Do rzeczywistości przywrócił mnie ból w nadgarstkach. Trochę potrwało za nim zorientowałem się w otoczeniu. Jako wilkołak miałem dobrze wyostrzony zmysł wzroku a w ciemności widziałem równie dobrze jak za dnia. Wszystkie wydarzenia ostatnich godzin migały mi przed oczami. Lecz nadal nie rozumiałem dlaczego wylądowaliśmy w tym położeniu. Wiedziałem że Joseph posądza mnie o zdradę ale to nie w jego stylu.
- Co teraz? - spytała Azero, spojrzałem na demonice która dzieliła mój los. Gdybym to ja wiedział.
- Nic, pewnie nas zabiją. - wyznałem szczerze. Jakoś nie miałem siły na owijanie w bawełnę. Czułem się paskudnie i aż nie mogłem uwierzyć że to tylko przez srebro na łańcuchu
- Miałeś na myśli siebie, co nie? W końcu nie sądzę żeby znali egzorcyzmy. Nie mam zamiaru ich ponownie przechodzić. - Spojrzałem na nią pytająco. To chyba pierwszy raz kiedy dziewczyna postanowiła powiedzieć coś o sobie. A jej wyznanie mogło powiedzieć mi coś więcej o jej gatunku - Dobra, jesteś jedną z nielicznych osób, którym to powiem - kontynuowała - Kiedyś złapali mnie łowcy i chcieli odesłać do piekła. Niezbyt przyjemne uczucie, być już częściowo po tamtej stronie. W ostatniej chwili wpadło kilkanaście najlepszych demonów wraz z Felixem i mnie z tego wyciągnęli.
- Rozumiem... - powiedziałem po chwili
- No ale zapomnijmy o tym, jak planujemy się stąd wydostać? - spytała
No właśnie Rayan jak planujemy się z tąd wydostać? Rozejżałem się jeszcze raz lekko sprawdzając wytrzymałośc łańcucha, który wnyrzał mi się w skórę. Co było niepotrzebne wiedziałem że łatwo nie puści. Joseph nie lubi półśrodków.
- Nie wydostaniemy - szepnąłem - jeżeli nawet uda nam się wyjść z piwnicy w hotelu jest cała wataha.
Jeżeli alfa ma coś z tym wspólnego dołoży wszelkich starań by jego więźniowie się nie wydostali. Znałem go zbyt dobrze, jego sposób planowania i działania.
- Nie mam zamiaru tu siedzieć - oburzyła się demonica
Wzruszyłem ramionami i oparłem głową o ścianę zamykając oczy. Czułem się coraz gorzej, a przed oczami miałem mroczki. Większość likanów uznała by że to zatrucie srebrem. Lecz skutki uboczne kontaktu ze srebrem jest zupełnie inne. Od paru lat uodparniam się na srebro i tojad. Przeszukiwałem ręce w poszukiwaniu jakiegoś nakłucia. Nie miałem wątpliwości że przy truli mnie sporą dawką tojadu. Gdybym się nie uodparniał była by pewnie śmiertelna. Może właśnie na to liczą. Przecież nikt nie wiem o moim małym hobby.
- Znasz ten budynek? - przerwała ciszę dziewczyna
- Tak - jęknąłem próbując skupić wzrok na dziewczynę, z minuty na minute miałem większe trudności w zachowywaniu przytomności - schodami wyjdziesz do pralni hotelowej. Najłatwiej wyjść drzwiami przez kuchnie. Czyli z pralni na korytarz, prosto i w prawo. Na końcu kuchni koło zaplecza są drzwi, wyjdziesz na tył hotelu. Brama jest zawsze otwarta więc będziesz musiała do niej dobiec i wmieszać się w tłum. - wyjaśniłem - jednak Joseph może obstawić kuchnie. Możesz więc wmieszać się w personel i przejść na sale stamtąd są dwa wyjścia główne dla gości a drugie za recepcją. Wszystkie wyjścia są oznakowane inaczej zamknęli by mu hotel. Jeżeli jednak i to się nie uda możesz iść na piętro wejść do pierwszego lepszego pokoju i wyjść oknem. Wszystkie klucze są na recepcji. - poinstruowałem - Jeżeli masz zegarek najlepiej zrobić to o 12 wtedy zaczyna się pierwsza tura obiadowa.
Nie powinni jej ścigać przecież nie ona jest celem. Nie wiem czy moje wskazówki były jasne i czy dziewczyna się gdzieś nie pogubi.
- Długo jesteś w tej watasze? - dopytała dziewczyna
- Od początku. Kiedyś przyjaźniłem się z Josephem. - odparłem - Azero dzięki że mi pomogłaś z nabojami nie musiałaś. Właściwie to nawet nie powinnaś.
<Azero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz