Uwielbiałem ten wiatr, rozwiewający włosy i szarpiący ubrania, to poczucie wolności, stukot podków o ziemię. To dzięki Duchowi zdołałem przywyknąć do pustynnego krajobrazu. Do gorąca i duszącego pyłu wszędzie się unoszącego. W oddali dostrzegłem stajnie wuja, która z każdą sekundą się przybliżała.
Jak tylko dotarliśmy do pierwszego wybiegu zeskoczyłem z ogiera i poprowadziłem go do stajni. Wprowadziłem do boksu i zacząłem szczotkować.
-No stary, nie długo będziesz najprzystojniejszym rumakiem w stajni i żadna ci się nie oprze ale stój spokojnie- poleciłem kiedy Duch się wiercił utrudniając mi szczotkowanie. O dziwo poskutkowało.
-Gabi!- usłyszałem gdzieś z oddali głos wuja.- Zajmiesz się tą piękną niewiastą?
-Jestem zajęty- odkrzyknąłem nawet nie rozglądając się za przybyszką.
-Gabi, marsz do niej- usłyszałem za sobą, wuj podszedł bezszelestnie.- przyszła na lekcje a ja muszę iść do szkoły, twojej.
-Dobra, już dobra- mruknąłem i pogłaskałem Ducha po pysku na pożegnanie po czym odłożyłem szczotkę na miejsce i skierowałem się w stronę czekającej dziewczyny.
<jakaś dziewczyna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz