2.11.2018

Od Zhavi do Alana

Serafina, przez nagła przemianę ponownie walczyła, w obronie mojej. Mówiłam jej tyle razy, że nie musi tego robić. Przecież nie jestem taka słaba. Choć miło, że pomogła mi się rozprawić z tymi demonami. Jednakże została zraniona. Co już nie było takie przyjemne. Potrzebowałam pomocy, nie mogła się przemienić. To nic dobrego. Pełnia dopiero się zaczęła, a przez otrucie może stać się coś niepokojącego. Choć tyle, że udało mi się ją jakoś zabrać blisko zamku. Wysłałam wiadomość Raven, a ta pojawiła się z potrzebnymi składnikami. Pojawiła się też wiedźma, ale nikt więcej, nie chciałam, aby więcej osób wiedziało. Musiałyśmy wejść do piwnicy, aby nie było słychać, aż tak Serafiny. Bolało, ją to, a mi łamało serce. Sama zaczęłam czuć ten rozrywający ból.
Słyszałam, jak ją to bolało, próbowałam jakoś jej pomóc, to jednak spełzło na niczym, jedynie mnie podrapała, że aż krew zaczęła się sączyć. Gdyby tego było mało, jad, w końcu ustąpił po prawie całym dniu pracy. Raven pozwoliła zabrać mi Serafinę do zamku oraz opatrzyła mi ramię. Gdy, każda poszła w swoją stronę, przyjaciółka musiała odpocząć. Ja natomiast przebrałam się i ruszyłam potrenować  trochę. Potrzebowałam ruchu, po tym wszystkim. Sen jednak w niczym nie pomagał. Zbyt bardzo mnie dobił, żebym mogła myśleć o śnie.. Najgorsze jest to, że nie mogłam zapomnieć słów demonów..
,,- To dopiero początek"
. Co to ma znaczyć. - powiedziałam do siebie. Dręczyło mnie to tak długo, iż nawet nie zauważyłam, jak Alan podszedł.

Alan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz