16.07.2018

Od Sam cd Nik

Wpatrywałam się cały czas w chłopaka, nie rozumiejąc jego słów. Wiedziałam że łowcy są dobrymi tropicielami i jak kogoś szukają to po prostu go znajdują. Ale czy aby na pewno chłopakowi chodziło o to. Poprawka Nikowi, przecież się przedstawił. I jakie kakao? O co mu chodzi? Na piwo, na kawę, nawet herbatę, ok. Ale kakao? Kto zaprasza na kakao? Patrzyłam na wyciągniętą rękę chłopaka w geście powitania. Kultura wymaga odwzajemnić gest ale czy to dobry pomysł. A jeśli mnie przyciągnie i zasztyletuję, ale w końcu jak by chciał to zrobiłby to i bez jakiś gierek.
-Sam- odparłam dumna że głos nie zdradził mojego przerażenia i nie pewności, i również wyciągnęłam rękę, Nik ją ujął i puścił, a ja wciąż żyłam.
-A więc idziemy na te kakao?- dopytał z iskierkami ciekawości w oczach- nie daleko jest fajna cukiernia. Mają super wuzetki, naprawdę. Możesz mi wierzyć bo nie jadam byle czego.
Jego nagły potok słów i przyjacielska postawa zbiła mnie z tropu jeszcze bardziej.
-Aha- przytaknęłam kiedy wyczekiwał jakiejś reakcji, gestem ręki wskazał drogę. Nie wiedząc co zrobić po prostu poszłam. Cukiernia była naprawdę blisko a sprzedawczyni nie zdziwiło że Nik chce kakao, ba sama się dopytała czy je chce,co potwierdzało jedynie że często tu bywał, i nikogo tutaj nie zdziwiło jego nie typowe zamówienie.
-Czego ty chcesz?- spytałam kiedy usiedliśmy przy stoliku w kącie sali.
-Wypić kakao- wyjaśnił jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Dobrze wiesz że nie o to chodzi. Czego chcesz ode mnie?- poprawiłam pytanie.
-Żebyś wypiła ze mną kakao?- to zabrzmiało jak pytanie.
Co z nim jest nie tak? Nie wiedziałam co powiedzieć ale w tym samym czasie przyszła sprzedawczyni ze szklankami kakao i wuzetkami, dając mi chwilę na zebranie myśli.
-A więc jesteś czarownicą...- to nie było pytanie.
-A ty łowcą - odparowałam na co Nik skinął głową.
-Dlaczego uciekłaś?- spytał.
-Bo jesteś łowcą?
-Teraz nie uciekasz.- słusznie zauważył.
-Bo i tak byś mnie znalazł.
-Słuszna uwaga- przyznał.
Nagle przeszło lekkie drżenie przez podłogę a lampy zamigotały. Nik utkwił we mnie wzrok.
-To nie ja- zapewniłam od razu unosząc ręce w geście poddania.
-Nie musisz udawać, mi tez z początku kiepsko szło opanowywanie mocy. W pełni rozumiem.
-Ale to na prawdę nie ja- upierałam się przy swoim chociaż chłopaka to nie przekonywało. Nagle to wszystko ustało, nie spodziewanie i szybko jak i się pojawiło.
-Wiesz co? Może powinnaś popracować nad własnymi emocjami, bo podczas silnych emocji, moc wychodzi z pod kontroli- poradził uśmiechając się pocieszająco.
-To na prawdę nie ja- jak tylko skończyłam to mówić, a wręcz krzyczeć, szyba z okna, roztrzaskała się a szkło poleciało na wszystkie strony. Pośrodku tego bałaganu stało wielkie charczące...coś. Postury przypominało mega przerośniętego tygrysa, i taki miało pysk, jednakże miało rogi i byczy ogon. Czerwone ślepia wpatrywały się na nas, a z pyska pełnego ostrych kłów ciekła ślina. To coś się oblizało, a jego język okazał się być rozdwojony jak u węża, dostrzegłam również że jego kły przypominają kły węża, i ociekały jakąś substancją, pewnie jadem.
-Ojoj- wymsknęło mi się

<Nik?> ojoj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz