11.07.2018

Od Sam cd Zhavia

Jeszcze chwilę odprowadzałam czarnowłosą wzrokiem. Coś mi w niej nie pasowało. Byłam prawie pewna ,że nie była człowiekiem, jednak nie miała żadnych wyrazistych cech jakiegokolwiek gatunku. Zakwalifikowałabym ją do nefilim, aczkolwiek gdyby nim była, zamiast pomóc mi z zamkiem zasztyletowałaby mnie za nim bym zauważyła jej obecność. Tajemnicza nieznajoma nie dawała mi spokoju przez cały pobyt w sklepie. Przed przyjściem siostry porozkładałam wszelkie amulety i talizmany, oraz fiolki. Jednak przez długotrwałe używanie mocy, byłam już wyczerpana, ale zadowolona z własnych postępów. Nawet niczego nie zbiłam, choć kilka razy upuściłam, ale nie czepiajmy się szczegółów. Niestety musiałam rośliny pozostawić na zapleczu w nieładzie. Cała podłoga i szafki były wyłożone najróżniejszymi doniczkami. W tym nie ładzie pewnie ani jedna roślina nie miała dogodnych warunków. Część była połamana, ech. Czy ci ludzie nie mogą choć troszkę uważać.
Chciałam jeszcze zostać i się nimi zająć, gdyby nie fakt że przejście było zastawione pudłami z amuletami i eliksirami już dawno bym je poustawiała na właściwe miejsca, a tak musiałam już wychodzić. Henrietta pośpieszała mnie, w sumie miała racje już byłyśmy spózninione.
Na szczęście taksówkarz rozumiał co to znaczy ,,jak najszybciej" i nie przeszkadzało mu łamanie przepisów. Tym o to sposobem,  udało nam się być prawie punktualnie.
Weszłyśmy do... baru, klubu? Ochroniarz przenikliwie zlustrował nas wzrokiem, ale po okazaniu zaproszenia bez słowa nas przepuścił.
-Wiesz w ogóle on wygląda?- spytałam rozglądając się. Pomieszczenie było duże, w kącie stały stoliki z wygodnymi kanapami, przy barze tłoczyli się ludzie. Nie nie ludzie, poprawka. Pełno demonów, wampirów, wilkołaków, czarowników, zauważyłam nawet grupkę syren flirtujących z elfami. To było dziwne, naprawdę. Co prawda istoty ciemności często się spotykali między gatunkami ale tylko w interesach.
-Nie, dostałam tylko list- powiedziała Henrietta- chodz- ponagliła mnie kierując się w stronę baru. Minęliśmy wilkołaka i wampira którzy razem pili piwo.
-I to wcale nie jest dziwne?- spytałam retorycznie
-Nie bądz wścibska, przyszłyśmy by dobić interes i tyle.
Podeszłyśmy do baru, za którym dostrzegłam nie kogo innego jak tą dziewczynę od zamka. Zdążyła przebrać się w przyległą, skórzaną miniówkę, czarną bluzkę z odsłoniętym brzuchem, i buty na bardzo wysokiej szpilce. Czarne falowane włosy wcześniej związane bandaną, teraz miała rozpuszczone, a końcówki pomalowane na czerwono.
-Cześć- przywitała się rozpoznając mnie i podchodząc do nas z gracją której mogłam jej tylko pozazdrościć.
-Cześć- odparłam i widząc pytający wzrok siostry przedstawiłam je, a bynajmniej próbowałam- to ...
-Avi- wtrąciła dziewczyna podając mi rękę.
-Sam, a to moja siostra Henrietta.
-Miło poznać- rzuciła do Henrietty.
-Avi pomogła mi otworzyć drzwi bo zamek się zaciął- wyjaśniłam.
-W sumie to znalazłam odpowiedni klucz- sprostowała na co wywróciłam oczami.
-Coś podać?- spytała uprzejmie na co moja siostra poprosiła jedynie o wodę z cytryną.-Czekacie na kogoś?- zagadała podając nam szklanki.
-Oczywiście, mam nadzieję że nie zbyt długo- wtrącił się ktoś za nami, kiedy się odkręciłam dostrzegłam wysokiego chłopaka, o czarnych włosach zachodzących na oczy, ubrany był w skórzaną kurtkę.- chodzcie ze mną, bo tutaj ściany mają uszy.
Powiedział wskazując na Avi, która posłała mu mordercze spojrzenie, znają się. Demon skierował się w głąb pomieszczenia.
-Uważaj na niego, masz nie słuchać  co mówi i nie robić niczego co chce- poradziła szeptem Henrietta, głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Czyli mam z nim nie dobić targu i nie iść za nim?- dopytałam również szeptem, za co spiorunowała mnie wzrokiem.
Demon zaprowadził nas do drzwi przez które przeszliśmy na korytarz. Poprowadził nas dalej i zatrzymał się przed drzwiami, które otworzył i wpuścił nas do środka.
-Siadajcie- machnął ręką i sam usiał na kanapie, usiadłyśmy na przeciwko niego.- Coś do picia?
-Zatrzymaj te uprzejmości dla siebie, możemy przejść do interesu?- spytała Henrietta, i gestem wskazała bym dała mu to czego oczekiwał. Wyjęłam z torby woreczek w którym była mieszanka suszonych ziół.
-Jesteś pewna że zadziała jak należy?- dopytał sięgając po woreczek.
-Nie sprzedaję gówna- warknęłam urażona. - to mieszanka jałowca który oczyszcza i usuwa złe zaklęcia, kopru chroniącego przed urokami i czarami, lawenda- oczyszcza, pobudza uczciwość i dobre intencje, igły sosny które chronią przed złymi czarami i kieruje na tych co je rzucili, waleriana która ochrania umysł i ciało, pomaga zachować zdrowy rozsądek i czarny bez który również ma działania ochronne ale i wzmacnia właściwości pozostałych ziół. Wszystkie składniki zostały zebrane w odpowiednim czasie, fazie księżyca, fazie wzrostu, w odpowiedni sposób ususzone, przechowywane i dodane. Twoja mieszanka była przygotowywana trzy dni i jestem pewna że uchroni cię przed tym czego się obawiasz, o ile zawsze będziesz miał ją w pobliżu. Tutaj masz też drugą- podałam mu fiolkę - jak wymieszasz ze swoją krwią i wypijesz kiedy księżyc będzie w pełni, staniesz się niemal nie wyczuwalny, eliksir będzie działał do następnej pełni. A teraz zapłata.
Demon w skupieniu przyglądał się fiolce, po czym przeniósł wzrok na mnie, wstał z kanapy i podszedł do biurka, chwile czego szukał po czym wrócił na swoje miejsce i położył na stole plik banknotów.
-O to zapłata, ale jeśli to nie zadziała, znajdę cię i wiedz że pożałujesz że się do tego nie przyłożyłaś, a teraz wyjdzcie.
Henrietta pociągnęła mnie za sobą i wyprowadziła do poprzedniej sali.
-Już wychodzicie?- zawołała Avi- może jednak się na pijecie?
-Niestety nie mamy czasu, może innym razem- odparła Henrietta i wyciągnęła mnie z klubu.
-Trzymaj się z daleka od Dave Lorren'a, tej dziewczyny i w ogóle tego klubu, rozumiesz?

<Zhavia? Demon z opowiadania w wtajemniczonych jest jakby co>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz