Czułem się nieswojo czekając na korytarzu. Co chwila oglądałem się dookoła gotowy do ataku kiedy przyjdzie taka potrzeba. Nie muszę wspominać że gatunki naturalnie się nie tolerują. A ja samotnie wszedłem na terytorium demonów. Ich zapach unosił się w powietrzu powodując moje zmieszanie. Szkoda że bardziej nie interesowałem się innymi gatunkami. Wiedział bym czego mogę się spodziewać po tym miejscu. Nie miałem wątpliwości że znajduję się w kasynie Felixa.
Oparłem się o ścianę by nikt nie zaszedł mnie od tyłu i czekałem na dziewczynę. Piętro było nie dostępne dla gości ale nawet tu czułem apetyczny zapach ludzkiego mięsa.
Nie myśl o tym.
Musiałem zachować samokontrole. Jeżeli ją stracę i się przemienię uznają to za zagrożenie i na pewno nie wyjdę z tego żywy.
Dlaczego ja zawsze robię sobie pod górkę. O wiele prościej było by udawać że nie czułem obecności demonicy i poddać się pełni.
Chwilę później drzwi się otworzyły i wyszła z nich demonica. Zaczęła do mnie podchodzić uważnie mi się przyglądając.
- Tak właściwie to się nie przedstawiliśmy. Jestem Azero. - zaczęła wyciągając dłoń. To był zwykły gest nic nadzwyczajnego. Jednak kiedy żyje się prawie stulecie, a osobą która wychodzi z tak ludzkim gestem jest demon może coś się za tym kryć.
- Rayan - przedstawiłem się odwzajemniając gest. Jej dłoń była delikatna, jak łatwo można dać się nabrać na jej bezbronność. Jak łatwo pogubić się w jej towarzystwie. - Co mu powiedziałaś? - spytałem próbując zachować logiczne myślenie
- Komu? - dopytała z uśmiechem patrząc mi w oczy. Cały czas patrzy mi w oczy co było dekoncentrujące
- Temu za drzwi - wyjaśniłem - szefowi jak sądzę Felixowi
- Choć przystojniaku lepiej nie wystawiaj ich na próbę - szepnęła mi do ucha, kompletnie bagatelizując moje pytanie
O nie, nie zamierzam nigdzie z nią iść..
Kogo ja okłamuje chcę z nią iść. Szlak poszedł bym za nią wszędzie. A ona chyba doskonale zdawała sobie z tego sprawę bo uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie nie oglądając się za siebie.
Niech ją piekło pochłonie przekląłem i ruszyłem za nią.
Przedarliśmy się na zewnątrz i dopiero tam zrównałem się z Azero.
- Co mu powiedziałaś? - powtórzyłem pytanie łapiąc ją za nadgarstek by zatrzymać w miejscu. A może dlatego że chciałem ją dotknąć? - nie żartuje jeżeli zagrażasz mojej watasze zabije cię. Uwierz mi że jestem w stanie to zrobić. Skoro usłyszałaś to co myślę rozumiem że uznałaś to za potencjalne zagrożenie. Jednak my chronimy tylko swoich nie zamierzamy wszczynać żadnej wojny - skłamałem, chociaż nie do końca przecież Joseph nie chciał wojny z demonami.
< Azero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz