30.05.2018

Od Raven cd Alan

Z każdym krokiem miałam coraz więcej wątpliwości. To był błąd, a Alan miał racje- zginiemy. I to przeze mnie.
-Trzymaj się mnie- polecił i złapał mnie za rękę. Od początku było wiadome że chłopak wie o wiele więcej ode mnie , a wiedza to duża przewaga. Może gdybym go posłuchała.... dlaczego go nie słuchałam?! Roth mnie zabije. Zdenerwowanie coraz bardziej mnie oplatało, a jedyne co mnie jakoś uspokajało był uścisk Alana. Z tych nerwów chciało mi się płakać jednak wiedziałam ,że to nie czas ani miejsce. Zamknęłam więc oczy i wzięłam głęboki wdech. Wpakowałam nas w bagno ,a teraz muszę jakoś wyciągnąć. I to szybko. W chwili gdy otworzyłam oczy ,usłyszałam za nami kobiecy głos.
-Raven Blackwood, Alan Hunter- momentalnie się odwróciliśmy, głos należał do płomiennorudej kobiety, Alan mocniej ścisnął mnie za rękę co wywołało że zaniepokoiłam się jeszcze bardziej- Esmeralda Cavendish- przedstawiła się i uśmiechnęła przyjaźnie, jednak jej oczy były pełne chłodu- długo każecie na siebie czekać, ale cieszę się że was widzę młodzi łowcy. Usiądźmy proszę- zaproponowała i nie czekając na naszą reakcje poprowadziła nas do ciemnego stolika z kanapami. Nie wiedziałam dlaczego czarownica chce z nami gadać, powinniśmy coś zrobić aby się wydostać ale już wystarczająco nawywijałam a więc posłusznie poszłam z Alanem.
-Czemu zawdzięczam waszą wizytę?- spytała słodko Esmeralda
-Przecież doskonale wiesz- odparował Alan.
-Dlaczego nas wpuściłaś?- spytałam.
-Niegrzecznie byłoby kazać wam wracać- wymigała się od odpowiedzi. Do stolika podeszła młoda dziewczyna i postawiła szklanki z jakimś drinkiem ładnie podanym, aby najmniej miałam nadzieję że to był drink. Tak czy siak nie miałam zamiaru tego sprawdzać.

<Alan?> sorki że krótkie i jeszcze tyle czekałaś ale wena mnie opuściła :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz