągle cię boli, plus nie umiesz walczyć. - Wymieniał. Przez chwilę miałam ochotę dać mu w twarz, ale w pewnym sensie Alan miał rację. Wszystko okropnie mnie bolało, a moje wizje pojawiały się bardzo często, przez co chwilami wyglądałam jak ta dziewczyna z "The Ring". No cóż, pomęczy się trochę ze mną, sam na pewno nigdzie nie pójdzie. Alan ruszył do wyjścia i zakładając swoją kurtkę wyszedł z domu. Szybko wzięłam swoją skórzaną kurtkę, wsunęłam kozaki na nogi i wybiegłam za chłopakiem. Na szczęście bardzo szybko udało mi się go dogonić.
- Leen... Błagam cię... - Sapnął. Wiedziałam, że miał mnie już trochę dość, ale jeśli on gdzieś idzie to ja też.
- Wiem, chcesz żebym była bezpieczna, ale ja też się o ciebie martwię i właśnie dlatego idę z tobą. - Powiedziałam stanowczo. Alan westchnął i skinął głową na znak, że nie ma siły się ze mną kłócić. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go lekko. Wiedziałam, że poprawiło mu to trochę humor. Alan ruszył, a ja szłam za nim. Na chwilkę pochyliłam się, by dotknąć małego, cienkiego, srebrnego puginału, który wsunęłam jeden z moich kozaków. W mojej wizji widziałam, że z jakiegoś powodu może mi być potrzebny. Zrównałam kroku z Alanem i zobaczyłam Ortrosa, który również biegł za nami.
- Nienawidzę tej twojej cholernej upartości. - Westchnął, a ja cicho się zaśmiałam.
- Wiem, wiem. - Mruknęłam. - Gdzie idziemy? - Zapytałam.
- Już ci mówiłem. Musimy spotkać się z innymi łowcami. - Powiedział, łapiąc mnie za rękę.


(napisane: 01.11.2018
czas następnego opo 07.11.2018)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz