18.05.2018

Od Rayan'a CD Azero

Czułem się nieswojo czekając na korytarzu. Co chwila oglądałem się dookoła gotowy do ataku kiedy przyjdzie taka potrzeba. Nie muszę wspominać że gatunki naturalnie się nie tolerują. A ja samotnie wszedłem na terytorium demonów. Ich zapach unosił się w powietrzu powodując moje zmieszanie. Szkoda że bardziej nie interesowałem się innymi gatunkami. Wiedział bym czego mogę się spodziewać po tym miejscu. Nie miałem wątpliwości że znajduję się w kasynie Felixa. 
Oparłem się o ścianę by nikt nie zaszedł mnie od tyłu i czekałem na dziewczynę. Piętro było nie dostępne dla gości ale nawet tu czułem apetyczny zapach ludzkiego mięsa.
Nie myśl o tym.
Musiałem zachować samokontrole. Jeżeli ją stracę i się przemienię uznają to za zagrożenie i na pewno nie wyjdę z tego żywy.
Dlaczego ja zawsze robię sobie pod górkę. O wiele prościej było by udawać że nie czułem obecności demonicy i poddać się pełni.
Chwilę później drzwi się otworzyły i wyszła z nich demonica. Zaczęła do mnie podchodzić uważnie mi się przyglądając.
- Tak właściwie to się nie przedstawiliśmy. Jestem Azero. - zaczęła wyciągając dłoń. To był zwykły gest nic nadzwyczajnego. Jednak kiedy żyje się prawie stulecie, a osobą która wychodzi z tak ludzkim gestem jest demon może coś się za tym kryć.
- Rayan - przedstawiłem się odwzajemniając gest. Jej dłoń była delikatna, jak łatwo można dać się nabrać na jej bezbronność. Jak łatwo pogubić się w jej towarzystwie. - Co mu powiedziałaś? - spytałem próbując zachować logiczne myślenie
- Komu? - dopytała z uśmiechem patrząc mi w oczy. Cały czas patrzy mi w oczy co było dekoncentrujące
- Temu za drzwi - wyjaśniłem - szefowi jak sądzę Felixowi
- Choć przystojniaku lepiej nie wystawiaj ich na próbę - szepnęła mi do ucha, kompletnie bagatelizując moje pytanie
O nie, nie zamierzam nigdzie z nią iść..
Kogo ja okłamuje chcę z nią iść. Szlak poszedł bym za nią wszędzie. A ona chyba doskonale zdawała sobie z tego sprawę bo uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie nie oglądając się za siebie.
Niech ją piekło pochłonie przekląłem i ruszyłem za nią.
Przedarliśmy się na zewnątrz i dopiero tam zrównałem się z Azero.
- Co mu powiedziałaś? - powtórzyłem pytanie łapiąc ją za nadgarstek by zatrzymać w miejscu. A może dlatego że chciałem ją dotknąć? - nie żartuje jeżeli zagrażasz mojej watasze zabije cię. Uwierz mi że jestem w stanie to zrobić. Skoro usłyszałaś to co myślę rozumiem że uznałaś to za potencjalne zagrożenie. Jednak my chronimy tylko swoich nie zamierzamy wszczynać żadnej wojny - skłamałem, chociaż nie do końca przecież Joseph nie chciał wojny z demonami.
< Azero?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz