20.07.2018

Od Azero CD Rayan

Ten młody lykan nawet nie zdawał dobie sprawy jak bardzo pomogło mi przetarcie linii na ziemi. Dzięki temu będę mogła stąd wyjść, problemem jest jeszcze tylko to, że nie za bardzo mam jak się ruszyć. Po niedługim czasie jednak cala trojka rzuciła się na egzorcystę jak i na mnie by uwolnić mnie od tych łańcuchów. Co jest do jasnej... Kiedy tylko się podniosłam zobaczyłam, że Rayan robi to samo. Co on odwala?
- Wiedziałem, że jesteś dupkiem ale nie wiedziałem, że tchórzem.
Trójka najmłodszych wybiegła z pomieszczenia zostawiając nas samych. Widziałam jak brunet mierzył się spojrzeniem z przywódcą. Zaraz on chyba nie chce.. Czy on zwariował?! Nie ma szans na wygranie starcia z alfą będąc tak zranionym. Rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając czegoś pomocnego. W ciemnym rogu znalazłam swój srebrny sztylet. Normalnie nie wierzę, że wcześniej go nie zauważyłam! Podniosłam go i skradając się cicho ruszyłam w stronę aktualnego alfy. Wybacz złociutki, ale demony nie grają fair. Wbiłam ostrze zagłębiając je do połowy w bok Josepha.
- To tak dla wyrównania szans - wypowiedziałam prosto do jego ucha obdarzając je ciepłym powietrzem.
Uśmiechnęłam się zadziornie i wyciągnęłam ostrze spoglądając na Rayana. Mrugnęłam do niego i wyrzuciłam ostrze w pobliże niego. Mogłabym w sumie od razu śmiertelnie ranić alfę, ale wtedy nie byłoby zabawy. Joseph popełnił ten błąd, że odwrócił się w moja stronę, a wtedy brunet rzucił się na niego rozpoczynając pojedynek. Nie powinnam się już mieszać w dalszą walkę o pozycję. Usiadłam sobie prawie na szczycie schodów, ale nadal nisko by widzieć całe pomieszczenie oraz walkę się w nim rozgrywającą. W sumie mogłam pełnić rolę strażnika aby nikt nie wszedł tutaj przeszkadzają tym samym rywalizacji dwójki wilkołaków. Chociaż nie sadze aby ktoś odważył się tu wejść. Przyglądałam się walce gotowa by w każdej chwili wstać i pomóc Rayanowi. Mam gdzieś to, że nie powinnam, nie mogę czy co tam jeszcze, jestem demonem do cholery, wiec jak mam nie łamać zasad?! Mimo wszystko chce pomoc Rayanowi nie dlatego, że mam taki kaprys. Po prostu go polubiłam, kto wie może następne noce wcale nie spędzę samotnie? Aż uśmiechnęłam się zadziornie na samą myśl, ale najpierw aby zrealizować te plany Rayan musi wygrać.

<Rayan? Wybacz, że tak długo ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz