6.11.2018

Od Rayan'a CD Yin

Obudziłem się jak by ktoś wylał na mnie wiadro zimnej wody. Miałem pustkę w głowię i porządną migrenę. Nie wiedziałem co się działo, co robiłem, a w ustach miałem metaliczny posmak. Już dawno tak nie miałem, a ściślej kilkadziesiąt lat temu. Podczas moich pierwszych pełni. Tylko że tej nocy wcale nie było pełni. Rozejrzałem się dookoła. Byłem w nieznanym mi miejscu i miałem pewność że poprzedniej bo to chyba była poprzednia noc kładłem się do łóżka obok Yin. Właśnie gdzie jest Yin? 
Coś tu było bardzo nie w porządku. Tak jak dawniej przez wieź łączącą watahę spróbowałem porozumieć się z Joseph'em. Lecz z jego strony nie było żadnego odzewu dopiero wtedy przypomniałem sobie że przecież przestałem być członkiem watahy. Kontakt z byłym alfą jest nie co bardziej skomplikowany. Wstałem z ziemi trzymając się za głowę i powstrzymując mdłości. Dopiero po dłuższej chwili kiedy zacząłem dochodzić do siebie zauważyłem leżących na podłodze Yin i Jason.
Podszedłem do dziewczyny. Słyszałem jej bijące serce, płytki oddech. Miałem jakąś dziwną ochotę by zatopić zęby w jej miękkim, smakowitym mięsie. Pić jej ciepłą, aromatyczną krew. Zamknąłem oczy i wziąłem dwa głębokie wdechy, starając się uspokoić. Byłem okropnie głodny jak po pełni bez polowania.
- Yin - delikatnie poklepałem dziewczynę po policzku by ją ocucić. - Yin - powtórzyłem, lecz dziewczyna tym razem również nie zareagowała.
Cudownie. Nie wiedziałem gdzie jestem, jak się tu znalazłem ani co tu się stało. A osoba która mogła mieć jakiekolwiek pojęcie leżała ledwo żywa.
Zostawiłem dziewczynę i podszedłem do jej brata. Z tym było chyba jeszcze gorzej niż z nią. Jak puls dziewczyny był wyczuwalny tak chłopaka ledwo słyszalny. Musiałem się dobrze wsłuchać by cokolwiek usłyszeć.
Co tu się do cholery stało?!
Wstałem i ruszyłem w celu przeszukania domu. Budynek był opuszczony przez kilka lat, a w powietrzu unosiła się silna woń pleśni. Kiedy trafiłem do czegoś co kiedyś musiało być kuchnią od razu podszedłem do kranu mając nadzieje że woda nie została odcięta. odkręciłem kurek i czekałem aż stare, nieużywane rury zaczną pracować.
Najpierw wypłynęła gęsta rdza, która zamieniła się w błoto. Dopiero po kilku długich minutach płyn zaczynał przypominać wodę. Jednak do użytkowej jeszcze dużo jej brakowało. Jednak do tego czego chciałem jej użyć taka się nadawała.
Z jednej rozpadającej się szafki wyciągnąłem garnek do którego nalałem wody. Z pełnym naczyniem skierowałem się do pomieszczenia gdzie zostawiłem nieprzytomną Yin.
- To będzie nie miła pobudka - szepnąłem przechylając garnek oblewając dziewczynę wodą - wybacz skarbie
< Yin?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz