- Musisz mi pomóc, musisz wyjąć trzy naboje.
Czy ja się przesłyszałam? Podeszłam do bruneta i podtrzymując go poprowadziłam w stronę kanapy.
- Czyś ty zwariował? Nie jestem jakimś lekarzem tylko demonem. Wataha nie mogła ci pomóc?
Ledwo posadziłam Rayana na meblu kończąc moje pytanie, gdy ten nagle osunął się delikatnie z mojego uścisku. Super, stracił przytomność. Nie mam wyjścia, skoro już tu jest pomogę mu, w sumie to nawet szkoda mi się go zrobiło nawet nie wiem czemu. Skoro przyszedł do mnie, a nie do watahy wygląda na to, że chyba nie ma zbyt dobrej sytuacji. Poszłam do łazienki i wyjęłam apteczkę z szafki, zabierając jeszcze parę ręczników i napełnioną chłodną wodą miskę. Wróciłam do leżącego bruneta i zajęłam się wyciąganiem z niego naboi. Chwila, to są srebrne naboje czyli ktoś do niego strzelał. Prawdopodobnie łowca, coś dużo ich ostatnio w Vegas. Opatrzyłam wszystkie rany i położyłam chłodny ręcznik na czole Rayana gdyż był rozpalony. Możliwe że przyjął za dużą dawkę srebra jednak raczej nic mu nie będzie. Schowałam apteczkę i resztę niepotrzebnych już rzeczy. Koszulka bruneta nadawała się do kosza więc wiadomo co z nią zrobiłam. Po kilku minutach wszystko było tak jak wcześniej oprócz leżącego na kanapie mężczyzny. Mam pustą lodówkę lepiej pójdę coś kupić na szybko, po ostatnim razie wole być zabezpieczona w kwestii jedzenia. Zostawiłam mu kartkę informującą, że niedługo przyjdę w razie gdyby się ocknął po moim wyjściu. Zabrałam ze sobą Carmona i ruszyłam do najbliższego sklepu. Wracając czułam czyjąś obecność, ktoś nas obserwował ale teraz nie miałam na to czasu. Wróciłam do mieszkania, gdzie zastałam Rayana czytającego moją kartkę.
- No proszę, śpiącą królewna postanowiła się obudzić?
Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni rozłożyć zakupy. Czułam na sobie wzrok Rayana, więc odwróciłam się w jego stronę opierając o blat za mną.
- Zrobiłam zakupy, więc nie będziesz tu głodował jak ostatnio gdy miałam tylko maliny. Tak w ogóle to wyciągnęłam te naboje mam nadzieje, że ci lepiej.
- Tak, dzięki Azero.
- No to teraz czekam na wyjaśnienia tej całej sytuacji. Domyśliłam się że to pewnie łowca cie postrzelił, za dużo się ich zebrało w Vegas trzeba by się pozbyć paru.
W międzyczasie przygotowywałam spaghetti dla Rayana, czekając na jego wyjaśnienia.
<Rayan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz