2.11.2018

GRA Od Nika Do Zhavii

Zebranie u Raven i Rotha było bardzo burzliwe i oczywiście przedłużyło się jak każde poprzednie bo jak zawsze było mnóstwo kwestii spornych między uczestnikami. Nie rozumiałem czemu oni boja się tak tego Halloween przecież to święto dla dzieciaków w zasadzie i bezkarne objadanie się słodyczami.- Myślałem snując się ciemnymi ulicami miasta po 24 godzinach patrolowania terenu, nie rozumiałem ich paniki, ale posłusznie miałem na oku przydzielony mi teren na którym nic totalnie się nie działo. Dochodziliśmy z Ramzesem do samochodu z zamiarem udania się do zamku gdy usłyszałem własny telefon. Dzwonił Alan dopytałem o co chodzi.
-Jesteś samochodem? - odparł chłopak po drugiej stronie słuchawki. Nie człowiekiem, uśmiechnąłem się do własnych myśli i potwierdziłem przypuszczenia chłopaka. Po krótkiej wymianie zdań wsiadłem do wozu niezadowolony z obrotu sprawy. - Nie dość że padam na pysk to jeszcze muszę robić za taksówkę i karawan - mamrotałem pod nosem odpalając silnik.
Jechałem powoli kierując się w stronę parku. Na chodniku pod latarnią zebrała się grupka ludzi i gdyby nie fakt że Ramzes zawsze zachowywał się niespokojnie gdy coś się działo nie zwrócił bym na to większej uwagi. Jednak basior zachowywał się niespokojnie. Podszedłem do ludzi debatujących nad oparta pod latarnią kobietą z dzieckiem na reku. Z relacji ludzi wynikało ze to pijana matka z dzieckiem śpiącym na ręku. Ramzes podszedł do kobiety i pociągnął nosem powietrze spuścił łeb i wrócił do mnie podkładając łeb pod moja rękę. To znaczyło tylko jedno. Osoba pod latarnią była niestety martwa. Podszedłem do gapiów.
-Proszę się rozejść to moja znajoma zabiorę ją do domu, wiem gdzie mieszka.
-Nareszcie ktoś się zainteresował - krzyknął ktoś z tłumku ludzi - Siedzi tu i straszy dzieci - odezwał się ktoś inny.
-Już spokojnie drodzy państwo zajmę się tym - uspokoiłem ludzi którzy powoli rozchodzili się. Musiałem przecież odczekać, aż wszyscy pójdą. Dziecko było człowiekiem bardzo blade i martwe niestety. Na szyi znalazłem ślady po wampirze. Kobieta okazała się być czarownicą tak mi się przynajmniej zdawało bo w jej torbie znalazłem mnóstwo flakoników z miksturkami. Zaczęło się pomyślałem rozkładając folie i koc w bagażniku. Tylko o co tu chodzi? Myślałem gorączkowo miał się odbyć sabat czarownic, wiec po co ktoś zabił czarownicę? To śmierdziało na odległość grubymi kłopotami. Ciekawe co powie na to Alan? pomyślałem pakując trupa do bagażnika. Przykryłem go kocem.
-Spokojnie, zaraz podrzucę ci kolegę - mruknąłem zamykając bagażnik, wsiadłem do samochodu i udałem się w umówione miejsce.
Gdy dojechałem na miejscu nikogo jeszcze nie było, jednak postanowiłem zaczekać aż zjawi się Alan. Alan nie był sam ciągnął za sobą dziewczynę. Blada jak ściana i ogara no cóż. Po wymianie grzecznościowych powitań, bez zbędnych słów wpakował całą dwójkę do samochodu. Alan skierował się w stronę śmietników ja poszedłem w ślad za nim, po chwili moim oczom ukazał się martwy elf.
-Spory jak na elfa, nie wiem czy się zmieści do bagażnika mówiłem jednocześnie niosąc zwłoki do samochodu.
-Nie przesadzaj - burknął Alan - ze wszystkiego robisz problem bagażnik masz dość spory.
-Ta tylko jest już zajęty - otworzyłem klapę bagażnika, bez słów wskazując ręką na zawartość .
-Ty nie mówisz poważnie - spojrzał na mnie Alan.
-Znalazłem ją pod latarnią, jest martwa jak trup - powiedziałem bez entuzjazmu, upychając kolejne zwłoki i na chama zamykając bagażnik. Niezwłocznie wsiedliśmy obaj do samochodu, odpalając silnik rzuciłem okiem w lusterko gdzie siedziała biała jak ściana i jeszcze bardziej przerażona dziewczyna .
-To też widziałam - stwierdziła półgłosem .
-Co? - dopytaliśmy obaj
-Tą kobietę z dzieckiem.
Oki-ej mogła mieć taką wizję myślałem gorączkowo szybko przemierzając uliczki Vegas, ale skąd wiedziała że mam ich w bagażniku? Jechałem w milczeniu przekraczając dozwoloną prędkość. Alan całą drogę próbował uspokajać przerażoną dziewczynę. To nie była moja sprawa, nie moja bajka, jestem tu tylko kierowcą i miejmy nadzieje ze tak pozostanie. Nawet nie wiem kiedy zaparkowałem samochód przed zamkiem. Na ganku stała już Raven z kilkoma osobami.


(napisano: 02.11.2018
czas następnego: 08.11.2018)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz