25.05.2018

Od Azero CD Rayan

Obudziły mnie promienie słońca dobijające się przez zamknięte powieki do moich oczu oraz dźwięki dochodzące z kuchni. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam wokół przypominając sobie co działo się kilka godzin temu. No tak plama krwi na podłodze razem ze srebrnym łańcuchem. Była pełnia i zadeklarowałam się zatrzymać Rayana u siebie. Może przesadziłam z ilością srebra zamawiając ten łańcuch? Eh nie ważne. Wstałam z kanapy, na której nie mam pojęcia jak się znalazłam, i ruszyłam w stronę kuchni. No tak, Rayan zwiedzał moją lodówkę, w której praktycznie nic nie było oprócz moich ulubionych malin. Oparłam się o wyspę na środku kuchni i przyglądałam Rayanowi, który był w samym ręczniku, no i muszę przyznać, że ciało ma niezłe. Czyżby już zapomniał, że przebywa z succubusem?
- Wczoraj mówiłaś bym się rozgościł postanowiłem skorzystać. Jak minęła ci noc? Bo moja była wręcz cudowna.
- Nie przesadzaj Rayan, lepiej było trochę pocierpieć niż mordować każdego w okolicy. Poza tym mi się podobają takie widoki, mogę cię częściej wiązać na noc.
Uśmiechnęłam się flirciarsko na samą myśl jak na pewno się zarumienił i speszył uświadamiając sobie po raz kolejny z kim przebywa w jednym pomieszczeniu. Podeszłam do niego i wychyliłam się zza jego pleców spoglądając mu w twarz. Brunet odsunął się delikatnie i pewnie miałam tego nie zauważyć, no trudno nie wyszło.
- Spokojnie nie mam zamiaru cię zgwałcić, chyba że będziesz chciał.
Rayan spojrzał na mnie lekko zmieszany.
- Wiesz ja już muszę chyba iść...
- W ręczniku tak? Nie chcesz chyba wywołać u każdego palpitacji serca na twój widok? Zaczekaj zaraz ci coś przyniosę.
Mijając Rayana delikatnie musnęłam palcami jego dłoń po czym skierowałam się do sypialni, w której mieściła się mała lecz przestronna garderoba. Otworzyłam jedną z szafek i poszperałam w stercie ubrań wybierając chyba najlepiej pasujące rozmiary. Wróciłam do brunetka po czym wręczyłam mu wzięte ubrania.
- Proszę bardzo, powinno pasować.
Rayan spojrzał na mnie dziwnie po czym zapytał:
- Czemu to robisz? Masz w tym jakiś cel prawda?
- Ja? Skądże. Co ci przyszło do głowy? Ja cie tylko powstrzymałam przed rozpętaniem rzezi, to samo reszta zrobiła z twoją watahą.
- Zginęła jedna z nas! Nie udawaj, że nic o tym nie wiesz. To na pewno sprawka Felixa.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, które szybko zostało zastąpione złością.
- Słuchaj no wilczku, nikt z nas nie miał prawa zabijać kogoś od was rozumiesz? Oberwaliby wszyscy z kasyna, gdyby ktoś to zrobił, a uwierz nikt z nas nie ma zamiaru nawet połowicznie sprawdzać jak to jest w piekle, a w szczególności ja - w miarę mojego wywodu przybliżałam się do Rayana, który cofał się powoli widząc jak moje oczy przybierają czarną barwę - Zatem doceń to, że powstrzymaliśmy zamianę prawie połowy Vegas w wilkołaki. Inaczej rozpętałaby się wojna, która ogarnęłaby wszystkich nadnaturalnych z całego świata.
Byłam niezwykle wściekła co rzadko mi się zdarza jak na demona. Odwróciłam się od Rayana i poszłam do sypialni zamykając za sobą drzwi. To ja tu próbuje ratować świat przed wojną razem z Felixem, a ten mi mówi, że to my zabiliśmy jakiegoś likana. Śmiechu warte! Położyłam się na łóżku patrząc w szary sufit nade mną. Po kilku minutach usłyszałam jak Rayan wychodzi z mieszkania, wiec wstałam i podeszłam do barku w salonie, by napić się czegoś mocniejszego. W międzyczasie zabrałam łańcuch i wrzuciłam go do dużej miski z wodą, aby zeszła z niego krew. Po wypiciu dwóch szklanek wódki ruszyłam po mopa i pozmywałam wszystko co mogłam z podłogi. Pozbierałam szkło z rozwalonego stolika i resztę rzeczy których na pewno nie powinno być na podłodze. Posprzątałam następnie kuchnie i stwierdziłam, że muszę iść zrobić małe zakupy. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w podziurawione dżinsy i krótki top z ozdobnymi wstążkami. Rozczesałam włosy po czym ubrałam swoje szpilki wraz z czarnym kapeluszem i zabierając torebkę wyszłam z mieszkania. Po kilkunastu minutach znalazłam się w supermarkecie szukając najpotrzebniejszych rzeczy. Zapłaciłam przy kasie i poszłam w stronę powrotną. Po drodze dołączył do mnie Carmon.
' Wszyscy zostali powstrzymani jednak kilkanaście osób zostało przez nich zadrapanych lub ugryzionych'
- Ehh, chociaż tyle, mogło być o wiele gorzej. Zajdziemy potem do Felixa.
' Jasne. Czekaj czy ja wyczuwam to o czym myślę?'
- Tak Carmon to twoje ulubione owoce i czekolada jak wrócimy dam ci to do zjedzenia.
Carmon wyraźnie ucieszył się. z mojej propozycji, jakoś jego ulubionym daniem są owoce w czekoladzie, nie wiem kiedy ich spróbował ale po prostu je uwielbia.

***

Niedługo będzie wieczór, wiec standardowo zmierzałam do jakiegoś klubu by trochę się wyluzować. Niestety po drodze spotkałam osobę, której nie spodziewałam się tutaj widzieć. To był Rayan, który zmierzał w moją stronę. Czego on znowu chce?
<Rayan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz