Mój jakże wspaniały dzień zacząłem od szklanki krwi z moich zapasów. Byłem już zmęczony dzisiejsza pogodą, od samego rana świeciło słońce, mimo iż zapowiadali deszcze. Standard, nigdy nie ufaj prognozom pogody. Ubrałem jakieś losowe rzeczy i zamykając swój apartament ruszyłem na parking. Po chwili odpaliłem swój samochód z zamiarem pojechania do restauracji. Spędziłem trochę czasu w Jorku, w końcu większość teraz wybiera się do pracy. Moje nudne czekanie przerwał jednak telefon od znajomego.
- Cześć Dominic, co tam? - przywitałem się odbierając telefon.
- Siemka Ethan, mam sprawę. Szukasz może kogoś do restauracji? Mam do polecenia znajomą dziewczyny przyjaciela, która przyjechała do Vegas.
- Wiesz zawsze przyda się dodatkowa para rąk do pracy. Wiesz coś o niej?
- Nie za bardzo, ale podobno świetnie gotuje i jest po szkole gastronomicznej. Jeśli ci to nie przeszkadza powinna dzisiaj do ciebie wpaść.
- No dobra sprawdzę ją. Na razie!
- Spoko, to narka!
Ehh jeszcze mam nową do zatrudnienia? Dobra zobaczę jak to będzie. Po kilkudziesięciu minutach znalazłem się pod restauracją i wszedłem do środka witając się z pracownikami po drodze. Skierowałem się do kuchni zobaczyć jak się sprawy mają i możliwe, że trochę pomóc. Złożyło się tak, że świetnie sobie radzili więc wróciłem na salę i pomogłem obsługiwać bar. Po paru godzinach do baru weszła brązowowłosa dziewczyna rozglądając się po wnętrzu. Odstawiłem szklanki i podszedłem do dziewczyny z delikatnym uśmiechem.
- Witam, może w czymś pomóc?
- Tak chciałabym się tu zatrudnić, zostałam podobno polecona.
- Ah wiec to ty. Chodź za mną dobrze trafiłaś.
Pokierowałem dziewczynę do mojego małego 'biura' i kazałem jej usiąść na krześle przed biurkiem.
- Więc kto jest tutaj szefem?
- Ja - odpowiedziałem z uśmiechem siadając naprzeciwko.
Mina dziewczyny- bezcenna. W sumie nie dziwię jej się, wyglądam jak osiemnastolatek.
- No dobrze, zacznijmy od podstaw, przedstawisz się?
- Noemi Hollingway z Kazachstanu, 19 lat, ukończyłam szkołe gastronomiczną.
- Okej, jesteś młoda ale kto wie, chodź do kuchni coś przygotujesz.
- Jasne.
Poprowadziłem dziewczynę do kuchni skupiając się na jej aurze. Całkiem zapomniałem sprawdzić tego wcześniej. Hmm... Jej aura jest na prawdę dziwna, niby demoniczna ale jednak ma w sobie coś jeszcze, no i jest aktualnie trochę zestresowana.
- Nie ma się co stresować, chce żebyś przygotowała swoje najlepsze danie. A, całkiem zapomniałem, jestem Ethan Wayne.
<Noe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz