Nie byłem w lepszym położeniu. Zaplątany srebrnym łańcuchem przesiąknięty tojadem. Czułem się jak burek przy budzie. Likantropie porównał bym do rozdwojenia jaźni. Bycie wilkołakiem to ciągła walka między dwoma tak różnymi osobowościami. Pierwsze miesiące są kluczowe w tym która osobowość dowodzi. A mi udało się dojść do porozumienia samemu ze sobą. Nie było sensu się szarpać i moja druga osobowość również o tym wiedziała. Więc aby nie męczyć się z bólem zawiedziona i głodna schowała się gdzieś w zakamarkach umysłu.
To była wieczna tortura, która skończy się dopiero kiedy łańcuch przestanie dotykać mojego ciała. Srebro i tojad wypalały poważne rany, a znacznie szybsza regeneracja tkanek powodowana pełnią goiła rany które zasklepiały się aby powstać na nowo. Dobrym sposobem na odcięcia się jest wejść w myśli kogoś z członków watahy którzy nie cierpią. Więc nasza alfa aby nas ukarać po prostu się odcięła. Abyśmy cierpieli nie zakłócając jego spokoju. Cały Joseph.
Dziewczyna mimo że potraktowała mnie tak brutalnie cały czas siedziała obok mnie. Jej dłonie przynosiły spokój, i ukojenie. I to pomagało mi przetrwać kolejne minuty które przybliżały mnie do świtu. Z tego miejsca nie miałem sposobu nawet spojrzeć na zegarek ani w okno by po położeniu księżyca stwierdzić która godzina. Po jakimś czasie ruchy dziewczyny były co raz bardziej leniwe. Dłoń wraz z policzkiem spoczęły na moim boku, a oddech dziewczyny się wyrównał. Zasnęła. A ja wsłuchiwałem się w spokojne bicie jej serca.
To mi schlebiało czuła się na tyle bezpieczna by usnąć obok mnie. Lecz również ubliżało była na tyle pewna że nie jestem dla niej zagrożeniem że zasnęła.
Właśnie tak minęła mi noc. Poczułem nadchodzący świt kiedy moje rany zaczęły wolniej się goić. A łańcuch wrzynał mi się głębiej w ciało. Ciepła posoka wypływa mi z ran które nie nadążały się goić brudząc podłogę pode mną. Kiedy poczułem że jestem wstanie wrócić do ludzkiej postaci nie byłem wstanie. Ciężko jest wykrzesać z siebie siłę na kolejny ogromny wysiłek kiedy straciło się około litra krwi i jest się osłabionym srebrnym łańcuchem.
Nie moge dłużej zostać w tej postać.
Zmusiłem się aby dokonać przemiany. Przecież uodparniałem się na srebro i tojad, ale nie trzymałem go na sobie przez całą noc. To była ciekawa lekcja.
Chwile później na nowo byłem sobą. Trochę zaskoczył mnie fakt że dziewczyna nadal spała. Chyba ostatnio zawaliła kilka nocek. Cicho rozplątałem się z łańcucha który ranił mi dłonie.
Azero mi za to słono zapłaci.
Kiedy byłem wolny ustałem na nogach lecz musiałem przytrzymać się kanapy zostawiając na niej krwawy ślad by nie stracić równowagi. Kiedy zawroty głowy ustąpiły, a ja na nowo przywykłem do dwóch nóg puściłem oparcia i przeszedłem na drugą stronę zostawiając na podłodze plamę krwi, łańcuchy i śpiącą demonice. Powinienem zostawić ją na tej podłodze za to wszystko. Mało tego powinienem dopilnować by nie obudziła się już w tym świecie. Moja druga osobowość w pełni się z tym zgadzała. Jednak ja nie mogłem się na to zdobyć. Podniosłem szarowłosą jej bluzka była przesiąknięta moją krwią. Położyłem ją na kanapę i przykryłem jakimś kocem.
Chciałem jak najszybciej opuścić to mieszkanie lecz w tym stanie zwracał bym uwagę przechodniów. Zostawiłem ją w salonie i poszedłem skorzystać z jej prysznica. Stałem tam aż woda przestała się zabarwiać. Moje rany już się zagoiły teraz została tylko lekko różowa świeża skóra. Kiedy wyjdę z pod prysznica nawet to nie będzie już widoczne.
Oberwie nam się za to i polecą głowy nasza alfa jest wściekła. Więc nie zamierzałem pokazywać mu się na oczy w najbliższym czasie. Po co kusić los.
Na pewno będzie chciał wiedzieć kto za tym stoi ale ja wiedziałem Felix. Tylko dlaczego nagle zaczęło mu zależeć na śmiertelnikach. Miałem co raz więcej pytań i zero odpowiedzi.
Wyszedłem spod prysznica owijając się jednym z białych ręczników w pasie. Drugi powód przez który będę miał trudności z powrotem do domu. Moje ciuchy szlak strzeli kiedy zaczęła się przemiana. Kiedy zakręciłem wodę słyszałem spokojny oddech Azero znaczący że jeszcze śpi. Poszedłem więc do jej kuchni i zacząłem otwierać szafki i lodówkę w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Skoro zatrzymała mnie w domu nie pozwalając się posilić musiała być świadoma że opustoszę jej dom z jakichkolwiek rzeczy nadających się do spożycia.
Lodówka dziewczyny była nie co uboga więc musiałem zadowolić się tym co miała. Nie siląc się aby po sobie sprzątać jadłem kolejno wyciągane rzeczy. Przecież to ona jest gospodynią domu no i chciałem ją nie co ze złościć. Więc tak starałem się jak najbardziej nabrudzić w jej domu. Zjadałem właśnie maliny kiedy usłyszałem że się przebudziła. Uśmiechnąłem się nasłuchując. Nie wiem czy zauważyła plamę krwi na podłodze swojej sypialni ale wyszła i ruszyła w stronę kuchni.
- Wczoraj mówiłaś bym się rozgościł postanowiłem skorzystać - powiedziałem nadal stojąc do niej tyłem i szukając czegoś nowego do jedzenia - Jak minęła ci noc? Bo moja była wręcz cudowna - mruknąłem szorstko
< Azero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz