W Las Vegas ciężko się wybić więc byłem ciekaw czy dziewczyna nie zmarnuje szansy jaką jej dałem. Kiedy sądziła że jest sama grała naprawdę dobrze. Na mini castingu też była rewelacyjna. Ciekawe jak poradzi sobie z większą publicznością.
Przeszedłem za bar nalałem sobie kufel piwa i zająłem najlepszy stolik. Dobrze jest przyjść jeszcze przed otwarciem. Z tego miejsca miałem doskonały widok na scenę, drzwi i resztę sali. Chociaż pewnie za parę godzin będzie tu tak tłoczno że tylko ktoś z wyostrzonymi zmysłami będzie mógł odnaleźć się w tym tłumie.
Nie pierwszy raz zastanawiałem się czy David nie rzuca jakiś uroków na ludzi by do niego wracali. Przed drzwiami już zebrali się pierwsi bywalcy chcąc zając miejsca siedzące.
- Cholera! - usłyszałem wściekły głos czarownika - tak po prostu mnie wystawisz 15 minut przed otwarciem?!
Biorąc kolejny łyk schłodzonego piwa starałem się nie podsłuchiwać tej fascynującej wymiany zdań. Co było trudne mając wyostrzony słuch ciężko jest bagatelizować nawet najcichszy szmer, a co dopiero wrzaski.
- Jeszcze jeden? - spytał David wchodząc do sali
- Czy kiedyś odmówiłem - wypaliłem w odpowiedzi dopijając pozostałość w kuflu - kłopoty? - spytałem od niechcenia
- Ach... nic już nie mów - fuknął - same kłopoty wczoraj mój jeden barman, dziś rano zespół i druga barmanka, teraz następna powiedziała że nie przyjdzie. Rozumiesz 15 minut przed otwarciem. - był aż czerwony na twarzy, a włosy mu się naelektryzowały - A może?
- O nie na mnie nie patrz nie stanę ci za barem nie ma mowy - powiedziałem odraz bezbłędnie odczytując jego intencje
- Sam nie dam rady - błagał
- Sam? - powtórzyłem - chcesz mi powiedzieć że odeszli wszyscy twoi pracownicy - nie dowierzałem w to co słyszę. Co on już nawydziwiał. Na pewno nie chodziło o kasę zawsze był wypłacalny - wykołuj jeszcze jedną osobę to ci pomogę masz jeszcze 8 minut - ponagliłem z uśmiechem. Naprawdę chciałem zobaczyć jak nieskazitelny David haruje za pięciu. Tak jak każe to swoim ludziom. - ale będzie cie to kosztować - ostrzegłem
- Niech cie piekło pochłonie - warknął wstając od stołu
- Jeszcze się tam nie wybieram - odparłem
Odprowadziłem go wzrokiem. Zastanawiałem się czy da rade kogoś załatwić w przeciągu nie całych 10 minut.
- Rayan otwórz drzwi i obsłusz pierwszych gości. - wrzasnął z drugiego pomieszczenia
- Załatwiłeś nowego pracownika? - spytałem wstając by iść po klucze. Nie miałem nic przeciwko pobawieniu się w barmana już dawno nie czułem się tak ludzko jak teraz kiedy miałem podjąć się tak przyziemnej pracy. Lecz czarownik nie musiał o tym wiedzieć.
Otworzyłem drzwi i wpuściłem do środka pierwszych gości. Odraz przeszedłem za bar czekając na pierwsze zamówienia.
- Słyszałem że dziś nikt nie będzie grać - zagadnął jeden z klientów
- Występ zaczyna się jak zawsze o 20 - doprałem podając mu zamówioną szkocką
Po kilku minutach wrócił David wręcz promieniał. Gdybym był czarownicą zapewne zobaczył bym jak jego aura przepala mi oczy. Na szczęście nie byłem czarownikiem więc jedynie wyczuwałem euforie w jego krwi.
- Wykonałem kilka telefonów - zaczął wchodząc za bar - pamiętasz tego chudego dzieciaka który u mnie pracował jakieś 4 lata temu? - dopytał
Spojrzałem na niego rozbawiony. Przecież on sam nie pamiętał ludzi którzy przewinęli się przez jego bar. Nikt nie pracuje tu dłużej niż kilka miesięcy za duża harówka. U Davida pracowało już chyba całe Vegas.
- Sam, taki chudy.. - tłumaczył kiedy wyczytał z mojego wyrazu twarzy że niewiele mi to mówi machnął ręką - ach nieważne
- Więc Sam tu przyjdzie? - dopytałem - za ile?
- Nie Sam - sprostował - Sam nie żyje ale od jego znajomej dostałem numer do małolaty która potrzebuje kasy. Pracuje u Wiktora podobno Sam ją bardzo cenił i tak się składa że nasza małolata dziś ma wolna więc przyjdzie do nas za 30 minut dasz rade to tego czasu?
- Do końca życia mi się nie wypłacisz
Nie zważając na moje zgryźliwe komentarze wrócił do swojego biura.
Natashe wyczułem za nim ją zobaczyłem, była przed czasem. Jak profesjonalistka weszła na scenę i zaczęła stroić swoją gitarę. Z tego miejsca miałem jeszcze lepszy widok. O godzinie 20 zebrało się już niezły tłum. I choć miałem niezły refleks, i dobrą pamięć ledwo nadążałem za natłokiem zamówień.
Czemu ja się na to zgodziłem?
Natasha zaczęła grać, a mi automatycznie zaczęło się lepiej pracować. Wdrążyłem się w system i nawet znajdowałem chwile by spojrzeć na grającą dziewczynę. Lecz nie zauważyłem kiedy rudowłosa dziewczyna stanęła obok mnie za barem
- Hej, Erika - przywitała się podając dłoń
- Rayan - uścinąłem wyciągnięto dłoń dziwczyny.
Cholera, dlaczego tylko mi się to przytrafia. Druga łowczyni wciągu jednego dnia. Nie miałem wątpliwości że dziewczyna rozpoznała mnie równie sprawnie jak ja ją. Czy David wiedział że zatrudnia łowczynię?
A dlaczego nie? Przecież sam podsunąłem mu jedną.
Tłum się zwiększał, a dzięki rudowłosej łowczyni wszystko szło znacznie sprawniej. Czasem nawet zapominałem że powinienem być ostrożny w jej towarzystwie.
- Robię sobie przerwę, zaniosę również coś do picia naszej gwieździe żeby nam nie padła. - oznajmiłem rudej łowczyni - dasz radę sama
- Dam radę - zapewniła
Nie wątpiłem dziewczyna czuła się za barem jak w swoim żywiole. Rozmawiała z każdym kto miał na to ochotę, śmiała się ze słabych kawałów. I z uśmiechem znosiła zaczepki pijanych typków. Mimo wszystko nie zamierzałem pozwolić by została w tym bajzlu sama. Od razu zamierzałem iść do Davida. Nasz szef zbyt sprawnie wymiguje się od pracy.
Po rozmowie z Davidem poszedłem na scenę do Natashy
- Gwiazdeczko może zrobisz sobie przerwe - zaproponowałem kiedy zabierała się do kolejnego utworu
< Natasha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz