15.05.2018

Od Azero cd Rayan

Ja to mam szczęście w każdej sytuacji. Przyglądałam się właśnie ciemnookiemu brunetowi na którego wpadłam dopóki się nie odezwał.
- Wszystko okej?
- Ah, tak, jak najbardziej przystojniaku.
Uśmiechnęłam się zalotnie spoglądając z radością na zakłopotanie, które odczuwał. W sumie mogła bym go poderwać i przyjemnie spędzić wolny czas, ale widocznie brunet miał inne plany. Spojrzałam w stronę, w którą spoglądał i przypomniałam sobie dlaczego chciałam się stąd ulotnić. W tym samym momencie Carmon szturchnął moją nogę głową i spojrzał na druga stronę ulicy, gdzie w cieniu stał przyglądający się nam facet.
- Wybacz, ale muszę lecieć, chodź Carmon.
Przechodząc obok bruneta wcisnęłam mu do kieszeni kartkę ze swoim numerem, kto to wie, może się przyda. Ten facet dodał mi podejrzeń, wiec ruszyłam do baru znajomego zobaczyć czy pójdzie za mną.
Weszłam do baru przepełnionego wonią alkoholu i papierosów po czym zajęłam miejsce przy barze.
- To co zawsze Az?
Pokiwałam głową na dźwięk znajomego głosu i schyliłam się by posadzić Carmona na siedzeniu obok. Gdy jakiś facet przechodził obok mój przyjaciel nagle zaskowytał po czym warcząc skierował głowę w jego stronę. Od razu wiedziałam, że ten idiota stanął na jego ogon.
- Ekhym.. Może byś uważał którędy chodzisz co?
Facet odwrócił się i muszę przyznać, był przystojny, ale to nie zmienia faktu, że skrzywdził Carmona, nawet tym zwykłym nadepnięciem.
- Słucham? Coś mówiłaś?
Gotowałam się ze złości, nienawidzę takich typów, już chciałam go zwyzywać, gdy odezwał się barman Lucas, mój znajomy.
- Azero jak chcesz zacząć bójkę, po raz kolejny zresztą, to zapraszam na zewnątrz.
Przyznam, że miał racje, gdy ostatnio tu byłam, ledwo można było poznać ten bar. Wzięłam głęboki wdech i zabierając Carmona ruszyłam w stronę wyjścia. Po chwili za mną wyszedł z baru ten facet który chciał mi coś powiedzieć kiedy obok nie wiadomo skąd pojawił się ten brunet z wcześniej. Co on tu robił? I chyba znał tego idiotę z baru gdyż mierzyli się poważnie spojrzeniami.

<Rayan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz