23.07.2018

Od Roth'a cd Zhavia

Byliśmy w jakimś ciemnym pomieszczeniu, lekko zatęchłym. Może piwnica
-Zhavia?- powtórzyłem ale dziewczyna nie reagowała- to prawda?
Musiałem to wiedzieć, nie rozumiałem jak mogła  coś takiego zrobić, ale z drugiej strony ja nie byłem lepszy. Ludziom łatwo jest oceniać i krytykować innych, jakby sami byli lepsi.
-Dlaczego to zrobiłaś?- zapytałem więc, chciałem ją zrozumieć. Zhavia jednak wydawała się być nieobecna.
-Zhavia...- próbowałem zwrócić na siebie jej uwagę jednak ta ani drgnęła. Dziewczyna cicho załkała, w tych ciemnościach nawet nie zauważyłem ,że płacze, w końcu Zhavia nigdy nie płakała. Nie ważne co by się działo. Była silna.
-Zhavia...- mój głos przeszedł w błagalny ton. Dotknąłem mokrego policzka dziewczyny i przyciągnąłem ją lekko do siebie, obejmując ramieniem- nie płacz- poprosiłem- już dobrze. Było minęło, czasami jesteśmy zmuszeni do zrobienia czegoś czego nigdy nie chcieliśmy. Będzie dobrze, zabiorę cię stąd. Nie wiem jak ale obiecuję. Przejdziemy przez to razem. Słyszysz?
Nie miałem pojęcia czy w ogóle mnie słyszała, delikatnie gładziłem ją po włosach, aby choćby trochę ją uspokoić. Pierwszy raz widziałem Zhavię w takim stanie.  Nie znałem jej od tej strony. Ale to i tak nie wytrąciło mnie z równowagi, w końcu musiałem Raven setki razy pocieszać.
-Będzie dobrze- wymruczałem jej do ucha. Nagle świat znów zawirował a ja miałem wrażenie jakbym spadał. Nie- tonął, szedł na same dno. Miałem wrażenie jakbym się zapadał, jakbym się rozmywał i przestawał istnieć. Ten stan zdawał się trwać wieczność zanim przestałem czuć cokolwiek.

***
Za nim otworzyłem oczy wiedziałem ,że wróciłem. Za nim zdążyłem coś powiedzieć Zhavia odepchnęła mnie, wyswobadzając się z moich objęć i po prostu poszła. A to mnie zostało wyjaśnienie co się stało. Sława kierowałem wyłącznie do siostry, zbywałem obecność tej dwójki jak i ich pytania. Nie zagłębiałem się w szczegóły chciałem pobiec za Zhavią ale Raven nie dała mi wstać z łóżka. Nie zostało mi  więc nic innego jak siedzieć i jej wszystko opowiedzieć.  Jak tylko skończyłem, a Raven mi na to pozwoliła, wyszedłem na ulicę. Chwilę trwało nim zorientowałem się gdzie jestem. Byłem na drugim końcu miasta. A motor został pod domem Zhavii. Westchnąłem ciężko ale nie pojechałem metrem czy taksówką, Postanowiłem się rozejrzeć, może ją znajdę. Nie mam pojęcia ile zajęło mi dotarcie pod jej dom ale już powoli się ściemniało. Kiedy podjechałem pod ,,zamek", bo już nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić i gdzie się podziać, zapadła ciemność. Jak tylko wszedłem, usłyszałem że ktoś jest w środku. Skierowałem się w stronę sali treningowej. W której zastałem Zhavię. Metalowa końcówka jej kija zatrzymała się tuż przy mojej szyi. W świetle lamp jej oczy były czarne, z niebezpiecznym błyskiem. Błyskawicznie zaatakowała ledwo zrobiłem unik. I od razu musiałem zrobić drugi, i kolejny. Cofałem się w stronę stołów z bronią, Dziewczyna wciąż napierała na mnie. Kiedy byłem dostatecznie blisko chwyciłem kij ze stojaka i zablokowałem cios.

<Zhavia?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz