Gdy przed drzwiami pojawiła się nawet urocza dziewczyna z bytem z piekła rodem, który przypominał kształtem ogromnego psa rozpływającego się i pojawiającego w ciemnej mgle, zapaliła się we mnie czerwona kontrolka. Roth również był przeciwny temu by dziewczyna nadal tu przebywała. Teleportowałem się za nią zabierając ze sobą Ramzesa, który oczywiście warczał zajadle.Wszystko było dziwne to że Raven w ogóle chciała z nią rozmawiać. To że dziewczyna odczytała przekaz zawarty na plakacie...Błyskawicznie wyjąłem sztylety gotów w każdej chwili ich użyć.
-Odczytałaś wiadomość, wiec jesteś łowcą. Masz dar tylko jedno mi się w tym wszystkim nie podoba twój pupilek jest demonem.
-Panuje nad nim całkowicie - odpowiedziała spokojnie dziewczyna zdziwiona lekko ze znajduje się za nią jednak głowy nie odwróciła.
-Teraz nad nim panujesz a co będzie jak to coś się zdenerwuje i zacznie atakować? Co wtedy powiesz mu do nogi i waruj? Uważasz że się ciebie posłucha? Bo mi się jakoś nie wydaje - skończyłem swój monolog i wtedy odezwała się Raven.
-Odpuść Nik i daj jej to wszystko wytłumaczyć. Porozmawiajmy spokojnie. Nik w zasadzie od kiedy ty trzymasz stronę mojego brata?
-Nie trzymam niczyjej strony nie należę do nikogo, ale skoro ja jestem częścią tej grupy to chyba należą mi się wyjaśnienia czy ty nie widzisz zagrożenia? Wytłumaczysz nam panienko - zwróciłem się do przybyłej dziewczyny - jak działa twój demon?
<Alexis?>
31.03.2018
Od Nika CD Erika
Po kilku godzinach odpoczynku teleportowałem się do samochodu i umordowany wróciłem do domu. Wiedziałem że powinienem pobiec za wampirzycą jednak świtało wiec podejrzewałem że promienie słoneczne do kończą mojego dzieła. W domu walnąłem się na wyrko i próbowałem zasnąć jednak nie było mi to dane. Cały czas zastanawiałem się czy dziewczyna przeżyła starcie z męska pijawką.
O 17 poszedłem do roboty i zostałem tam do rana .Wracając zobaczyłem dziewczynę jak szła w niewiadomym kierunku, szybko wysiadłem z samochodu i złapałem ja za rękę. Jednak ona odparowała mi cios z otwartej prosto w twarz
-Bolało - mruknąłem zaskoczony
-Wybacz - wymamrotała zdziwiona - myślałam że to...
-Demon? dokończyłem rozbawiony - i co tak po prostu przywaliła byś mu w twarz i co myślisz że powiedział by ała?
-Bardzo śmieszne - skomentowała dziewczyna
-Mogę cie podwieźć - zaproponowałem - to pogadamy
Niechętnie ale dziewczyna się zgodziła
-To dokąd? - dopytałem odpalając silnik. Dziewczyna podała adres.
-Nik - przedstawiłem się podając jej rękę.
-Erika - odwzajemniła uścisk dziewczyna - myślałam że uciekłeś tak jak na początku chciałeś?
-Nie zająłem się panną pijawką. Mam nadzieje ze skutecznie - uśmiechnąłem się. - Wiesz o co chodziło tej pijawie gdy nazwała nas łowcami?
-Tak, zarówno ja jak i ty mamy dar i jesteśmy łowcami ciemności
-Trochę nieudolnymi - skwitowałem szorstko
-Musimy po prostu popracować nad swoją mocą - skomentowała dziewczyna w momencie gdy zatrzymałem się pod jej szkołą
-Może potrenujemy razem? - zaproponowałem.
Jednak dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko odeszła od samochodu
<Erika?>
O 17 poszedłem do roboty i zostałem tam do rana .Wracając zobaczyłem dziewczynę jak szła w niewiadomym kierunku, szybko wysiadłem z samochodu i złapałem ja za rękę. Jednak ona odparowała mi cios z otwartej prosto w twarz
-Bolało - mruknąłem zaskoczony
-Wybacz - wymamrotała zdziwiona - myślałam że to...
-Demon? dokończyłem rozbawiony - i co tak po prostu przywaliła byś mu w twarz i co myślisz że powiedział by ała?
-Bardzo śmieszne - skomentowała dziewczyna
-Mogę cie podwieźć - zaproponowałem - to pogadamy
Niechętnie ale dziewczyna się zgodziła
-To dokąd? - dopytałem odpalając silnik. Dziewczyna podała adres.
-Nik - przedstawiłem się podając jej rękę.
-Erika - odwzajemniła uścisk dziewczyna - myślałam że uciekłeś tak jak na początku chciałeś?
-Nie zająłem się panną pijawką. Mam nadzieje ze skutecznie - uśmiechnąłem się. - Wiesz o co chodziło tej pijawie gdy nazwała nas łowcami?
-Tak, zarówno ja jak i ty mamy dar i jesteśmy łowcami ciemności
-Trochę nieudolnymi - skwitowałem szorstko
-Musimy po prostu popracować nad swoją mocą - skomentowała dziewczyna w momencie gdy zatrzymałem się pod jej szkołą
-Może potrenujemy razem? - zaproponowałem.
Jednak dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko odeszła od samochodu
<Erika?>
Od Nika cd Raven
Iluzja nałożona przez Raven była niesamowita no i naturalnie poszło mi lepiej niż sam mogłem się po sobie spodziewać
-Czemu tak szybko ją zdjęłaś? Nie było zagrożenia życia, dawałem rade
-Tyle w zupełności wystarczy skomentowała -no i mimo ekscytacji nie uaktywniłeś mocy -dodała
-Ależ tak nawet 5 razy - zaprzeczyłem
-Przecież bym to zauważyła.
-Czasami to były setne sekundy czuje to i wiem kiedy to się dzieje z tym że dzięki iluzji trafiałem w punkt nie szedłem za tym co widzę a próbowałem zbliżyć się do źródła dźwięku . Dzięki tobie dostrzegłem że mogę rozwijać swoją moc i gdy nad tym popracuje będę w stanie ukierunkować ja na właściwy tor.
-Nie zapędzaj się tak Nik przed tobą jest jeszcze sporo pracy nad sobą
-Spokojnie dam rade teraz to wiem. Mogę tu wpadać czasami poczytać czy potrenować?
-Jasne nawet jak nas nie ma drzwi zawsze są otwarte chociaż w sumie tobie to nie będzie potrzebne uśmiechnęła się promiennie.
-To kiedy to polowanie? - dopytałem - i czy będę mógł w nim uczestniczyć?
Raven?
-Czemu tak szybko ją zdjęłaś? Nie było zagrożenia życia, dawałem rade
-Tyle w zupełności wystarczy skomentowała -no i mimo ekscytacji nie uaktywniłeś mocy -dodała
-Ależ tak nawet 5 razy - zaprzeczyłem
-Przecież bym to zauważyła.
-Czasami to były setne sekundy czuje to i wiem kiedy to się dzieje z tym że dzięki iluzji trafiałem w punkt nie szedłem za tym co widzę a próbowałem zbliżyć się do źródła dźwięku . Dzięki tobie dostrzegłem że mogę rozwijać swoją moc i gdy nad tym popracuje będę w stanie ukierunkować ja na właściwy tor.
-Nie zapędzaj się tak Nik przed tobą jest jeszcze sporo pracy nad sobą
-Spokojnie dam rade teraz to wiem. Mogę tu wpadać czasami poczytać czy potrenować?
-Jasne nawet jak nas nie ma drzwi zawsze są otwarte chociaż w sumie tobie to nie będzie potrzebne uśmiechnęła się promiennie.
-To kiedy to polowanie? - dopytałem - i czy będę mógł w nim uczestniczyć?
Raven?
Od Raven cd Alexis
-Co tu robisz?- spytałam, aby potwierdzić tożsamość dziewczyny, osobiście miałam złe przeczucie, zwłaszcza obecność tego zwierzęcia nie napawała mnie optymizmem, Roth'a raczej też, w każdym jego kroku wyczuwałem napięcie, chociaż u niego to nic dziwnego. Jeszcze raz przeniosłem wzrok z gęstego czarnego dymu który , co chwila przybierał wygląd czarnego dużego psa o krótkiej sierści, żaden śmiertelnik by tego nie dostrzegł ale my przecież biliśmy nefilim, na dziewczynę o ciemnorudych lokach, która podchwyciła mój wzrok.
-Porozwieszaliście zaproszenia dosłownie wszędzie i liczycie że nikt się nie pojawi?- odparła co trochę mnie uspokoiło.
-Czyli jesteś nefilim? Widzisz ich?- dopytałam, na co dziewczyna skinęła głową. -Jestem Raven a to...- powiedziałam robiąc kilka kroków w jej stronę ale wtedy Roth złapał mnie za rękę i mi przerwał.
-A więc po co to przyprowadziłaś- spytał wskazując głową demona.
-Dobre pytanie- podchwycił Nik. Od kiedy oni tacy zgodni?
-To mój towarzysz- wyjaśniła krótko.- jest mi posłuszny
-A to mój- odparł Roth wyjmując miecz- i niestety robi to na co ma ochotę.
Chciałam sprzeciwić się z bratem i zażądać aby nie groził jej mieczem ale w końcu obecność demona sprawiła że siedziałam cicho. Dziewczyna wyczuwając zagrożenie zrobiła kilka kroków w tył.
-Skoro jest ci posłuszny to każ mu odejść w tedy porozmawiamy- zaproponowałam, ale nie spodziewałam się aby to poskutkowało.
-Skąd mogę mieć pewność że chcecie tylko pogadać, on raczej nie ma dobrych zamiarów- stwierdził wskazując Roth'a. Miała prawo czuć się zagrożona.
-Braciszku, jest nas czworo- powiedziałam cicho do Roth'a. - a ona jedna, spróbuję z nią pogadać. W razie czego nałożę na nią iluzję.
-A demon? -dopytał Roth, łapiąc każdy argument.
-Wtedy będziesz mógł zrobić użytek z broni, a więc?- Roth po chwili zastanowienia mnie puścił, a ja powoli podeszłam do dziewczyny i stanęłam około 2 metrów przed nią.
<Alex?>
-Porozwieszaliście zaproszenia dosłownie wszędzie i liczycie że nikt się nie pojawi?- odparła co trochę mnie uspokoiło.
-Czyli jesteś nefilim? Widzisz ich?- dopytałam, na co dziewczyna skinęła głową. -Jestem Raven a to...- powiedziałam robiąc kilka kroków w jej stronę ale wtedy Roth złapał mnie za rękę i mi przerwał.
-A więc po co to przyprowadziłaś- spytał wskazując głową demona.
-Dobre pytanie- podchwycił Nik. Od kiedy oni tacy zgodni?
-To mój towarzysz- wyjaśniła krótko.- jest mi posłuszny
-A to mój- odparł Roth wyjmując miecz- i niestety robi to na co ma ochotę.
Chciałam sprzeciwić się z bratem i zażądać aby nie groził jej mieczem ale w końcu obecność demona sprawiła że siedziałam cicho. Dziewczyna wyczuwając zagrożenie zrobiła kilka kroków w tył.
-Skoro jest ci posłuszny to każ mu odejść w tedy porozmawiamy- zaproponowałam, ale nie spodziewałam się aby to poskutkowało.
-Skąd mogę mieć pewność że chcecie tylko pogadać, on raczej nie ma dobrych zamiarów- stwierdził wskazując Roth'a. Miała prawo czuć się zagrożona.
-Braciszku, jest nas czworo- powiedziałam cicho do Roth'a. - a ona jedna, spróbuję z nią pogadać. W razie czego nałożę na nią iluzję.
-A demon? -dopytał Roth, łapiąc każdy argument.
-Wtedy będziesz mógł zrobić użytek z broni, a więc?- Roth po chwili zastanowienia mnie puścił, a ja powoli podeszłam do dziewczyny i stanęłam około 2 metrów przed nią.
<Alex?>
Od Alexis cd ktoś
16:00. Nareszcie koniec. Te zajęcia były kompletnie bez sensu. Wstałam zabierając biały kask, który czekał na mnie na szafce obok drzwi i mrucząc przez ramię "do zobaczenia" wyszłam. Mogą zmusić mnie do przychodzenia tu, ale nie ma szans bym została choć sekundę dłużej niż to konieczne. Wyszłam z budynku, po czym mijając kilkadziesiąt plakatów reklamujących jakiś lokalny koncert (serio? komu chciało się to rozklejać?) dotarłam na parking. Widząc kilka kolejnych plakatów, zdecydowałam się na zabranie jednego ze sobą, by w domu na spokojnie mu się przyjrzeć. Złożyłam papier i włożyłam go do kieszeni skórzanej kurtki, po czym wsiadłam na motor i odjechałam w stronę domu.
Po wejściu do mieszkania powitał mnie czekający już od jakiegoś czasu Vaar. Z zainteresowaniem zbliżył nos do kieszeni, w której schowałam plakat, wyciągnęłam więc papier i pokazałam go psu.
- Co o tym myślisz? - spytałam.
Vaar nadal obwąchiwał papier z dużą dozą nieufności.
- Okej, daj przeczytać - zaśmiałam się, a pies odsunął się krok w tył.
Rozłożyłam plakat. Zanim jednak zdążyłam wyczytać z niego jakiekolwiek szczegóły koncertu coś zaczęło się dziać i na plakacie pojawiły się zupełnie inne litery.
"A co jeśli noc jest pełna demonów? Jeśli te wszystkie legendy i bajki są prawdą? Co jeśli to wszystko istnieje i w nocy się żywi? Jeśli od wieków poluje na ludzi?"
Przewróciłam oczami, zastanawiając się czy to nie jest jakiś żart.
"Czas to zmienić, Pan zmienił się na role ze sługą a ofiara stała się drapieżnikiem. Demony, upiory i stworzenia nocy- bójcie się! Jesteśmy Łowcami Ciemności i idziemy po was.
Jeszcze kilka dni temu sama wyśmiałabym gdyby ktoś powiedział mi ,że to wszystko istnieje. Jednak nie mogę dłużej zaprzeczać. Demony istnieją, a ja jestem Nefilim, potomkiem anioła, Łowcą Ciemności. Apeluję do was Łowcy, nie zamykajcie oczu, nie udawajcie że to co widzicie nie jest prawdą. Wiele uzna was za świrów ale jesteśmy tacy jak wy. Zło się szerzy a nas jest niewielu, musimy połączyć siły aby po raz kolejny ocalić ludzkość."
Wiadomość podpisana była przez ludzi nazywających siebie Dark Hunters, a pod spodem narysowany został Uroboros. Zamknęłam oczy skupiając się na wężu. Symbol Samaela, a raczej jego dzieci. Fakt, że ojciec uznał, że trzeba mnie nauczyć tego i tamtego o nadnaturalnych w końcu się na coś przydał. Gdy ponownie otworzyłam oczy zauważyłam coś jeszcze - adres. Znajdował się nie daleko, więc po chwili zastanowienia postanowiłam się tam przejść i zobaczyć o co tu chodzi.
Nie wiedziałam tylko co zrobić z Vaarem. Przyprowadzenie ogara pod nos łowców byłoby czystą głupotą. Prawdopodobnie nie wiedzieliby czym jest, ale każda nadprzyrodzona istota z łatwością wyczuwała, że nie jest zwykłym pieskiem. Z drugiej strony pójściem tam samemu ryzykuję, że Lucyfer "na wszelki wypadek" wyśle za mną kilka innych ogarów. Ostatecznie zdecydowałam się jednak zabrać Vaara. Może nie będzie problemów. W końcu w najgorszym wypadku mogą odesłać go do piekła, skąd dość szybko wróci.
Po dwudziestu minutach spaceru dotarłam na miejsce. Moim oczom ukazał się dość stary zamek. Przez chwilę rozglądałam się dookoła, stojąc na podjeździe, jednak wkrótce drzwi budynku otworzyły się i wyszło z niego kilka osób, dokładniej dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Wszyscy spoglądali na mnie nieufnie. Zresztą ja też nie miałam powodu, by im ufać.
- Co tu robisz? - zapytała ciemnowłosa dziewczyna.
Przewróciłam oczami.
- Porozwieszaliście zaproszenia dosłownie wszędzie i liczycie, że nikt się nie pojawi?
<Ktoś?>
Po wejściu do mieszkania powitał mnie czekający już od jakiegoś czasu Vaar. Z zainteresowaniem zbliżył nos do kieszeni, w której schowałam plakat, wyciągnęłam więc papier i pokazałam go psu.
- Co o tym myślisz? - spytałam.
Vaar nadal obwąchiwał papier z dużą dozą nieufności.
- Okej, daj przeczytać - zaśmiałam się, a pies odsunął się krok w tył.
Rozłożyłam plakat. Zanim jednak zdążyłam wyczytać z niego jakiekolwiek szczegóły koncertu coś zaczęło się dziać i na plakacie pojawiły się zupełnie inne litery.
"A co jeśli noc jest pełna demonów? Jeśli te wszystkie legendy i bajki są prawdą? Co jeśli to wszystko istnieje i w nocy się żywi? Jeśli od wieków poluje na ludzi?"
Przewróciłam oczami, zastanawiając się czy to nie jest jakiś żart.
"Czas to zmienić, Pan zmienił się na role ze sługą a ofiara stała się drapieżnikiem. Demony, upiory i stworzenia nocy- bójcie się! Jesteśmy Łowcami Ciemności i idziemy po was.
Jeszcze kilka dni temu sama wyśmiałabym gdyby ktoś powiedział mi ,że to wszystko istnieje. Jednak nie mogę dłużej zaprzeczać. Demony istnieją, a ja jestem Nefilim, potomkiem anioła, Łowcą Ciemności. Apeluję do was Łowcy, nie zamykajcie oczu, nie udawajcie że to co widzicie nie jest prawdą. Wiele uzna was za świrów ale jesteśmy tacy jak wy. Zło się szerzy a nas jest niewielu, musimy połączyć siły aby po raz kolejny ocalić ludzkość."
Wiadomość podpisana była przez ludzi nazywających siebie Dark Hunters, a pod spodem narysowany został Uroboros. Zamknęłam oczy skupiając się na wężu. Symbol Samaela, a raczej jego dzieci. Fakt, że ojciec uznał, że trzeba mnie nauczyć tego i tamtego o nadnaturalnych w końcu się na coś przydał. Gdy ponownie otworzyłam oczy zauważyłam coś jeszcze - adres. Znajdował się nie daleko, więc po chwili zastanowienia postanowiłam się tam przejść i zobaczyć o co tu chodzi.
Nie wiedziałam tylko co zrobić z Vaarem. Przyprowadzenie ogara pod nos łowców byłoby czystą głupotą. Prawdopodobnie nie wiedzieliby czym jest, ale każda nadprzyrodzona istota z łatwością wyczuwała, że nie jest zwykłym pieskiem. Z drugiej strony pójściem tam samemu ryzykuję, że Lucyfer "na wszelki wypadek" wyśle za mną kilka innych ogarów. Ostatecznie zdecydowałam się jednak zabrać Vaara. Może nie będzie problemów. W końcu w najgorszym wypadku mogą odesłać go do piekła, skąd dość szybko wróci.
Po dwudziestu minutach spaceru dotarłam na miejsce. Moim oczom ukazał się dość stary zamek. Przez chwilę rozglądałam się dookoła, stojąc na podjeździe, jednak wkrótce drzwi budynku otworzyły się i wyszło z niego kilka osób, dokładniej dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Wszyscy spoglądali na mnie nieufnie. Zresztą ja też nie miałam powodu, by im ufać.
- Co tu robisz? - zapytała ciemnowłosa dziewczyna.
Przewróciłam oczami.
- Porozwieszaliście zaproszenia dosłownie wszędzie i liczycie, że nikt się nie pojawi?
<Ktoś?>
Od Roth'a cd Erika ZADANIE 2
Raven po raz kolejny odparowała cios, ćwiczyliśmy już około godziny i żadne z nas nie wytrąciło drugiemu broni ani nie ,,zabiło". Od dłuższego czasu byliśmy wstanie przewidywać swoje ruchy.
-Braciszku- zaczęła Raven- doszła do nas dwójka nefilim, i sam doskonale wiesz że mają potencjał.
-I w związku z tym moja siostrzyczka wpadła na genialny pomysł, a mianowicie...?- Raven przewróciła tylko oczami.
-Powinniśmy się podzielić i niech dwójka pojedzie na przykład do Seattle. Coraz częściej się słyszy o tajemniczej bestii która grasuje w lasach.
-Nie wierzę- skomentowałem -Raven nie ma nawet takiej opcji.
I w tym samym momencie Raven wtrąciła mi miecz, ta to dopiero umie człowieka rozproszyć.
-Jest nas czworo, możemy się rozdzielić- upierała się przy swoim Raven.
-Ale ty zostajesz w Las Vegas- postawiłem jej warunek.
-Że co? -dopytała
-No rozdzielamy się a ty zostajesz tutaj.- sprostowałem.
-Ale ja nie to miałam na myśli, Erika pójdzie z Nik'em.
-Siostra, może i mają potencjał ale dopiero zaczynają. Nie możemy ich puścić samych. Pojadę z Eriką -zadecydowałem, w końcu dziewczyna uratowała mi raz życie a za Nik'em nie przepadałem.
Nagle trzasnęły drzwi i rozległy się dwa głosy. Pytająco spojrzałem na Raven.
-Poprosiłam ich aby przyszli.- wyjaśniła
-Zwołałaś zebranie w naszym ,,zamku" a ja dowiaduje się jako ostatni? -dopytałem nie dowierzając, co dało mi kolejny powód aby być przeciwko że dochodzą do nas nowi.
-Przecież cały czas tu jesteś.
-Tak, ale jak mamy jechać do Seattle to musielibyśmy wyjechać już dziś.
-I w czym problem? -dopytała uśmiechając się. Przewróciłem oczami i zszedłem na dół gdzie byli już Erika i Nik. Raven zeszła zaraz za mną.
-Dobrze że już jesteście- zaczęła Raven- postanowiliśmy z Roth'em że dwójka z nas pojedzie do Seattle...
-Postanowiliśmy?- przerwałem jej.
-Braciszku, mógłbyś się na mnie obrazić później? Tak, no to świetnie.- nie czekając na moja odpowiedz kontynuowała dalej- niestety padło na ciebie Erika, pojedziesz z Roth'em , to zajmie jakieś 2 dni, a więc jak nie możesz to zrozumiem.
-Nie spoko nie powinno być problemu.- zapewniła Erika- a więc kiedy ruszamy?
-Jak najszybciej.- odpowiedziałem jej- Zabierzemy broń i jak chcesz to możemy podjechać pod twój dom.
Dziewczyna kiwnęła głową, a ja poszedłem do zbrojowni, a Raven poszła za mną.
-Roth to dobry pomysł- powiedziała opierając się o framugę.
-Jasne- odparłem.- kluczyki.
-Co? -dopytała Raven
-Daj mi kluczyki do terenówki, przecież mam jechać do Seattle, motor nie zda egzaminu- siostra podała mi kluczyki, które cały czas trzymała je przy sobie, jakby naprawdę wierzyła, że ktoś jej ukradnie samochód na pustyni.
-Zostawiam ci motor ale dbaj o niego i nie jeździj za często, a w razie czego Nik ma samochód- powiedziałem i zabrałem zapakowaną broń do samochodu. Kiedy wszystko było już spakowane wróciłem do salonu.
-No stary- podszedłem do Aresa i pogłaskałem go po piórach- to tylko na chwilę .
Kruk spojrzał na mnie i dziobnął mnie w rękę, miałem nadzieję że na zgodę. Podszedłem do Raven i ją przytuliłem.
-Uważaj na siebie.
-Przecież zawsze to robię- mruknęła cicho, tak samo nie zadowolona z perspektywy rozstania co ja.
-A ty Nik lepiej uważaj bo cię obserwuję- ostrzegłem- Idziesz?- spytałem Erikę i poszedłem do samochodu.
-Mam nadzieję że samochodem jeździsz lepiej niż motorem- skomentowała, co wywołało że się uśmiechnąłem. Odpaliłem silnik, włączyłem radio na stację z rock'em i ruszyłem w stronę miasta.
Zatrzymałem się pod wieżowcem i poczekałem kilka minut na dziewczynę. Po czym pojechaliśmy w stronę Seattle. Droga z początku przebiegała nam dobrze, Erika nie próbowała podtrzymywać rozmowy na siłę. Ale po jakiś dwóch godzinach jazdy poczułem powiew zimna, a wszystko jakby przycichło. Ledwo co do mnie docierało, miałem wrażenie jakbym znajdował się pod wodą, która oddziela mnie od świata. Tuż przed maską pojawiła się kobieta, wcisnąłem hamulec a samochód zahamował z piskiem. Dopiero kiedy zjawa znikła zrozumiałem, że to był tylko duch. Wraz ze zniknięciem umarłej wszystko wróciło do normy, a muzyka lecąca w głośnikach wydała mi się o wiele głośniejsza niż przedtem.
Kiedy zorientowałem się że Erika patrzy na mnie jakbym oszalał, na nowo odpaliłem silnik.
-Wydawało mi się że coś zobaczyłem- wyjaśniłem.
Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu albo prowadząc rozmowę w której omijaliśmy nieprzyjemne tematy.
Kiedy dojeżdżaliśmy do miasta powoli zaczynało się ściemniać.
-Roth, dlaczego postanowiliście że to akurat ja mam z wami jechać?- spytała Erika, w chwili gdy minęliśmy tabliczkę z napisem ,,Seattle"
-Szczerze wolałbym pojechać z Raven ale nie mogliśmy puścić ciebie z Nik'em a więc stwierdziłem że z waszej dwójki wole już jechać z tobą, bo całkiem przypadkowo Nik mógłby wpaść w kłopoty a ja nie byłbym w stanie mu pomóc. No i już raz uratowałaś mi życie.
-Chyba uznam to za podziękowanie- stwierdziła- ale dlaczego aż tak nie lubisz Nik'a?
- po prostu mnie wkurza- mruknąłem i wjechałem w dróżkę w lesie, kiedy uznałem że dojechaliśmy wystarczająco daleko zatrzymałem samochód.
-To powinno być odpowiednie miejsce- stwierdziłem i wysiadłem z samochodu. Mieliśmy jeszcze jakieś 2 godziny na przygotowanie się.
-Braciszku- zaczęła Raven- doszła do nas dwójka nefilim, i sam doskonale wiesz że mają potencjał.
-I w związku z tym moja siostrzyczka wpadła na genialny pomysł, a mianowicie...?- Raven przewróciła tylko oczami.
-Powinniśmy się podzielić i niech dwójka pojedzie na przykład do Seattle. Coraz częściej się słyszy o tajemniczej bestii która grasuje w lasach.
-Nie wierzę- skomentowałem -Raven nie ma nawet takiej opcji.
I w tym samym momencie Raven wtrąciła mi miecz, ta to dopiero umie człowieka rozproszyć.
-Jest nas czworo, możemy się rozdzielić- upierała się przy swoim Raven.
-Ale ty zostajesz w Las Vegas- postawiłem jej warunek.
-Że co? -dopytała
-No rozdzielamy się a ty zostajesz tutaj.- sprostowałem.
-Ale ja nie to miałam na myśli, Erika pójdzie z Nik'em.
-Siostra, może i mają potencjał ale dopiero zaczynają. Nie możemy ich puścić samych. Pojadę z Eriką -zadecydowałem, w końcu dziewczyna uratowała mi raz życie a za Nik'em nie przepadałem.
Nagle trzasnęły drzwi i rozległy się dwa głosy. Pytająco spojrzałem na Raven.
-Poprosiłam ich aby przyszli.- wyjaśniła
-Zwołałaś zebranie w naszym ,,zamku" a ja dowiaduje się jako ostatni? -dopytałem nie dowierzając, co dało mi kolejny powód aby być przeciwko że dochodzą do nas nowi.
-Przecież cały czas tu jesteś.
-Tak, ale jak mamy jechać do Seattle to musielibyśmy wyjechać już dziś.
-I w czym problem? -dopytała uśmiechając się. Przewróciłem oczami i zszedłem na dół gdzie byli już Erika i Nik. Raven zeszła zaraz za mną.
-Dobrze że już jesteście- zaczęła Raven- postanowiliśmy z Roth'em że dwójka z nas pojedzie do Seattle...
-Postanowiliśmy?- przerwałem jej.
-Braciszku, mógłbyś się na mnie obrazić później? Tak, no to świetnie.- nie czekając na moja odpowiedz kontynuowała dalej- niestety padło na ciebie Erika, pojedziesz z Roth'em , to zajmie jakieś 2 dni, a więc jak nie możesz to zrozumiem.
-Nie spoko nie powinno być problemu.- zapewniła Erika- a więc kiedy ruszamy?
-Jak najszybciej.- odpowiedziałem jej- Zabierzemy broń i jak chcesz to możemy podjechać pod twój dom.
Dziewczyna kiwnęła głową, a ja poszedłem do zbrojowni, a Raven poszła za mną.
-Roth to dobry pomysł- powiedziała opierając się o framugę.
-Jasne- odparłem.- kluczyki.
-Co? -dopytała Raven
-Daj mi kluczyki do terenówki, przecież mam jechać do Seattle, motor nie zda egzaminu- siostra podała mi kluczyki, które cały czas trzymała je przy sobie, jakby naprawdę wierzyła, że ktoś jej ukradnie samochód na pustyni.
-Zostawiam ci motor ale dbaj o niego i nie jeździj za często, a w razie czego Nik ma samochód- powiedziałem i zabrałem zapakowaną broń do samochodu. Kiedy wszystko było już spakowane wróciłem do salonu.
-No stary- podszedłem do Aresa i pogłaskałem go po piórach- to tylko na chwilę .
Kruk spojrzał na mnie i dziobnął mnie w rękę, miałem nadzieję że na zgodę. Podszedłem do Raven i ją przytuliłem.
-Uważaj na siebie.
-Przecież zawsze to robię- mruknęła cicho, tak samo nie zadowolona z perspektywy rozstania co ja.
-A ty Nik lepiej uważaj bo cię obserwuję- ostrzegłem- Idziesz?- spytałem Erikę i poszedłem do samochodu.
-Mam nadzieję że samochodem jeździsz lepiej niż motorem- skomentowała, co wywołało że się uśmiechnąłem. Odpaliłem silnik, włączyłem radio na stację z rock'em i ruszyłem w stronę miasta.
Zatrzymałem się pod wieżowcem i poczekałem kilka minut na dziewczynę. Po czym pojechaliśmy w stronę Seattle. Droga z początku przebiegała nam dobrze, Erika nie próbowała podtrzymywać rozmowy na siłę. Ale po jakiś dwóch godzinach jazdy poczułem powiew zimna, a wszystko jakby przycichło. Ledwo co do mnie docierało, miałem wrażenie jakbym znajdował się pod wodą, która oddziela mnie od świata. Tuż przed maską pojawiła się kobieta, wcisnąłem hamulec a samochód zahamował z piskiem. Dopiero kiedy zjawa znikła zrozumiałem, że to był tylko duch. Wraz ze zniknięciem umarłej wszystko wróciło do normy, a muzyka lecąca w głośnikach wydała mi się o wiele głośniejsza niż przedtem.
Kiedy zorientowałem się że Erika patrzy na mnie jakbym oszalał, na nowo odpaliłem silnik.
-Wydawało mi się że coś zobaczyłem- wyjaśniłem.
Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu albo prowadząc rozmowę w której omijaliśmy nieprzyjemne tematy.
Kiedy dojeżdżaliśmy do miasta powoli zaczynało się ściemniać.
-Roth, dlaczego postanowiliście że to akurat ja mam z wami jechać?- spytała Erika, w chwili gdy minęliśmy tabliczkę z napisem ,,Seattle"
-Szczerze wolałbym pojechać z Raven ale nie mogliśmy puścić ciebie z Nik'em a więc stwierdziłem że z waszej dwójki wole już jechać z tobą, bo całkiem przypadkowo Nik mógłby wpaść w kłopoty a ja nie byłbym w stanie mu pomóc. No i już raz uratowałaś mi życie.
-Chyba uznam to za podziękowanie- stwierdziła- ale dlaczego aż tak nie lubisz Nik'a?
- po prostu mnie wkurza- mruknąłem i wjechałem w dróżkę w lesie, kiedy uznałem że dojechaliśmy wystarczająco daleko zatrzymałem samochód.
-To powinno być odpowiednie miejsce- stwierdziłem i wysiadłem z samochodu. Mieliśmy jeszcze jakieś 2 godziny na przygotowanie się.
Od Raven cd Nik
Kiedy Nik przytaknął, zaczęłam tworzyć iluzję.
Las pogrążony w ciemności nocy, oświetlany przez blask księżyca w pełni. Dookoła słychać wycie wilków, co jakiś czas szelest i chrzęst łamanych gałęzi. Coś poruszyło się zaledwie metr za mną...
Nik bez chwili zastanowienia napiął cięciwę łuku i wymierzył za siebie. W skupieniu nasłuchiwał, po czym wypuścił strzałę, która przeleciała przez salę i wbiła się w tarcze, zaledwie kilka centymetrów pod środkiem tarczy. Nik przeszedł kilka kroków przez salę po czym znów wymierzył, nagle odkręcił się za siebie i wypuścił strzałę która odbiła się od ściany pod tarczą, ale to wcale nie oznaczało że spudłował wręcz przeciwnie. Podobna sytuacja pojawiła się kilkukrotnie a kiedy Nik wystrzelił ostatnią strzałę zdjęłam iluzję. Chłopak przez chwilę stał oniemiały. Po czym odetchnął głęboko w chwili gdy zrozumiał że to była iluzja
-Wow- skomentował i rozejrzał się dookoła, zatrzymując wzrok na strzały. - 10 na 24
- 17 na 24- poprawiłam- ponad połowa. Nieźle ci poszło- pochwaliłam- no i ani razu nie uaktywniła ci się moc.
-Nie prawda- sprzeciwił się Nik.- co najmniej pięć razy się teleportowałem
-Nie , Nik cały czas tu byłeś.- upierałam się przy swoim, przecież zauważyłabym gdyby znikł.
-Chyba że...- zaczęłam głośno myśleć- teleportowałeś się w iluzji, byłeś przekonany że to była prawda, oszukaliśmy twoją moc Nik.
<Nik?>
Las pogrążony w ciemności nocy, oświetlany przez blask księżyca w pełni. Dookoła słychać wycie wilków, co jakiś czas szelest i chrzęst łamanych gałęzi. Coś poruszyło się zaledwie metr za mną...
Nik bez chwili zastanowienia napiął cięciwę łuku i wymierzył za siebie. W skupieniu nasłuchiwał, po czym wypuścił strzałę, która przeleciała przez salę i wbiła się w tarcze, zaledwie kilka centymetrów pod środkiem tarczy. Nik przeszedł kilka kroków przez salę po czym znów wymierzył, nagle odkręcił się za siebie i wypuścił strzałę która odbiła się od ściany pod tarczą, ale to wcale nie oznaczało że spudłował wręcz przeciwnie. Podobna sytuacja pojawiła się kilkukrotnie a kiedy Nik wystrzelił ostatnią strzałę zdjęłam iluzję. Chłopak przez chwilę stał oniemiały. Po czym odetchnął głęboko w chwili gdy zrozumiał że to była iluzja
-Wow- skomentował i rozejrzał się dookoła, zatrzymując wzrok na strzały. - 10 na 24
- 17 na 24- poprawiłam- ponad połowa. Nieźle ci poszło- pochwaliłam- no i ani razu nie uaktywniła ci się moc.
-Nie prawda- sprzeciwił się Nik.- co najmniej pięć razy się teleportowałem
-Nie , Nik cały czas tu byłeś.- upierałam się przy swoim, przecież zauważyłabym gdyby znikł.
-Chyba że...- zaczęłam głośno myśleć- teleportowałeś się w iluzji, byłeś przekonany że to była prawda, oszukaliśmy twoją moc Nik.
<Nik?>
Od Roth'a cd Erika
Często byliśmy z Raven w trudnych sytuacjach, niczym nie różniących się od tej. No ale było nas dwoje i zawsze ratowaliśmy sobie tyłki nawzajem. Tak, to całe kółko ,,sił dobra walczących ze złem" mojej siostry to był beznadziejny pomysł, gdyby nie przylazła do nas Erika, pojechałbym z Raven a ta by mi jakoś pomogła a tak to mogłem czekać tylko na śmierć. Dodatkowo byłem unieruchomiony przez rozwaloną ławkę.
Nagle usłyszałem głos Eriki, skoro przyszła musi wiedzieć co robić, może zadzwoniła do Raven i siostra przyjechała, chociaż raczej to mało prawdopodobne bo przecież nie miała by czym. No to może chociaż powiedziała jej co ma robić. Pełen nadziei próbowałem się podnieść ale kiedy błyskotliwa gwiazda rzuciła w demona kamieniem zwątpiłem do reszty. Nie ma to jak umrzeć na złamanej ławce w towarzystwie kompletnej kretynki która nie ma pojęcia na co się porywa. Ale kiedy dziewczyna odciągnęła ode mnie demona zacząłem się zbierać z ziemi. Nie mogę pozwolić aby Furia zabiła Erikę, zwłaszcza że i tak demon się ode mnie nie odczepi do puki mnie nie zabije, dziewczynie powinna dać spokój no chyba że wkurzyło ją uderzenie kamieniem. Zacząłem iść w stronę w którą pobiegła dziewczyna, nie ciężko było je znaleźć. Erika stała na parkingu w środku jakiegoś rysunku, obok niej pojawiła się Furia, dziewczyna rzuciła czymś w demona. W parku rozległ się krzyk Furii który był wstanie ogłuszyć człowieka po czym demonica znikła. Podszedłem bliżej zdziwiony, przyjrzałem się rysunkowi , który okazał się być jakimś kwiatem, może lilia, a w środku leżało pełno rozsypanych, podgniłych jagód.
-Jak ty..?- zacząłem nic nie rozumiejąc.
-Nie wyglądasz najlepiej -skomentowała- choć ze mną do domu trochę się ogarniesz. No chyba że tak chcesz jechać przez miasto.
Ciężko było nie skorzystać z jej propozycji, inaczej musiałbym pojechać w tym stanie do domu gdzie Marry dostałaby zawału na mój widok albo do ,,zamku" gdzie Raven by mnie zabiła że drugi raz podrząd wracam do domu zakrwawiony i poobijany. Całą drogę do domu Eriki pokonaliśmy w milczeniu. Nie byłem wstanie zrozumieć jak dziewczyna sama wymyśliła jak pozbyć się Furii.
-O wciąż działa- zawołała zachwycona dziewczyna na widok windy. No tak Erika nie była poobijana nie musi wchodzić na 20 piętro po schodach i samodzielnie pokonała demona, i jak tu nie być zachwyconym? Obawiałem się tylko tego że do końca życia będzie mi wypominać to że uratowała mi życie.
Winda powoli pokonywała piętra skrzypiąc przy tym.
-Roth...?- zaczęła dziewczyna nie pewnie
-No?- dopytałem
-Czy ten demon wróci?
-Kiedyś pewnie tak- powiedziałem zgodnie z prawdą- ale raczej ty chwilowo nie masz się czym obawiać. I tak najpierw zabije mnie.
Nie jestem pewien czy podniosłem dziewczynę na duchu czy wręcz przeciwnie. Ale winda w końcu dojechała na górę, a dziewczyna zaczęła się szarpać z zamkiem, który po chwili ustąpił. Jak tylko Erika wpuściła mnie do środka coś rzuciło się na mnie sycząc.
-Shadow- krzyknęła na to coś co okazało się być kotem Erika. Zrzuciłem z siebie zwierzaka który wylądował na czterech łapach na podłodze i sycząc gdzieś się schował.- on się tak nie zachowuje- zaczęła tłumaczyć zwierzaka Erika -na ogół jest tak leniwy że rusza się tylko do miski z żarciem.
-Zwierzęta za mną nie przepadają- sprostowałem.
-A wasz kruk?- dopytała Erika
-To zupełnie co innego.
Poszedłem do łazienki i ogarnąłem się najszybciej jak się dało, Raven pewnie zaczyna się już niepokoić. Jak tylko wyszedłem z pomieszczenia niemalże wpadłem na kobietę, która przypuszczam że była matką Eriki chociaż nie było uderzającego podobieństwa, która prawdopodobnie właśnie wróciła do domu. Erika chyba nie bardzo wiedziała jak wyjaśnić moja obecność.
-dzień dobry- przerwałem niezręczna ciszę.- ma pani cudowną córkę i z chęcią bym panią poznał ale muszę już iść.- jak tylko napotkałem mordercze spojrzenie Eriki postanowiłem pociągnąć to dalej- wielkie dzięki za wszystko Ricki i mam nadzieję że się jeszcze spotkamy- kiedy byłem już przy drzwiach odkręciłem się i dodałem - a i byłbym ci bardzo wdzięczny gdybyś o niczym nie wspominała Raven bo jak się dowie to mnie zabiję- po tych słowach wyszedłem.
<Erika> mocny miałaś przypał?
Nagle usłyszałem głos Eriki, skoro przyszła musi wiedzieć co robić, może zadzwoniła do Raven i siostra przyjechała, chociaż raczej to mało prawdopodobne bo przecież nie miała by czym. No to może chociaż powiedziała jej co ma robić. Pełen nadziei próbowałem się podnieść ale kiedy błyskotliwa gwiazda rzuciła w demona kamieniem zwątpiłem do reszty. Nie ma to jak umrzeć na złamanej ławce w towarzystwie kompletnej kretynki która nie ma pojęcia na co się porywa. Ale kiedy dziewczyna odciągnęła ode mnie demona zacząłem się zbierać z ziemi. Nie mogę pozwolić aby Furia zabiła Erikę, zwłaszcza że i tak demon się ode mnie nie odczepi do puki mnie nie zabije, dziewczynie powinna dać spokój no chyba że wkurzyło ją uderzenie kamieniem. Zacząłem iść w stronę w którą pobiegła dziewczyna, nie ciężko było je znaleźć. Erika stała na parkingu w środku jakiegoś rysunku, obok niej pojawiła się Furia, dziewczyna rzuciła czymś w demona. W parku rozległ się krzyk Furii który był wstanie ogłuszyć człowieka po czym demonica znikła. Podszedłem bliżej zdziwiony, przyjrzałem się rysunkowi , który okazał się być jakimś kwiatem, może lilia, a w środku leżało pełno rozsypanych, podgniłych jagód.
-Jak ty..?- zacząłem nic nie rozumiejąc.
-Nie wyglądasz najlepiej -skomentowała- choć ze mną do domu trochę się ogarniesz. No chyba że tak chcesz jechać przez miasto.
Ciężko było nie skorzystać z jej propozycji, inaczej musiałbym pojechać w tym stanie do domu gdzie Marry dostałaby zawału na mój widok albo do ,,zamku" gdzie Raven by mnie zabiła że drugi raz podrząd wracam do domu zakrwawiony i poobijany. Całą drogę do domu Eriki pokonaliśmy w milczeniu. Nie byłem wstanie zrozumieć jak dziewczyna sama wymyśliła jak pozbyć się Furii.
-O wciąż działa- zawołała zachwycona dziewczyna na widok windy. No tak Erika nie była poobijana nie musi wchodzić na 20 piętro po schodach i samodzielnie pokonała demona, i jak tu nie być zachwyconym? Obawiałem się tylko tego że do końca życia będzie mi wypominać to że uratowała mi życie.
Winda powoli pokonywała piętra skrzypiąc przy tym.
-Roth...?- zaczęła dziewczyna nie pewnie
-No?- dopytałem
-Czy ten demon wróci?
-Kiedyś pewnie tak- powiedziałem zgodnie z prawdą- ale raczej ty chwilowo nie masz się czym obawiać. I tak najpierw zabije mnie.
Nie jestem pewien czy podniosłem dziewczynę na duchu czy wręcz przeciwnie. Ale winda w końcu dojechała na górę, a dziewczyna zaczęła się szarpać z zamkiem, który po chwili ustąpił. Jak tylko Erika wpuściła mnie do środka coś rzuciło się na mnie sycząc.
-Shadow- krzyknęła na to coś co okazało się być kotem Erika. Zrzuciłem z siebie zwierzaka który wylądował na czterech łapach na podłodze i sycząc gdzieś się schował.- on się tak nie zachowuje- zaczęła tłumaczyć zwierzaka Erika -na ogół jest tak leniwy że rusza się tylko do miski z żarciem.
-Zwierzęta za mną nie przepadają- sprostowałem.
-A wasz kruk?- dopytała Erika
-To zupełnie co innego.
Poszedłem do łazienki i ogarnąłem się najszybciej jak się dało, Raven pewnie zaczyna się już niepokoić. Jak tylko wyszedłem z pomieszczenia niemalże wpadłem na kobietę, która przypuszczam że była matką Eriki chociaż nie było uderzającego podobieństwa, która prawdopodobnie właśnie wróciła do domu. Erika chyba nie bardzo wiedziała jak wyjaśnić moja obecność.
-dzień dobry- przerwałem niezręczna ciszę.- ma pani cudowną córkę i z chęcią bym panią poznał ale muszę już iść.- jak tylko napotkałem mordercze spojrzenie Eriki postanowiłem pociągnąć to dalej- wielkie dzięki za wszystko Ricki i mam nadzieję że się jeszcze spotkamy- kiedy byłem już przy drzwiach odkręciłem się i dodałem - a i byłbym ci bardzo wdzięczny gdybyś o niczym nie wspominała Raven bo jak się dowie to mnie zabiję- po tych słowach wyszedłem.
<Erika> mocny miałaś przypał?
Od Raven cd Erika
Zaprowadziłam Erikę do zbrojowni. Dziewczyna w zafascynowaniu przyglądała się broni.
-Tą broń bierzemy na polowania albo po prostu nosimy przy sobie.- wyjaśniłam- ta na sali służy tylko i wyłącznie do treningu.
-Często chodzicie na te polowania?- dopytała
-Różnie to bywa. Na pewno w każdą pełnię. Za każdym razem gdy spotkamy jakieś demony przez przypadek no i kiedy o nich usłyszymy, o jakiś niewyjaśnionych śmierciach.- odparłam opierając się o framugę.
-A opętania?- zadała kolejne pytanie Erika- bo to nie mity no nie?
-Niestety nie, a opętania są o wiele cięższe niż samo odesłanie demona, i nie często się to zdarza ale w razie czego wiemy jak sobie z tym poradzić.
-A więc nie mieliście nigdy do czynienia z opętaniem?
I tutaj robiły się schody. Nie byłam pewna ile jej powiedzieć aby uznała to za wystarczającą odpowiedz ale żeby za wiele się nie dowiedziała.
-Mieliśmy, tak poniekąd , bo to nie do końca był demon- zaczęłam tłumaczyć a dziewczyna spojrzała na mnie z zafascynowaniem- może Roth ci kiedyś o tym opowie, to trudny temat.
Ale Erikę ciężko było spławić i już chciała zadać kolejne pytanie a więc szybko zmieniłam temat
-A ty Eri jaką masz zdolność?
<Erika?> trochę krótkie ale jest
-Tą broń bierzemy na polowania albo po prostu nosimy przy sobie.- wyjaśniłam- ta na sali służy tylko i wyłącznie do treningu.
-Często chodzicie na te polowania?- dopytała
-Różnie to bywa. Na pewno w każdą pełnię. Za każdym razem gdy spotkamy jakieś demony przez przypadek no i kiedy o nich usłyszymy, o jakiś niewyjaśnionych śmierciach.- odparłam opierając się o framugę.
-A opętania?- zadała kolejne pytanie Erika- bo to nie mity no nie?
-Niestety nie, a opętania są o wiele cięższe niż samo odesłanie demona, i nie często się to zdarza ale w razie czego wiemy jak sobie z tym poradzić.
-A więc nie mieliście nigdy do czynienia z opętaniem?
I tutaj robiły się schody. Nie byłam pewna ile jej powiedzieć aby uznała to za wystarczającą odpowiedz ale żeby za wiele się nie dowiedziała.
-Mieliśmy, tak poniekąd , bo to nie do końca był demon- zaczęłam tłumaczyć a dziewczyna spojrzała na mnie z zafascynowaniem- może Roth ci kiedyś o tym opowie, to trudny temat.
Ale Erikę ciężko było spławić i już chciała zadać kolejne pytanie a więc szybko zmieniłam temat
-A ty Eri jaką masz zdolność?
<Erika?> trochę krótkie ale jest
Od Nik'a cd Raven
Wstałem wcześnie rano żeby nakarmić Ramzesa zjeść i udać się na umówione spotkanie z Raven .Byłem bardzo podekscytowany całą ta sytuacją. Dziś zacznę trening wreszcie zapanuje nad tym czym mnie obdarzono i nie będę musiał bać się gdy zasnę -myślałem gorączkowo zbiegając ze schodów do samochodu.
-Ramzes pospiesz się, pakuj dupę do samochodu jesteśmy spóźnieni -wrzeszczałem do basiora który postanowił oznaczyć moczem stojące nie opodal drzewo.
Po 25 minutach byłem na miejscu. Raven już na mnie czekała.
-Cześć -przywitałem się i w tym samym czasie kruk wzbił się w powietrze a Ramzes podskoczył by go złapać. -Fe- krzyknąłem do wilka- czy ty jesteś normalny?
Bez większych wstępów Raven zaprowadziła mnie na sale treningową i nakazała wybrać broń.
-Skąd tyle tego macie- zapytałem bo po pierwsze byłem w szoku a po drugie nie bardzo wiedziałem co wybrać ,podnosiłem i odkładałem na miejsce kolejne ostrze nie mogąc się zdecydować. W efekcie wybrałem łuk dobrałem strzały i 2 noże zakończone szpikulcami
-Czemu akurat taka broń? -dopytała zdumiona i zaciekawiona Raven.
-Wiesz w przeszłości musiałem sobie radzić żeby jakoś wyżyć wiec skonstruowałem sobie łuk ,znalazłem kilka noży i hmm konstruowałem pułapki na drobna zwierzynę w ten sposób utrzymywałem przy życiu siebie i na początku Ramzesa .Później było łatwiej bo basior dorósł i polował na dziki tak ,że można powiedzieć że jesteśmy od siebie uzależnieni- uśmiechnąłem się kończąc swoja wypowiedz.
-Zobaczmy co potrafisz sprawdzimy twoja szybkość i celność- powiedziała Raven
-Myślałem że będziemy ćwiczyć kontrolowanie mojej mocy- powiedziałem zawiedzionym głosem
-Wiem co robię ,jak chcesz wybrać się z nami na polowanie musisz być w stanie sam się obronić w razie zagrożenia. Nie możesz wiecznie uciekać musisz zmienić tok myślenia ,zaprogramować się na zabijanie demonów by chronić świat.
Przez większą część dnia biegałem z łukiem pokonując najróżniejsze przeszkody które pojawiały się co chwila przede mną za pomocą iluzji Raven kilkakrotnie spaliłem swoja misje bo ekscytacja uruchomiała moja moc.
-Odpocznij- powiedziała po kilku godzinach Raven .
-Nie jestem zmęczony chce ćwiczyć dalej- protestowałem.
-Usiądź proszę teraz chwile porozmawiamy
Posłusznie usiadłem obok Raven na podłodze
-Teraz nałożę na ciebie iluzje ,która będzie wymagała od ciebie dużo sprytu bo celność masz niezłą,zobaczymy jak u ciebie jest z orientacją w sytuacji zagrożenia życia i twojego i przypadkowej osoby ostrzegam cię to będzie bardzo trudne i realne i jak w to wejdziesz nie możesz się wycofać.
Czułem jak wzbiera się we mnie adrenalina oczy zaczęły mi płonąć .Raven też to zauważyła i próbowała wytłumaczyć mi żebym się wyciszył i spróbował opanować i uspokoić jednak szaleństwo już się zaczęło. Po kilku sekundach poobijany znalazłem się obok Rawen .
-Jest gorzej niż źle- skomentowała - Myślałam że wysiłek fizyczny zmniejszy twoją ekscytację i nie będziesz w stanie się teleportować . Jesteś gotów ? No to zaczynamy
<Raven?>
-Ramzes pospiesz się, pakuj dupę do samochodu jesteśmy spóźnieni -wrzeszczałem do basiora który postanowił oznaczyć moczem stojące nie opodal drzewo.
Po 25 minutach byłem na miejscu. Raven już na mnie czekała.
-Cześć -przywitałem się i w tym samym czasie kruk wzbił się w powietrze a Ramzes podskoczył by go złapać. -Fe- krzyknąłem do wilka- czy ty jesteś normalny?
Bez większych wstępów Raven zaprowadziła mnie na sale treningową i nakazała wybrać broń.
-Skąd tyle tego macie- zapytałem bo po pierwsze byłem w szoku a po drugie nie bardzo wiedziałem co wybrać ,podnosiłem i odkładałem na miejsce kolejne ostrze nie mogąc się zdecydować. W efekcie wybrałem łuk dobrałem strzały i 2 noże zakończone szpikulcami
-Czemu akurat taka broń? -dopytała zdumiona i zaciekawiona Raven.
-Wiesz w przeszłości musiałem sobie radzić żeby jakoś wyżyć wiec skonstruowałem sobie łuk ,znalazłem kilka noży i hmm konstruowałem pułapki na drobna zwierzynę w ten sposób utrzymywałem przy życiu siebie i na początku Ramzesa .Później było łatwiej bo basior dorósł i polował na dziki tak ,że można powiedzieć że jesteśmy od siebie uzależnieni- uśmiechnąłem się kończąc swoja wypowiedz.
-Zobaczmy co potrafisz sprawdzimy twoja szybkość i celność- powiedziała Raven
-Myślałem że będziemy ćwiczyć kontrolowanie mojej mocy- powiedziałem zawiedzionym głosem
-Wiem co robię ,jak chcesz wybrać się z nami na polowanie musisz być w stanie sam się obronić w razie zagrożenia. Nie możesz wiecznie uciekać musisz zmienić tok myślenia ,zaprogramować się na zabijanie demonów by chronić świat.
Przez większą część dnia biegałem z łukiem pokonując najróżniejsze przeszkody które pojawiały się co chwila przede mną za pomocą iluzji Raven kilkakrotnie spaliłem swoja misje bo ekscytacja uruchomiała moja moc.
-Odpocznij- powiedziała po kilku godzinach Raven .
-Nie jestem zmęczony chce ćwiczyć dalej- protestowałem.
-Usiądź proszę teraz chwile porozmawiamy
Posłusznie usiadłem obok Raven na podłodze
-Teraz nałożę na ciebie iluzje ,która będzie wymagała od ciebie dużo sprytu bo celność masz niezłą,zobaczymy jak u ciebie jest z orientacją w sytuacji zagrożenia życia i twojego i przypadkowej osoby ostrzegam cię to będzie bardzo trudne i realne i jak w to wejdziesz nie możesz się wycofać.
Czułem jak wzbiera się we mnie adrenalina oczy zaczęły mi płonąć .Raven też to zauważyła i próbowała wytłumaczyć mi żebym się wyciszył i spróbował opanować i uspokoić jednak szaleństwo już się zaczęło. Po kilku sekundach poobijany znalazłem się obok Rawen .
-Jest gorzej niż źle- skomentowała - Myślałam że wysiłek fizyczny zmniejszy twoją ekscytację i nie będziesz w stanie się teleportować . Jesteś gotów ? No to zaczynamy
<Raven?>
Witamy nową Łowczynię Ciemności
Zdjęcie:
Imię: Alexis (Alex) Black
Wiek: 19 lat
Rasa: Nefilim
Podgatunek: łowczyni wychowana poza rodem
Charakter: Alexis z pewnością nie należy do osób, które już przy pierwszym spotkaniu uznają Cię za przyjaciela. Wręcz przeciwnie, przy nieznajomych dziewczyna staje się oschła i nieszczególnie miła. Ma wiele tajemnic, których nie zdradzi pierwszej lepszej osobie. Alex nie ufa ludziom i bardzo trudno jest to zmienić, stara się jednak zbytnio tego nie okazywać. Jeśli ktoś wytrzyma z nią wystarczająco długo, być może zbliży się do niej na tyle, by odkryć ciepłą, otwartą osobę, która po prostu zbyt wiele razy została zraniona. Jeśli jej na czymś zależy, nie podda się dopóki nie osiągnie celu. Podobnie zrobi wszystko by zapewnić bezpieczeństwo osobom na którym jej zależy.
Ma ogromną potrzebę udowodnienia wszystkim (a przede wszystkim sobie) że nie jest swoim ojcem i mimo, że z zadawania cierpienia potrafi czerpać niewyobrażalną wręcz satysfakcję, zwykle stara się to w sobie stłumić. Jeśli poprosisz ją o pomoc raczej nie odmówi, ale sama też jej nie zaproponuje.
Generalnie całkiem dobrze ukrywa swoje emocje, mimo że nie zawsze nad nimi panuje. Czasem jednak zdarza się, że wybucha, a wtedy najbezpieczniej jest ukryć się i przeczekać. Nie przeszkadza jej samotność, natomiast wśród ludzi zwykle nie czuje się zbyt pewnie.
Aparycja: Alex to dziewczyna o absolutnie przeciętnym wzroście. Zgrabna sylwetka, długie nogi. Na jej ciele znajduje się kilka tatuaży i wiele blizn. Zazwyczaj wybiera ciemne ubrania, zakochana w skórzanych kurtkach, butach na wysokim obcasie i zegarkach. Na szyi zawsze nosi amulet z runą ochronną.
Dziewczyna ma jasną karnację, z którą dość mocno kontrastują długie, ciemnorude loki. Zwykle rozpuszczone włosy, idealnie współgrają ze szmaragdowymi oczami. Alexis zwykle ogranicza meke-up do minimum.
Dar: Telekineza - całkiem nieźle radzi sobie z niewielkimi przedmiotami, jednak w przypadku dużych obiektów lub znacznej odległości często traci nad nią panowanie. Potrafi też kontrolować psy Lucyfera - piekielne ogary - tą mocą posługuje się całkiem sprawnie, jednak nie zawsze udaje jej się zmusić ogara do zignorowania rozkazu diabła.
Zainteresowania: Alexis uwielbia podróżować. Najwięcej przyjemności sprawia jej pokonywanie kilometrów na motocyklu oraz jazda pociągiem. Inną wielką pasją dziewczyny jest łucznictwo, pomimo że świetnie radzi sobie również z bronią palną, to łuk skradł jej serce. Jeśli chodzi o normalniejsze zainteresowania, to Alex bardzo lubi grać na gitarze oraz czytać książki. Dziewczyna bardzo lubi też zwierzęta. Sporą rolę w jej życiu odgrywa też sport - kocha biegać i pływać.
Pochodzenie:
Anielski przodek: Alexis Black jest córka anioła znanego jako Lucyfer.
Historia: Nie pytaj. Tak będzie dla Ciebie lepiej.
Rodzina: Nie posiada ani jednej bliskiej osoby.
Motto rodowe: ...
Znak rodowy: Jaki mógłby być znak potomków diabła, jeśli nie pentagram?
Broń: łuk bloczkowy, noże taktyczne
Orientacja seksualna: biseksualna
Partner: ...
Zwierze:
Vaar. Przebywając na ziemi przyjmuje formę dużego, czarnego psa o złotych oczach które nawet w dzień zdają się świecić nienaturalnym blaskiem. Jest jednak znacznie silniejszy, zwinniejszy i szybszy niż jakikolwiek pies. Prawdziwy wygląd tego piekielnego ogara - czarny, gesty dym formujący coś na kształt psa - jest widoczny tylko w piekle.
Inne:
· Była opętana przez swojego ojca, uaktywniło to swego rodzaju połączenie pomiędzy nimi.
· Czerpanie jakiejkolwiek wiedzy z umysłu Lucyfera, lub jakikolwiek kontakt za pomocą tej więzi dziewczyna przypłaca silnym bólem głowy lub nawet utratą przytomności.
· Była w piekle, a we wspomnieniach ojca widziała również niebo.
· Przez długi czas zmagała się z depresją.
· Wielokrotnie próbowała się zabić, jak widać nie udało się.
· Zapytana o tożsamość swojego angielskiego rodzica odpowie, że był nim jakiś pomniejszy anioł.
· Często ma wrażenie ze Lucyfer troszczy się o nią na swój bardzo specyficzny sposób.
· Herbatoholiczka.
· Nie pije alkoholu, nigdy.
· Ma chromestezję.
· Posiada białe Ducati Supersport S
Inne Zdjęcia:
Kontakt: remembered [hw]
Imię: Alexis (Alex) Black
Wiek: 19 lat
Rasa: Nefilim
Podgatunek: łowczyni wychowana poza rodem
Charakter: Alexis z pewnością nie należy do osób, które już przy pierwszym spotkaniu uznają Cię za przyjaciela. Wręcz przeciwnie, przy nieznajomych dziewczyna staje się oschła i nieszczególnie miła. Ma wiele tajemnic, których nie zdradzi pierwszej lepszej osobie. Alex nie ufa ludziom i bardzo trudno jest to zmienić, stara się jednak zbytnio tego nie okazywać. Jeśli ktoś wytrzyma z nią wystarczająco długo, być może zbliży się do niej na tyle, by odkryć ciepłą, otwartą osobę, która po prostu zbyt wiele razy została zraniona. Jeśli jej na czymś zależy, nie podda się dopóki nie osiągnie celu. Podobnie zrobi wszystko by zapewnić bezpieczeństwo osobom na którym jej zależy.
Ma ogromną potrzebę udowodnienia wszystkim (a przede wszystkim sobie) że nie jest swoim ojcem i mimo, że z zadawania cierpienia potrafi czerpać niewyobrażalną wręcz satysfakcję, zwykle stara się to w sobie stłumić. Jeśli poprosisz ją o pomoc raczej nie odmówi, ale sama też jej nie zaproponuje.
Generalnie całkiem dobrze ukrywa swoje emocje, mimo że nie zawsze nad nimi panuje. Czasem jednak zdarza się, że wybucha, a wtedy najbezpieczniej jest ukryć się i przeczekać. Nie przeszkadza jej samotność, natomiast wśród ludzi zwykle nie czuje się zbyt pewnie.
Aparycja: Alex to dziewczyna o absolutnie przeciętnym wzroście. Zgrabna sylwetka, długie nogi. Na jej ciele znajduje się kilka tatuaży i wiele blizn. Zazwyczaj wybiera ciemne ubrania, zakochana w skórzanych kurtkach, butach na wysokim obcasie i zegarkach. Na szyi zawsze nosi amulet z runą ochronną.
Dziewczyna ma jasną karnację, z którą dość mocno kontrastują długie, ciemnorude loki. Zwykle rozpuszczone włosy, idealnie współgrają ze szmaragdowymi oczami. Alexis zwykle ogranicza meke-up do minimum.
Dar: Telekineza - całkiem nieźle radzi sobie z niewielkimi przedmiotami, jednak w przypadku dużych obiektów lub znacznej odległości często traci nad nią panowanie. Potrafi też kontrolować psy Lucyfera - piekielne ogary - tą mocą posługuje się całkiem sprawnie, jednak nie zawsze udaje jej się zmusić ogara do zignorowania rozkazu diabła.
Zainteresowania: Alexis uwielbia podróżować. Najwięcej przyjemności sprawia jej pokonywanie kilometrów na motocyklu oraz jazda pociągiem. Inną wielką pasją dziewczyny jest łucznictwo, pomimo że świetnie radzi sobie również z bronią palną, to łuk skradł jej serce. Jeśli chodzi o normalniejsze zainteresowania, to Alex bardzo lubi grać na gitarze oraz czytać książki. Dziewczyna bardzo lubi też zwierzęta. Sporą rolę w jej życiu odgrywa też sport - kocha biegać i pływać.
Pochodzenie:
Anielski przodek: Alexis Black jest córka anioła znanego jako Lucyfer.
Historia: Nie pytaj. Tak będzie dla Ciebie lepiej.
Rodzina: Nie posiada ani jednej bliskiej osoby.
Motto rodowe: ...
Znak rodowy: Jaki mógłby być znak potomków diabła, jeśli nie pentagram?
Broń: łuk bloczkowy, noże taktyczne
Orientacja seksualna: biseksualna
Partner: ...
Zwierze:
Vaar. Przebywając na ziemi przyjmuje formę dużego, czarnego psa o złotych oczach które nawet w dzień zdają się świecić nienaturalnym blaskiem. Jest jednak znacznie silniejszy, zwinniejszy i szybszy niż jakikolwiek pies. Prawdziwy wygląd tego piekielnego ogara - czarny, gesty dym formujący coś na kształt psa - jest widoczny tylko w piekle.
Inne:
· Była opętana przez swojego ojca, uaktywniło to swego rodzaju połączenie pomiędzy nimi.
· Czerpanie jakiejkolwiek wiedzy z umysłu Lucyfera, lub jakikolwiek kontakt za pomocą tej więzi dziewczyna przypłaca silnym bólem głowy lub nawet utratą przytomności.
· Była w piekle, a we wspomnieniach ojca widziała również niebo.
· Przez długi czas zmagała się z depresją.
· Wielokrotnie próbowała się zabić, jak widać nie udało się.
· Zapytana o tożsamość swojego angielskiego rodzica odpowie, że był nim jakiś pomniejszy anioł.
· Często ma wrażenie ze Lucyfer troszczy się o nią na swój bardzo specyficzny sposób.
· Herbatoholiczka.
· Nie pije alkoholu, nigdy.
· Ma chromestezję.
· Posiada białe Ducati Supersport S
Inne Zdjęcia:
Kontakt: remembered [hw]
Od Eriki CD Nik
Chłopak zniknął cieszyłam się że mnie posłuchał i nie kozaczył. Nie mogłam mieć go na sumieniu. Ale zniknęła również wampirzyca. Nie mogłam dać się zaskoczyć. Może właśnie się na mnie zaczaja. Chociaż wątpiłam wampiry były zbyt pewne siebie. Więc mieliśmy coś wspólnego. Uderzenie tylko go rozzłościło. A oczy zaczęły palić mu się czerwienią. Aż się wzdrygnęłam. Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tych istot. O ile w ogóle można się przyzwyczaić do tego że istoty z horrorów mają ochotę cię zabić.
- Twój kompan cię zostawił - mruknął gardłowo - amatorzy
- Doprawdy? - warknęłam - nawet nie zauważyłeś że zniknęła i twoja towarzyszka.
Wampir błyskawicznie się odkręcił. Nim zdążyłam mrugnąć wampir przycisnął mnie do muru zaciskając dłoń na mojej szyi.
- Gdzie ona jest? - wrzasnął
Bał się! Wampir naprawdę się bał, widziałam jego strach w oczach. A ludzie w strachu popełniają błędy.
- Byłeś tak pewny siebie że nie dostrzegłeś że nie jesteśmy amatorami. - wykrztusiłam
Nim się zorientowałam leżałam na ziemi z silnym bólem głowy. Wampir przestał się bawić i przeszedł do ataku. Spróbowałam się podnieść ale zawroty głowy nie bardzo mi pomagały. Wampir nie zamierzał dać mi żadnej taryfy ulgowej. I już stał nade mną. Nie miałam pojęcia co zrobić by ratować własne życie. Nie miałam broni. Czułam że to koniec że umrę w tej ciemnej alejce obok kontenera na śmieci. Wampir złapał mnie za szyje i podniósł jak jakąś kukłę przyciskając do muru. Złapałam go odruchowo za ręce próbując poluzować uścisk co oczywiście było bezskuteczne. W momencie kiedy go dotknęłam na nowo poczułam ten przepływ energii... Wampir wrzasnął i odskoczył ode mnie łapiąc się za głowę. Działaj dziewczyno - nakazałam sobie. Kaszląc i ledwo trzymając się na nogach podeszłam do wampira. Złapałam metalowy drąg który musiał kiedyś się oderwać. Wampiry zabija srebro. Zdjęłam z ręki swoją srebrną bransoletkę i zawinęłam na drąg. Nie wiele myśląc przebiłam wampirowi serce.
Rano obudził mnie budzik. Byłam poobijana i chciałam jedynie walnąć się na łóżko i przespać cały dzień, ale musiałam iść do szkoły. Wskoczyłam pod prysznic, zrobiłam makijaż. I nie chcąc spotkać cioci wymknęłam się z domu. Nie lubiłam jej okłamywać. A przecież nie mogłam mówić prawdy. Widziała że coś mnie gryzie. Wsadziłam słuchawki do uszu i skierowałam się w stronę szkoły. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Byłam tak pochłonięta własnymi myślami i ogłuszona muzyką w słuchawkach że nie zorientowałam się że w okolicy jest demon. Odruchowo uderzyłam demona w twarz, wyciągając słuchawki z uszu. Odkręciłam się i stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem o którym cały czas myślałam.
- Bolało - mruknął masując szczękę
- Wybacz...
< Nik?>
- Twój kompan cię zostawił - mruknął gardłowo - amatorzy
- Doprawdy? - warknęłam - nawet nie zauważyłeś że zniknęła i twoja towarzyszka.
Wampir błyskawicznie się odkręcił. Nim zdążyłam mrugnąć wampir przycisnął mnie do muru zaciskając dłoń na mojej szyi.
- Gdzie ona jest? - wrzasnął
Bał się! Wampir naprawdę się bał, widziałam jego strach w oczach. A ludzie w strachu popełniają błędy.
- Byłeś tak pewny siebie że nie dostrzegłeś że nie jesteśmy amatorami. - wykrztusiłam
Nim się zorientowałam leżałam na ziemi z silnym bólem głowy. Wampir przestał się bawić i przeszedł do ataku. Spróbowałam się podnieść ale zawroty głowy nie bardzo mi pomagały. Wampir nie zamierzał dać mi żadnej taryfy ulgowej. I już stał nade mną. Nie miałam pojęcia co zrobić by ratować własne życie. Nie miałam broni. Czułam że to koniec że umrę w tej ciemnej alejce obok kontenera na śmieci. Wampir złapał mnie za szyje i podniósł jak jakąś kukłę przyciskając do muru. Złapałam go odruchowo za ręce próbując poluzować uścisk co oczywiście było bezskuteczne. W momencie kiedy go dotknęłam na nowo poczułam ten przepływ energii... Wampir wrzasnął i odskoczył ode mnie łapiąc się za głowę. Działaj dziewczyno - nakazałam sobie. Kaszląc i ledwo trzymając się na nogach podeszłam do wampira. Złapałam metalowy drąg który musiał kiedyś się oderwać. Wampiry zabija srebro. Zdjęłam z ręki swoją srebrną bransoletkę i zawinęłam na drąg. Nie wiele myśląc przebiłam wampirowi serce.
***
Nie miałam pojęcia co stało się z chłopakiem. Od tamtego dnia go nie widziałam. Nikt nie znalazł zwłok wampira a jak wzeszło słońce promienie wykonały sprzątając robotę. Życie na nowo wróciło do normy o ile można nazwać tak życie Łowcy Ciemności. O ile mogłam brałam nocną zmianę licząc że znów spotkam chłopaka. Miałam nawet ochotę iść na policję ale co miałam powiedzieć...Rano obudził mnie budzik. Byłam poobijana i chciałam jedynie walnąć się na łóżko i przespać cały dzień, ale musiałam iść do szkoły. Wskoczyłam pod prysznic, zrobiłam makijaż. I nie chcąc spotkać cioci wymknęłam się z domu. Nie lubiłam jej okłamywać. A przecież nie mogłam mówić prawdy. Widziała że coś mnie gryzie. Wsadziłam słuchawki do uszu i skierowałam się w stronę szkoły. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Byłam tak pochłonięta własnymi myślami i ogłuszona muzyką w słuchawkach że nie zorientowałam się że w okolicy jest demon. Odruchowo uderzyłam demona w twarz, wyciągając słuchawki z uszu. Odkręciłam się i stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem o którym cały czas myślałam.
- Bolało - mruknął masując szczękę
- Wybacz...
< Nik?>
30.03.2018
Od Nik'a Cd Erika
Nie wiedziałem kiedy i jak pijawka cisnęła mną o jakiś mur budynku, nastała ciemność i otumanienie. Z letargu wyrwał mnie głos dziewczyny ,która kazała mi uciekać . Nie wierze ona chyba sobie żartuje. Panna pijawka zbliżała się małymi krokami do mnie, a w blasku księżyca błyszczały jej obnażone kły. Była żądna krwi powoli szła w moim kierunku
.-Nie sądzisz maleńka że na śniadanko jest zbyt wcześnie? -zapytałem jednocześnie szukając w głowie miejsca w które mógł bym się teleportować. Jednocześnie widziałem jak koleś zbliża się do dziewczyny z baru.
-Ej laska może się wysil i złam go, niech go boli, zrób to, nie mam ochoty być ich daniem głównym-burknąłem.
Dziewczyna popatrzyła na mnie i nadal utrzymywała wersję że sobie da rade.
-Baba superman- skomentowałem i chciałem teleportować się do dziewczyny niestety moje próby spełzły na niczym i wylądowałem w ogromnym kontenerze na śmieci znajdującym się nie opodal.
-Naprawdę?- powiedziałem sam do siebie nie dowierzając w to co robię, zacząłem grzebać w śmieciach . Znalazłem coś żelaznego i dość ciężkiego. Wyskoczyłem ze śmietnika i podbiegłem do kolesia z całej siły uderzając go tym przedmiotem w głowę.
-Dzień dobry- krzyknąłem- teraz zabieram twoja towarzyszkę na wycieczkę.
Wampir na moment stracił orientacje co się dzieje .Dziewczyna miała chwilę na działanie lub ucieczkę. Nie miałem czasu by obserwować to co robiła bo miałem własny problem musiałem unieszkodliwić panią wampir która szła uśmiechnięta w moim kierunku. Teleportowałem się do samochodu bo te umiejętność dobrze już opanowałem . Z auta zabrałem kanister z benzyną i udałem się w kierunku wampirzej damy myśląc gdzie by tu ja zawlec. W oczy rzucił mi się świecący neonami bilbord zapraszający na udział w safari.
Tak to dobre miejsce na wojnę- pomyślałem podbiegłem do kobiety i znów wyłapałem o mur. Gdy się ocknąłem znów byłem na glebie a wampirza dama nachylała się nade mną gotowa zatopić we mnie swoje kły. Ręka odszukałem kanister z benzyną i odruchowo wcisnąłem swój palec głęboko w oko wampirzycy wpychając gałkę do środka . Zdezorientowana demonica prychnęła ze zdenerwowania ale ja wykorzystałem te chwile i teleportowałem się z nią na pustynie. Tam zaczęliśmy nierówną walkę ,oczywiście wampir był szybszy silniejszy sprytniejszy i podejrzewam że ją bolało mniej niż mnie i to zdecydowanie. Po nierównej walce trwającej chyba wieki ,przynajmniej mi się tak wydawało udało mi się oblać pijawkę benzyną teraz wystarczyło rzucić zapalniczkę co szybko uczyniłem . Wampirzyca zaczęła płonąć i pobiegła przed siebie nie miałem siły jej gonić. Ciekawe jak poszło dziewczynie z kolesiem zastanawiałem się bo byłem na tyle słaby ze nie mogłem się teleportować do samochodu...
<Eri?>
.-Nie sądzisz maleńka że na śniadanko jest zbyt wcześnie? -zapytałem jednocześnie szukając w głowie miejsca w które mógł bym się teleportować. Jednocześnie widziałem jak koleś zbliża się do dziewczyny z baru.
-Ej laska może się wysil i złam go, niech go boli, zrób to, nie mam ochoty być ich daniem głównym-burknąłem.
Dziewczyna popatrzyła na mnie i nadal utrzymywała wersję że sobie da rade.
-Baba superman- skomentowałem i chciałem teleportować się do dziewczyny niestety moje próby spełzły na niczym i wylądowałem w ogromnym kontenerze na śmieci znajdującym się nie opodal.
-Naprawdę?- powiedziałem sam do siebie nie dowierzając w to co robię, zacząłem grzebać w śmieciach . Znalazłem coś żelaznego i dość ciężkiego. Wyskoczyłem ze śmietnika i podbiegłem do kolesia z całej siły uderzając go tym przedmiotem w głowę.
-Dzień dobry- krzyknąłem- teraz zabieram twoja towarzyszkę na wycieczkę.
Wampir na moment stracił orientacje co się dzieje .Dziewczyna miała chwilę na działanie lub ucieczkę. Nie miałem czasu by obserwować to co robiła bo miałem własny problem musiałem unieszkodliwić panią wampir która szła uśmiechnięta w moim kierunku. Teleportowałem się do samochodu bo te umiejętność dobrze już opanowałem . Z auta zabrałem kanister z benzyną i udałem się w kierunku wampirzej damy myśląc gdzie by tu ja zawlec. W oczy rzucił mi się świecący neonami bilbord zapraszający na udział w safari.
Tak to dobre miejsce na wojnę- pomyślałem podbiegłem do kobiety i znów wyłapałem o mur. Gdy się ocknąłem znów byłem na glebie a wampirza dama nachylała się nade mną gotowa zatopić we mnie swoje kły. Ręka odszukałem kanister z benzyną i odruchowo wcisnąłem swój palec głęboko w oko wampirzycy wpychając gałkę do środka . Zdezorientowana demonica prychnęła ze zdenerwowania ale ja wykorzystałem te chwile i teleportowałem się z nią na pustynie. Tam zaczęliśmy nierówną walkę ,oczywiście wampir był szybszy silniejszy sprytniejszy i podejrzewam że ją bolało mniej niż mnie i to zdecydowanie. Po nierównej walce trwającej chyba wieki ,przynajmniej mi się tak wydawało udało mi się oblać pijawkę benzyną teraz wystarczyło rzucić zapalniczkę co szybko uczyniłem . Wampirzyca zaczęła płonąć i pobiegła przed siebie nie miałem siły jej gonić. Ciekawe jak poszło dziewczynie z kolesiem zastanawiałem się bo byłem na tyle słaby ze nie mogłem się teleportować do samochodu...
<Eri?>
Od Eriki CD Roth
Byłam przerażona. Z mgły zmaterializowało się coś przypominające kobietę, cała jej twarz pokryta była tatuażami, miała ogromne, ostre pazury i pustymi, czarnymi oczami wściekle wpatrzona w Roth'a. Najwidoczniej nie tylko mi zalazł za skórę. Kobiety po prostu go nie lubiły. Jednak w czas ugryzłam się w język. Potrzebowałam go by ratował mnie przed tą istotą. Podał mi komórkę i kazał uciekać byle nie do domu. Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Jeżeli potrzebuje chwili z nią sam na sam, ja nie będę się na rzucać. Jak tylko demonica rzuciła się na Roth'a. Ja korzystając z sytuacji zaczęłam biec przed siebie co chwila się oglądając. Doskonale znałam tą okolicę. Wiedziałam które lokale są otwarte całą dobę. Minęłam kilka zamkniętych sklepów i wbiegłam do cało dobowego. Weszłam w alejkę tuż przy oknie i udając że zastanawiam się nad produktami zerkałam co chwila w okno. Nie widziałam nigdzie demonicy ale nie widziałam również chłopaka. I jak na zawołanie zobaczyłam go jak przebiega przez ruchliwą ulicę nie zważając na jadące samochody. Ale nigdzie nie widziałam demonicy. W telefonie Rotha zaczęłam szukać nr do jego siostry. Lecz po chwili zrezygnowałam przecież i tak w niczym nie pomoże, a tylko będzie się martwić o brata. Musiałam znaleźć jakiś sposób by pomóc chłopakowi z demonem. Jedyne co przyszło mi do głowy to wyszukać jakiś informacji, a największym źródłem wiedzy jest internet. Tylko był mały kłopot szczerze nie bardzo wiedziałam czego szukam. Próbowałam na różne sposoby ale nic sensownego mi nie wyskakiwało. Zdecydowanie było to demon. To wszystko trwało zbyt długo miałam tylko nadzieje że Roth jakoś sobie radzi. Po drugiej stronie ulicy był antykwariat, a nad nim mieszkanie. Musiałam zaryzykować. Wybiegłam ze sklepu i pobiegłam na drugą stronę ulicy. Było już późno więc nic dziwnego że antykwariat był zamknięty. Nie mogłam odpuścić. Zadzwoniłam domofonem obok drzwi. Czas mijał, bałam się że Roth sobie nie poradzi. I wtedy usłyszałam zaspany, zachrypnięty męski głos.
- Już dawno po ciszy nocnej zaraz zadzwonię po policje.
- Proszę - poprosiłam spanikowana - niech pan mi pomoże. Pilnie potrzebuje informacji o pewnym demonie
- Naćpana jesteś dziewczyno? - fuknął zdenerwowany facet
- To sprawa życia lub śmierci - nie dawałam za wygraną
Mężczyzna więcej się nie odezwał. Pewnie poszedł spełnić swoją groźbę. I co ja teraz zrobię. Miałam już odejść kiedy drzwi do antykwariatu się otworzyły. A w nich stanął niewysoki, stary mężczyzna w szlafroku i okularach. Miał jakieś 70 lat.
- Wejdź dziecko - powiedział wpuszczając mnie do środka - co to za demon
- Pan mi wierzy? - dopytałam zdziwiona
- Od lat przychodzą do mnie ludzie i zawsze jest to sprawa życia i śmierci. Co to za demon? - przeszedł odraz do rzeczy
- Kobieta z tatuażami na twarzy - wypaliłam szybko - materializuje się w mgle albo dymie.
- Myślę że chodzi o Furie - powiedział po chwili mężczyzna
- Te z mitologi greckiej - dopytałam kojarząc coś z lekcji
- Z rzymskiej - poprawił - W greckiej ich odpowiednikiem są Erynie. Są to demony zawistne, i rządne zemsty. Nie odpuszczają łatwo jak raz się na kogoś uwezmą będą ścigać go, aż zabiją. Mam tu nawet jedną książkę. - zaczął przeszukując półkę z zakurzonymi książkami
- Może pan powiedzieć co jest ich słabością, jak je zabić?
Mężczyzna poprawił okulary na nosie.
- Nie można ich zabić - wyznał po chwili - można spotkać się z mitem o Tezeuszu nękanym przez Erynie. Tezeusza wyratował Herakles. Mniej szczęścia miał Edyp.oraz Amfilochos. Najsłynniejszą ofiarą Erynii był Orestes. Ścigany bezlitośnie przez trzy mścicielki. Uciekał przed nimi przez lądy i morza. Odprawiał obrzędy, składał im ofiary, obmywał się w rzekach, siadał na świętych kamieniach a nawet ogolił głowę. Grecy wierzyli bowiem, że jeżeli złoży się w ofierze zwierze Erynie czy złe duchy rzucą się odraz na zwierzęcą krew. A wtedy dokonując kolejnych obrzędów i udając się na wygnanie ucieknie furiom. Czasem jednak – a tak miała się sprawa z Orestesem – rytuały te nie pomagały. Wówczas wyrocznie lub kapłani sugerowali …odgryzienie sobie palca...
No Roth miejmy nadzieje że nie będziesz musiał odgryzać sobie palca.
- I to miało pomagać? - dopytałam
- Kwiatem Erynii była lilia o trzech płatkach. Często noszona jako amulet ochronny. W ofierze składano im czarne owoce, kwiaty i miód.
- Lilia o trzech płatkach - powtórzyłam
- Tak - zgodził się mężczyzna
- Ale w naturze nie występuje lilia o trzech płatkach
Olśniło mnie może to wcale nie chodzi prawdziwy kwiat. Lilia o trzech płatkach, czarne owoce. Może to właśnie jest kluczem.
- Ma pan może kredę? - dopytałam z nadzieją w głosie
Mężczyzna podszedł do biurka i z szafki wyciągnął pudełko z kredami.
- Dziękuje, bardzo mi pan pomógł. - powiedziałam i z kredą wybiegłam na zewnątrz.
Pobiegłam do sklepu i kupiłam pudełko przegniłych jagód. Miałam tylko nadzieje że nie jest za późno i że dobrze kombinuje. Pobiegłam w stronę w którą uciekał Roth. Dobiegłam do parku i dostrzegłam Roth'a i jego demoniczną dziewczynę.
Byłam dobrą malarką. Uklękłam na parkingu i zaczęłam rysować lilię o trzech płatkach. Gdy moja praca była gotowa wstałam i podbiegłam do rozwalonej ławki na której leżał chłopak i demonicy która stała tuż nad nim.
- Ej ty laska - wrzasnęłam - jeżeli ktoś zabije tego dupka to będę to ja.
Demonica odkręciła się i spojrzała na mnie. Chłopak z wysiłkiem zaczął się podnosić.
- Tak do ciebie mówię - kontynuowałam i rzuciłam w nią kamieniem
Tak to było żałosne. A chłopak zrezygnowany zaprzestał wysiłków i zamknął oczy.
- Możesz jeszcze odgryźć sobie palca - rzuciłam do chłopaka
I rzuciłam drugim kamieniem w demona.
- No choć łajzo - wrzasnęłam i zaczęłam biec w stronę parkingu.
Miałam nadzieje że demon podejmie wyzwanie. Odkręciłam się by zobaczyć czy biegnie za mną ale zobaczyłam tylko leżącego chłopak. Po demonie nie było śladu. Na nowo spojrzałam przed siebie gdzie właśnie zaczęła materializować się mgła.
-Nie tak łatwo - mruknęłam wbiegając prosto w narysowaną lilię. Błagam tylko zadziałaj - błagałam w myślach. W tedy przede mną pojawiła się Erynia. - Dopadłaś mnie - zauważyłam - albo ja ciebie - wypaliłam rozsypując jagody.
Erynia wrzasnęła wściekła i zaczęła rozpływać się w powietrzu. Po chwili zostało po niej tylko ciemna plama na środku lilii.
- Jak ty... - zaczął zaskoczony Roth podchodząc do mnie kulejąc
- Nie wyglądasz najlepiej - wyznałam - choć ze mną do domu trochę się ogarniesz. No chyba że tak chcesz jechać przez miasto.
< Roth?>
- Już dawno po ciszy nocnej zaraz zadzwonię po policje.
- Proszę - poprosiłam spanikowana - niech pan mi pomoże. Pilnie potrzebuje informacji o pewnym demonie
- Naćpana jesteś dziewczyno? - fuknął zdenerwowany facet
- To sprawa życia lub śmierci - nie dawałam za wygraną
Mężczyzna więcej się nie odezwał. Pewnie poszedł spełnić swoją groźbę. I co ja teraz zrobię. Miałam już odejść kiedy drzwi do antykwariatu się otworzyły. A w nich stanął niewysoki, stary mężczyzna w szlafroku i okularach. Miał jakieś 70 lat.
- Wejdź dziecko - powiedział wpuszczając mnie do środka - co to za demon
- Pan mi wierzy? - dopytałam zdziwiona
- Od lat przychodzą do mnie ludzie i zawsze jest to sprawa życia i śmierci. Co to za demon? - przeszedł odraz do rzeczy
- Kobieta z tatuażami na twarzy - wypaliłam szybko - materializuje się w mgle albo dymie.
- Myślę że chodzi o Furie - powiedział po chwili mężczyzna
- Te z mitologi greckiej - dopytałam kojarząc coś z lekcji
- Z rzymskiej - poprawił - W greckiej ich odpowiednikiem są Erynie. Są to demony zawistne, i rządne zemsty. Nie odpuszczają łatwo jak raz się na kogoś uwezmą będą ścigać go, aż zabiją. Mam tu nawet jedną książkę. - zaczął przeszukując półkę z zakurzonymi książkami
- Może pan powiedzieć co jest ich słabością, jak je zabić?
Mężczyzna poprawił okulary na nosie.
- Nie można ich zabić - wyznał po chwili - można spotkać się z mitem o Tezeuszu nękanym przez Erynie. Tezeusza wyratował Herakles. Mniej szczęścia miał Edyp.oraz Amfilochos. Najsłynniejszą ofiarą Erynii był Orestes. Ścigany bezlitośnie przez trzy mścicielki. Uciekał przed nimi przez lądy i morza. Odprawiał obrzędy, składał im ofiary, obmywał się w rzekach, siadał na świętych kamieniach a nawet ogolił głowę. Grecy wierzyli bowiem, że jeżeli złoży się w ofierze zwierze Erynie czy złe duchy rzucą się odraz na zwierzęcą krew. A wtedy dokonując kolejnych obrzędów i udając się na wygnanie ucieknie furiom. Czasem jednak – a tak miała się sprawa z Orestesem – rytuały te nie pomagały. Wówczas wyrocznie lub kapłani sugerowali …odgryzienie sobie palca...
No Roth miejmy nadzieje że nie będziesz musiał odgryzać sobie palca.
- I to miało pomagać? - dopytałam
- Kwiatem Erynii była lilia o trzech płatkach. Często noszona jako amulet ochronny. W ofierze składano im czarne owoce, kwiaty i miód.
- Lilia o trzech płatkach - powtórzyłam
- Tak - zgodził się mężczyzna
- Ale w naturze nie występuje lilia o trzech płatkach
Olśniło mnie może to wcale nie chodzi prawdziwy kwiat. Lilia o trzech płatkach, czarne owoce. Może to właśnie jest kluczem.
- Ma pan może kredę? - dopytałam z nadzieją w głosie
Mężczyzna podszedł do biurka i z szafki wyciągnął pudełko z kredami.
- Dziękuje, bardzo mi pan pomógł. - powiedziałam i z kredą wybiegłam na zewnątrz.
Pobiegłam do sklepu i kupiłam pudełko przegniłych jagód. Miałam tylko nadzieje że nie jest za późno i że dobrze kombinuje. Pobiegłam w stronę w którą uciekał Roth. Dobiegłam do parku i dostrzegłam Roth'a i jego demoniczną dziewczynę.
Byłam dobrą malarką. Uklękłam na parkingu i zaczęłam rysować lilię o trzech płatkach. Gdy moja praca była gotowa wstałam i podbiegłam do rozwalonej ławki na której leżał chłopak i demonicy która stała tuż nad nim.
- Ej ty laska - wrzasnęłam - jeżeli ktoś zabije tego dupka to będę to ja.
Demonica odkręciła się i spojrzała na mnie. Chłopak z wysiłkiem zaczął się podnosić.
- Tak do ciebie mówię - kontynuowałam i rzuciłam w nią kamieniem
Tak to było żałosne. A chłopak zrezygnowany zaprzestał wysiłków i zamknął oczy.
- Możesz jeszcze odgryźć sobie palca - rzuciłam do chłopaka
I rzuciłam drugim kamieniem w demona.
- No choć łajzo - wrzasnęłam i zaczęłam biec w stronę parkingu.
Miałam nadzieje że demon podejmie wyzwanie. Odkręciłam się by zobaczyć czy biegnie za mną ale zobaczyłam tylko leżącego chłopak. Po demonie nie było śladu. Na nowo spojrzałam przed siebie gdzie właśnie zaczęła materializować się mgła.
-Nie tak łatwo - mruknęłam wbiegając prosto w narysowaną lilię. Błagam tylko zadziałaj - błagałam w myślach. W tedy przede mną pojawiła się Erynia. - Dopadłaś mnie - zauważyłam - albo ja ciebie - wypaliłam rozsypując jagody.
Erynia wrzasnęła wściekła i zaczęła rozpływać się w powietrzu. Po chwili zostało po niej tylko ciemna plama na środku lilii.
- Jak ty... - zaczął zaskoczony Roth podchodząc do mnie kulejąc
- Nie wyglądasz najlepiej - wyznałam - choć ze mną do domu trochę się ogarniesz. No chyba że tak chcesz jechać przez miasto.
< Roth?>
Od Roth'a cd Erika
Jak najszybciej chciałem zabrać stąd Erikę, wyszliśmy z wieżowca ale i tak było za późno. Tuż przed nami zebrała się gęsta mgła, która zaczęła się przeistaczać w postać. Obawiałem się że to mogło przyjść za mną. W ułamku sekundy z mgły pojawiła się istota, przypominająca kobietę z ciemnymi posplatanymi włosami i ciałem pokrytym czymś na styl tatuaży, a ręce miała zakończone niebezpiecznymi szponami które są w stanie przeciąć każdy materiał. Kilkukrotnie pojawiały się wzmianki o Furiach ale w żadnej jak je pokonać. Przydałaby się Raven która jakoś by ją unieszkodliwiła a tak to byłem bezradny. Pociągnąłem dziewczynę za siebie, choć to raczej nie uratuje życia dziewczyny. Wyciągnąłem miecz i komórkę którą podałem Erice.
-Kiedy zaatakuje, uciekaj i nie do domu. Kiedy będziesz wystarczająco daleko zadzwoń do Raven. Zrozumiałaś?- ale nie czekałem na odpowiedz, dziewczyna musi sama sobie poradzić. Może ma szczęście i potrafi używać swojego daru, bo mój to w niczym mi nie pomoże.
To koniec- pomyślałem w chwili gdy ruszyłem na demonicę i zamachnąłem się mieczem, Furia jednak zdążyła zrobić unik i niebyła tym zachwycona. Zamachnęła się pazurami i w ostatniej chwili się odsunąłem i cofnąłem do tyłu robiąc między nami większą odległość. Demonica rzuciła się na mnie tym razem trafiłem w demona, co wywołało syk bólu, ale nie zadałem poważnej rany, jedynie jeszcze bardziej rozdrażniłem Furię. Kiedy zrobiłem kolejny zamach demonica walnęła w miecz i przepołowiła go. W zdziwieniu spojrzałem na rękojeść która już w żadnym wypadku mi nie pomoże i ją wyrzuciłem. Wyciągnąłem pistolet i oddałem pierwszy strzał. Trafiona demonica szła w moim kierunku sycząc. Zacząłem się oddalać wciąż strzelając ale nie odnosiło to żadnego skutku. Kiedy wystrzeliłem ostatnią kulkę, zacząłem uciekać. Kiedy się obejrzałem zrozumiałem że demonica jest szybsza niż myślałem. Wbiegłem na ulicę i mało co nie zostałem potrącony przez samochód, który ostro zahamował, zlałem obelgi kierowcy i pobiegłem do parku po drugie stronie ulicy kiedy się obejrzałem nie dostrzegłem Furii, może ją ktoś rozjechał? Ale byłbym głupcem gdybym w to uwierzył i w tej samej chwili co spojrzałem przed siebie, tuż przede mną pojawiła się demonica. W ostatniej chwili się zatrzymałem ale jako że byłem o wiele bliżej demona niżbym chciał, demonica rzuciła mną , przeleciałem kilka metrów i trafiłem na ławkę która złamała się pod moim ciężarem. Nim zdążyłem się podnieść Furia pojawiła się nade mną.
<Erika?>
-Kiedy zaatakuje, uciekaj i nie do domu. Kiedy będziesz wystarczająco daleko zadzwoń do Raven. Zrozumiałaś?- ale nie czekałem na odpowiedz, dziewczyna musi sama sobie poradzić. Może ma szczęście i potrafi używać swojego daru, bo mój to w niczym mi nie pomoże.
To koniec- pomyślałem w chwili gdy ruszyłem na demonicę i zamachnąłem się mieczem, Furia jednak zdążyła zrobić unik i niebyła tym zachwycona. Zamachnęła się pazurami i w ostatniej chwili się odsunąłem i cofnąłem do tyłu robiąc między nami większą odległość. Demonica rzuciła się na mnie tym razem trafiłem w demona, co wywołało syk bólu, ale nie zadałem poważnej rany, jedynie jeszcze bardziej rozdrażniłem Furię. Kiedy zrobiłem kolejny zamach demonica walnęła w miecz i przepołowiła go. W zdziwieniu spojrzałem na rękojeść która już w żadnym wypadku mi nie pomoże i ją wyrzuciłem. Wyciągnąłem pistolet i oddałem pierwszy strzał. Trafiona demonica szła w moim kierunku sycząc. Zacząłem się oddalać wciąż strzelając ale nie odnosiło to żadnego skutku. Kiedy wystrzeliłem ostatnią kulkę, zacząłem uciekać. Kiedy się obejrzałem zrozumiałem że demonica jest szybsza niż myślałem. Wbiegłem na ulicę i mało co nie zostałem potrącony przez samochód, który ostro zahamował, zlałem obelgi kierowcy i pobiegłem do parku po drugie stronie ulicy kiedy się obejrzałem nie dostrzegłem Furii, może ją ktoś rozjechał? Ale byłbym głupcem gdybym w to uwierzył i w tej samej chwili co spojrzałem przed siebie, tuż przede mną pojawiła się demonica. W ostatniej chwili się zatrzymałem ale jako że byłem o wiele bliżej demona niżbym chciał, demonica rzuciła mną , przeleciałem kilka metrów i trafiłem na ławkę która złamała się pod moim ciężarem. Nim zdążyłem się podnieść Furia pojawiła się nade mną.
<Erika?>
Od Raven cd Nik
W ostatniej chwili złapałam Nik'a za rękę, zrobiłam to raczej automatycznie bo doskonale wiedziałam że w żaden sposób tego nie powstrzymam. Nik miał dużą moc nad którą zupełnie nie panował. Wszystko trwało kilka sekund, dookoła zapanowała zupełna ciemność, miałam wrażenie jakbym zemdlała chociaż to nie do końca było dobrym określeniem. Po chwili wszystko wróciło do normy, no prawie. Miałam zawroty głowy, mdliło mnie i dopiero po kilku sekundach zauważyłam że jestem wewnątrz samochodu.
-To naprawdę jest szalone- skomentowałam kiedy zawroty ustały- powinieneś jak najszybciej zacząć trening.
-Tak zróbmy, to zacznijmy od jutra co ty na to?
-Ok, przyjdź z samego rana- powiedziałam- tylko nie zapomnij bo jak oleje szkołę na darmo to cię zabije.
-Przyjdę- zapewnił.
-To naprawdę jest szalone- skomentowałam kiedy zawroty ustały- powinieneś jak najszybciej zacząć trening.
-Tak zróbmy, to zacznijmy od jutra co ty na to?
-Ok, przyjdź z samego rana- powiedziałam- tylko nie zapomnij bo jak oleje szkołę na darmo to cię zabije.
-Przyjdę- zapewnił.
***
Następnego dnia zamiast pójść do szkoły pojechałam do ,,zamku" motorem Roth'a. Ares nie opuszczał mnie na krok co trochę mnie zaintrygowało biorąc pod uwagę że zawsze był w pobliżu brata. Nik tak jak obiecał, się zjawił, zaledwie parę minut po moim przybyciu.
-A więc zaczynamy.- zadecydowałam i zaprowadziłam Nika na sale.- wybierz sobie jakąś broń- poradziłam. Nik podszedł do stołu i zaczął oglądać leżącą tam broń.
-Myślałem że będziemy ćwiczyć moją moc- skomentował to, biorąc jeden ze sztyletów leżących na stole i odkładając go z powrotem.
-Wszystko w swoim czasie. Nie zapanujesz nad mocą po jednym treningu a dziś mieliśmy iść na polowanie. Musisz umieć się jakoś obronić. Ale mogę ci obiecać że następny trening poświęcimy na twój dar.
-Ok- powiedział tylko widocznie zawiedziony.
-A więc może wyjaśnię ci jak to będzie wyglądało. Nałożę na ciebie iluzję, w trakcie której przeprowadzimy symulacje polowania. Nic ci się nie stanie ale ty nie będziesz tego wiedział. Będziesz uważał że to się dzieję naprawdę.
-Tak jak sen- podsumował Nik
-Dokładnie. Jesteś gotowy?- spytałam kiedy już wybrał broń.
<Nik?>
29.03.2018
Od Nik'a CD Raven
- Anioł... - powtórzyłem jak echo za Raven - mój stary to raczej demon nie żaden anioł. No, ale pomijając to wszystko kim tam jest mój ojciec uważam że trening jest dobrym pomysłem. Bo wiesz to co do tej pory wydawało się tylko zwidami żyje obok nas i jest ja ich nie tylko zaczynam widzieć, ale również zaczynam czuć ich obecność nim się pojawią. Powinienem pogłębić wiedzę na temat tych istot jak je unieszkodliwiać, łapać czy nie wiem co tam wy z nimi robicie. Trening też by mi się przydał i zapanowanie nad tym czym zostałem obdarowany, bo to nasila się we mnie i nie mogę nad tym zapanować.
-Pokażę ci coś - powiedziała Rawen i po niedługiej chwili na stoliku pojawiła się filiżanka z kawą.
-To mi się wydaje - skomentowałem wiedząc, że to iluzja. Jednak ciekawość była silniejsza. -Mogę? - dopytałem przekierowując swój wzrok z dziewczyny na filiżankę..
-Jasne odparła.
Filiżanka była gorąc porcelanowa, czuć było aromat kawy a nad filiżanką unosiła się para. Postanowiłem skosztować tej kawy i w tym samym czasie filiżanka znikła z moich rąk .
-Ale jak to? - To było takie prawdziwe, realne nie mogłem uwierzyć i nadal gapiłem się na pusta rękę - Też bym chciał tak kontrolować siebie, bo czasem jestem tak poobijany po swoich teleportacjach. Nie panuje nad tym praktycznie wcale. Najgorsze są noce kiedyś pomagało wiązanie, teraz mimo tego jak by się dematerializuję i znikam. Nie mam śladów bym walczył, a jak wracam sznurki są nieruszone, czyli nadal związane jak wieczorem. Boje się zasypiać, a chyba jeszcze bardziej boje się budzić.
Rawen dała mi książkę, gdzie pokazane były różne istoty ciemności. Opowiadała o Nefilim, mówiła jak można pokonać te stwory okrutne i jak bardzo są niebezpieczne. Jaki cel chcą osiagnać.
-Musimy ich powstrzymać - krzyknąłem nagle, aż dziewczyna podskoczyła. Byłem taki podekscytowany, adrenalina zaczęła uderzać mi do głowy i się zaczęło. Pojawiałem się i znikałem, ta sytuacja trwała przez kilka minut zanim się nie uspokoiłem i cały poobijany z siniakiem na policzku wylądowałem z powrotem na zabytkowej sofie.
-Wiedziałam że jest źle, ale nie myślałam że aż tak. Ty zupełnie nad tym nie panujesz twoja moc jest zbyt silna, powinieneś rozpocząć trening i to jak najszybciej - skomentowała całą sytuację Raven
-Pomogłabyś mi? - zapytałem - bo ja nawet nie wiem jak się mam do tego zabrać.
-Na początek zapoznaj się z lekturą - zaproponowała dziewczyna.
Mówiła mi że nieźle rzucam gwiazdkami. Choć ja dumny z siebie nie byłem i zaproponowała trening. Po chwili stało się coś jeszcze. Obiecała że jak mi dobrze pójdzie na treningu będę mógł wziąć udział w polowaniu. Moja ekscytacja znów sięgnęła zenitu. Raven złapała mnie za rękę widząc jak zapaliły mi się oczy jednak to nic nie dało, bo przenosiłem się razem z nią. Co prawda było łatwiej, bo się dzięki Raven nie poobijaliśmy.
-To na prawdę jest szalone - skomentowała dziewczyna, gdy wreszcie wylądowaliśmy w moim aucie - powinieneś jak najszybciej zacząć trening.
-Tak zróbmy to zacznijmy od jutra co ty na to?
<Raven?>
-Pokażę ci coś - powiedziała Rawen i po niedługiej chwili na stoliku pojawiła się filiżanka z kawą.
-To mi się wydaje - skomentowałem wiedząc, że to iluzja. Jednak ciekawość była silniejsza. -Mogę? - dopytałem przekierowując swój wzrok z dziewczyny na filiżankę..
-Jasne odparła.
Filiżanka była gorąc porcelanowa, czuć było aromat kawy a nad filiżanką unosiła się para. Postanowiłem skosztować tej kawy i w tym samym czasie filiżanka znikła z moich rąk .
-Ale jak to? - To było takie prawdziwe, realne nie mogłem uwierzyć i nadal gapiłem się na pusta rękę - Też bym chciał tak kontrolować siebie, bo czasem jestem tak poobijany po swoich teleportacjach. Nie panuje nad tym praktycznie wcale. Najgorsze są noce kiedyś pomagało wiązanie, teraz mimo tego jak by się dematerializuję i znikam. Nie mam śladów bym walczył, a jak wracam sznurki są nieruszone, czyli nadal związane jak wieczorem. Boje się zasypiać, a chyba jeszcze bardziej boje się budzić.
Rawen dała mi książkę, gdzie pokazane były różne istoty ciemności. Opowiadała o Nefilim, mówiła jak można pokonać te stwory okrutne i jak bardzo są niebezpieczne. Jaki cel chcą osiagnać.
-Musimy ich powstrzymać - krzyknąłem nagle, aż dziewczyna podskoczyła. Byłem taki podekscytowany, adrenalina zaczęła uderzać mi do głowy i się zaczęło. Pojawiałem się i znikałem, ta sytuacja trwała przez kilka minut zanim się nie uspokoiłem i cały poobijany z siniakiem na policzku wylądowałem z powrotem na zabytkowej sofie.
-Wiedziałam że jest źle, ale nie myślałam że aż tak. Ty zupełnie nad tym nie panujesz twoja moc jest zbyt silna, powinieneś rozpocząć trening i to jak najszybciej - skomentowała całą sytuację Raven
-Pomogłabyś mi? - zapytałem - bo ja nawet nie wiem jak się mam do tego zabrać.
-Na początek zapoznaj się z lekturą - zaproponowała dziewczyna.
Mówiła mi że nieźle rzucam gwiazdkami. Choć ja dumny z siebie nie byłem i zaproponowała trening. Po chwili stało się coś jeszcze. Obiecała że jak mi dobrze pójdzie na treningu będę mógł wziąć udział w polowaniu. Moja ekscytacja znów sięgnęła zenitu. Raven złapała mnie za rękę widząc jak zapaliły mi się oczy jednak to nic nie dało, bo przenosiłem się razem z nią. Co prawda było łatwiej, bo się dzięki Raven nie poobijaliśmy.
-To na prawdę jest szalone - skomentowała dziewczyna, gdy wreszcie wylądowaliśmy w moim aucie - powinieneś jak najszybciej zacząć trening.
-Tak zróbmy to zacznijmy od jutra co ty na to?
<Raven?>
Od Eriki CD Roth
Jadąc windą myślałam tylko o chłopaku. Nie mogłam pozbyć się z głowy tego dupka. Początkowo się go bałam, jednak teraz tylko mnie irytował. Skoro uważali że ja jestem szurnięta to na pewno nie widzieli jego. Przecież jechał jak by był ponad prawem. Przepisy drogowe nie stworzyli po to by sobie były. Wiedziałam że to nie jest dobry pomysł aby z nim jechać na jednym motorze. Na drugi raz wole wracać z buta do domu. Winda wolno pokonywała piętra. Chciałam być już w domu. Ciocia na pewno się niepokoi. Wreszcie drzwi windy się otworzyły, a ja zrobiłam krok do przodu w chwili gdy siłą zostałam wepchnięta z powrotem do środka.
- Ej! - wrzasnęłam oburzona
Podniosłam głowę do góry i spojrzałam prosto w oczy chłopakowi który wepchnął mnie do windy. No nie wierze... Roth? Zaskoczenie ustąpiło miejsca irytacji. Co ten dupek sobie myśli
- Chyba nie do końca wiesz jak działa winda - fuknęłam wściekła - jeżeli winda jedzie do góry to trzeba cierpliwie poczekać, a nie ją gonić.
Chłopak kompletnie mnie zlał. Byłam tak zdezorientowana jego obecnością że o dziwo więcej się nie odezwałam. Winda zjechała na dół, a Roth złapał mnie za ramie i wyciągnął z windy.
- Ej! Puść to boli - warknęłam - co cię ugryzło koleś. Muszę wrócić do domu. Na 20 piętro - wypaliłam wyrywając mu się
- Choć - ponaglił
- Nie mogę - sprzeciwiłam się - ciocia na mnie czeka
- Czeka to demon i jak nie... - przerwał
Odkręciłam się w stronę w którą patrzył. Dookoła była cisza,wręcz nie naturalna cisza. Miałam wrażenie jak byśmy byli w jakiejś bańce oddzielającej nas od realnego świata. W bańce w której czas zwolnił. Tuż przed nami przy klatce schodowej zaczęła zbierać się mgła. A ja poczułam okropny smród który znałam z chemii. Siarka ale skąd siarka przed wieżowcem. Chwile mi zajęło, puki zorientowałam się że to mgła śmierdzi siarką.
- Za późno - mruknął pod nosem chłopak wyciągając skądś broń.
Czarna, gęsta mgła zaczęła się formować w coś na kształt człowieka. Czułam jak zdębiała otwieram usta. Roth złapał mnie za ramię i pociągnął mnie za siebie. To był chyba jedyny miły gest z jego strony za który byłam mu wdzięczna.
< Roth? >
- Ej! - wrzasnęłam oburzona
Podniosłam głowę do góry i spojrzałam prosto w oczy chłopakowi który wepchnął mnie do windy. No nie wierze... Roth? Zaskoczenie ustąpiło miejsca irytacji. Co ten dupek sobie myśli
- Chyba nie do końca wiesz jak działa winda - fuknęłam wściekła - jeżeli winda jedzie do góry to trzeba cierpliwie poczekać, a nie ją gonić.
Chłopak kompletnie mnie zlał. Byłam tak zdezorientowana jego obecnością że o dziwo więcej się nie odezwałam. Winda zjechała na dół, a Roth złapał mnie za ramie i wyciągnął z windy.
- Ej! Puść to boli - warknęłam - co cię ugryzło koleś. Muszę wrócić do domu. Na 20 piętro - wypaliłam wyrywając mu się
- Choć - ponaglił
- Nie mogę - sprzeciwiłam się - ciocia na mnie czeka
- Czeka to demon i jak nie... - przerwał
Odkręciłam się w stronę w którą patrzył. Dookoła była cisza,wręcz nie naturalna cisza. Miałam wrażenie jak byśmy byli w jakiejś bańce oddzielającej nas od realnego świata. W bańce w której czas zwolnił. Tuż przed nami przy klatce schodowej zaczęła zbierać się mgła. A ja poczułam okropny smród który znałam z chemii. Siarka ale skąd siarka przed wieżowcem. Chwile mi zajęło, puki zorientowałam się że to mgła śmierdzi siarką.
- Za późno - mruknął pod nosem chłopak wyciągając skądś broń.
Czarna, gęsta mgła zaczęła się formować w coś na kształt człowieka. Czułam jak zdębiała otwieram usta. Roth złapał mnie za ramię i pociągnął mnie za siebie. To był chyba jedyny miły gest z jego strony za który byłam mu wdzięczna.
< Roth? >
Od Eriki CD Raven
W końcu byłam czegoś częścią. W końcu poznałam ludzi którzy czują się tak jak ja. Przed którymi nie muszę udawać, mogę być sobą. Cieszyłam się że dziewczyna już zaczęła mi ufać że zaprosiła mnie na te polowanie. Byłam tak podekscytowana że zapewne nie zasnę dzisiejszej nocy. Nadal wydawało się to takie nie realne.
- Jeszcze się pytasz jasne że chciała bym zobaczyć jak walczycie
- Będziesz musiała tylko trochę potrenować - powiedziała dziewczyna
Rozejrzałam się po sali treningowej.
- Tu trenujecie? - spytałam
- Tak - przytaknęła dziewczyna
- Często? - dopytałam
- Jesteśmy tu niemal co dziennie. Musimy trenować by być w stanie walczyć z tymi istotami.
- Też się postaram - zapewniłam - chociaż na godzinę. Nauczysz mnie tego co umiesz?
- Jasne może już teraz zaczniemy małą teorię w praktyce. - zaproponowała dziewczyna - hm... zacznijmy może o wampirach.
W dłoniach nadal trzymałam swoją ściągę, ciężką skórzaną książkę. Jednak nie chciałam do niej zaglądać. Przypomniałam sobie co przeczytałam w książce.
- Są szybkie, silne, mają wyostrzone zmysły i żywią się krwią.
- Tak mogą również przemieszczać się niepostrzeżenie przez co można łatwo stać się jego ofiarą. Umieją manipulować ludzkimi umysłami. Najlepiej polować na wampiry tuż przed świtem.
- Spalą się na słońcu - zauważyłam
- Tak te młode owszem. - zgodziła się - Starsze potrafią się uodpornić ale i tak słońce je osłabi. A czym je zabijamy?
- srebrem - powiedziałam niepewnie
Raven pokiwałam twierdząco głową.
- Krzyże, woda święcona i czosnek do mit.- wyjaśniła dziewczyna
- I zapewne nie śpią w trumnach - wypaliłam
Dziewczyna się roześmiała.
- Dobra ale będziemy polować na wilkołaki. Do wampirów jeszcze wrócimy. - zauważyła po chwili
- Wilkołaki zmieniają się w pełnie w wilki. Mają wyostrzone zmysły i można je zabić srebrem - wyrecytowałam szybko.
- Tylko gdy trafisz w serce - wyjaśniła - a każde zadrapanie czy ugryzienie wilkołaka w przemianie może skończyć się przemianą.
Kiwnełam głową na znak że rozumiem. Mój zapał trochę się ulotnił.
- Choć pokaże ci coś - powiedziała Raven i złapała mnie pod ramię
Poprowadziła mnie do pomieszczenia na drugim końcu sali treningowej.
- Tu mamy zbrojownie - otworzyła drzwi - wszystko co udało nam się zebrać. Cały czas wyposażamy ją na nowo.
Weszłam do niemałego pomieszczenia. Wszędzie była broń, na ścianach, półkach. Większości nawet nie była bym wstanie nazwać.
<Raven?>
- Jeszcze się pytasz jasne że chciała bym zobaczyć jak walczycie
- Będziesz musiała tylko trochę potrenować - powiedziała dziewczyna
Rozejrzałam się po sali treningowej.
- Tu trenujecie? - spytałam
- Tak - przytaknęła dziewczyna
- Często? - dopytałam
- Jesteśmy tu niemal co dziennie. Musimy trenować by być w stanie walczyć z tymi istotami.
- Też się postaram - zapewniłam - chociaż na godzinę. Nauczysz mnie tego co umiesz?
- Jasne może już teraz zaczniemy małą teorię w praktyce. - zaproponowała dziewczyna - hm... zacznijmy może o wampirach.
W dłoniach nadal trzymałam swoją ściągę, ciężką skórzaną książkę. Jednak nie chciałam do niej zaglądać. Przypomniałam sobie co przeczytałam w książce.
- Są szybkie, silne, mają wyostrzone zmysły i żywią się krwią.
- Tak mogą również przemieszczać się niepostrzeżenie przez co można łatwo stać się jego ofiarą. Umieją manipulować ludzkimi umysłami. Najlepiej polować na wampiry tuż przed świtem.
- Spalą się na słońcu - zauważyłam
- Tak te młode owszem. - zgodziła się - Starsze potrafią się uodpornić ale i tak słońce je osłabi. A czym je zabijamy?
- srebrem - powiedziałam niepewnie
Raven pokiwałam twierdząco głową.
- Krzyże, woda święcona i czosnek do mit.- wyjaśniła dziewczyna
- I zapewne nie śpią w trumnach - wypaliłam
Dziewczyna się roześmiała.
- Dobra ale będziemy polować na wilkołaki. Do wampirów jeszcze wrócimy. - zauważyła po chwili
- Wilkołaki zmieniają się w pełnie w wilki. Mają wyostrzone zmysły i można je zabić srebrem - wyrecytowałam szybko.
- Tylko gdy trafisz w serce - wyjaśniła - a każde zadrapanie czy ugryzienie wilkołaka w przemianie może skończyć się przemianą.
Kiwnełam głową na znak że rozumiem. Mój zapał trochę się ulotnił.
- Choć pokaże ci coś - powiedziała Raven i złapała mnie pod ramię
Poprowadziła mnie do pomieszczenia na drugim końcu sali treningowej.
- Tu mamy zbrojownie - otworzyła drzwi - wszystko co udało nam się zebrać. Cały czas wyposażamy ją na nowo.
Weszłam do niemałego pomieszczenia. Wszędzie była broń, na ścianach, półkach. Większości nawet nie była bym wstanie nazwać.
<Raven?>
Od Eriki CD Nik
Ten koleś był szalony. A jeżeli mówi to zdiagnozowana wariatka coś w tym musi być. Fakt sama nie wiedziałam co właściwie robię. Głupotą była walka z dwoma wampirami mając za broń jedynie wiedzę o tym czym są i jak je zabić. Normalnie udała bym że wszystko jest w porządku ale po poznaniu bliźniaków wiedziałam, że nie mogę udawać że nic się nie dzieje. Kiedyś tłumaczyłam sobie że to tylko moje zwidy ale teraz wiem że istoty ciemności istnieją i ktoś musi z nimi walczyć. Nie bez powodu je widzę i jeżeli Raven i Roth mogą z nimi walczyć ja też powinnam. Chłopak nie chciał za bardzo się w trącać. Rozumiałam go, żyjemy w czasach kiedy najlepiej odkręcić się plecami i udać że nic się nie dzieje ale ja już tak nie potrafiłam. Chciałam by matka, która mnie oddała zrozumiała że zrobiła najgorszą rzecz w życiu. Zrobiłam coś... Czułam jak wzbiera we mnie dziwna siła, jak przepływa przez moje żyły i nerwy. Widziałam jak wampir zwija się z bólu. Nie miałam pojęcia co zrobiłam ani jak. Kilka razy śniło mi się coś podobnego. Przestraszyłam się samej siebie. Osobiście nie miałam pojęcia co robię, miałam przynajmniej nadzieje że chłopak wie. Dotknął wampirzycę i rozpłynął się z nią w powietrzu. Więc zostało mi tylko pozbyć się wampira, po którym już nie było widać słabość. Cokolwiek zrobiłam przestało działać.
- Łowca- warknął gardłowo wampir ukazując białe, długie, ostre kły
Sam podszedł do mnie, zapewne myślał że napity klient mnie zaczepia.
- Wszystko ok? - spytał zaniepokojony
- Tak - zapewniłam szybko, próbując go jakoś spławić.
Lubiłam go, nawet swego czasu się w nim podkochiwałam. Nie mogłam pozwolić na to by zjadł go jakiś wampir. A to jeszcze bardziej umacniało mnie w przekonaniu że dobrze robię.
Wampir znajdując okazje zaczął uciekać w stronę drzwi przepychając tłum ludzi jak by byli tylko manekinami.
- Sam wybacz, mogę 30 min przerwy? - poprosiłam
- Jasne - wypalił zdezorientowany
Nie zważając na jego pytające spojrzenie zrobiłam najgłupszą rzecz w życiu ruszyłam biegiem za potworem. Przed barem zobaczyłam chłopaka w kapturze jak związuje wampirzyce i próbuje wepchać ją do bagażnika. Czy on jest normalny? Myślałam że choć trochę wie co robi ale on był mniej wtajemniczony w to niż ja. Wampiry doszły chyba to tych samych wniosków. Dziewczyna wyswobodziła się z węzłów, obnażyła kły i rzuciła biednym chłopakiem o ścianę. Krzyknęłam mimowolnie. To moja wina naraziłam nie dość że siebie to jeszcze jego. Mój krzyk nie uszedł uwadze wampirowi, który odkręcił się w moją stronę.
- I to mają być łowcy? - zaśmiał się cały czas ukazując kły. - zabije cię z przyjemnością
- Spróbuj - mruknęłam
Ludzie co ja w ogóle robię. Wampirzyca zaczęła zbliżać się do leżącego chłopaka
- Z przyjemnością - powiedział przeciągle wampir
Myśl Ricki - ponagliłam się w myślach - albo właśnie dziś skończysz żywot. Próbowałam zrobić to samo co w barze ale nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Wampir się nie śpieszył bawił się mną. Przecież od razu mógł się na mnie rzucić ale szedł powoli. Miałam okropne wyrzuty sumienia. Przez moją głupotę zginie niewinny chłopak
- Ej żyjesz? - krzyknęłam do chłopaka
- Chyba - mruknął
- Więc spadaj stąd - wrzasnęłam
Miałam przynajmniej nadzieje że potrafi znikać na zawołanie. Więcej nie spojżałam na chłopaka jeżeli nie posłuchał to jego sprawa.
< Nik? >
- Łowca- warknął gardłowo wampir ukazując białe, długie, ostre kły
Sam podszedł do mnie, zapewne myślał że napity klient mnie zaczepia.
- Wszystko ok? - spytał zaniepokojony
- Tak - zapewniłam szybko, próbując go jakoś spławić.
Lubiłam go, nawet swego czasu się w nim podkochiwałam. Nie mogłam pozwolić na to by zjadł go jakiś wampir. A to jeszcze bardziej umacniało mnie w przekonaniu że dobrze robię.
Wampir znajdując okazje zaczął uciekać w stronę drzwi przepychając tłum ludzi jak by byli tylko manekinami.
- Sam wybacz, mogę 30 min przerwy? - poprosiłam
- Jasne - wypalił zdezorientowany
Nie zważając na jego pytające spojrzenie zrobiłam najgłupszą rzecz w życiu ruszyłam biegiem za potworem. Przed barem zobaczyłam chłopaka w kapturze jak związuje wampirzyce i próbuje wepchać ją do bagażnika. Czy on jest normalny? Myślałam że choć trochę wie co robi ale on był mniej wtajemniczony w to niż ja. Wampiry doszły chyba to tych samych wniosków. Dziewczyna wyswobodziła się z węzłów, obnażyła kły i rzuciła biednym chłopakiem o ścianę. Krzyknęłam mimowolnie. To moja wina naraziłam nie dość że siebie to jeszcze jego. Mój krzyk nie uszedł uwadze wampirowi, który odkręcił się w moją stronę.
- I to mają być łowcy? - zaśmiał się cały czas ukazując kły. - zabije cię z przyjemnością
- Spróbuj - mruknęłam
Ludzie co ja w ogóle robię. Wampirzyca zaczęła zbliżać się do leżącego chłopaka
- Z przyjemnością - powiedział przeciągle wampir
Myśl Ricki - ponagliłam się w myślach - albo właśnie dziś skończysz żywot. Próbowałam zrobić to samo co w barze ale nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Wampir się nie śpieszył bawił się mną. Przecież od razu mógł się na mnie rzucić ale szedł powoli. Miałam okropne wyrzuty sumienia. Przez moją głupotę zginie niewinny chłopak
- Ej żyjesz? - krzyknęłam do chłopaka
- Chyba - mruknął
- Więc spadaj stąd - wrzasnęłam
Miałam przynajmniej nadzieje że potrafi znikać na zawołanie. Więcej nie spojżałam na chłopaka jeżeli nie posłuchał to jego sprawa.
< Nik? >
Od Raven cd Nik
-Aniołem?- podsunęłam.- Pewności nie mamy, w końcu żaden anioł nas nie nawiedził i nie przedstawił się jako nasz ojciec. Ale przecież musi być jakieś wyjaśnienie. I wątpię aby wszyscy moi przodkowie byli stuknięci. Takich jak my jest więcej, ale nie wiem ilu ani gdzie są. Próbujemy się z nimi skontaktować i się nam to chyba udało. W końcu tu jesteś.
-A można jakoś nad tym zapanować? Nad tą teleportacją?- powtórzył pytanie Nik.
-Można, wystarczy nad tym popracować.- wyjaśniłam -Pokażę ci coś- ostrzegłam go i w skupieniu spojrzałam na stolik i wyobraziłam sobie że stoi na nim filiżanka z kawą.
-Ty to zrobiłaś?- dopytał, przeniosłam wzrok z powrotem na Nik'a
-Tak, z początku musiałam kogoś dotknąć by zobaczył to co chciałam.- zaczęłam mu opowiadać jak to było w moim wypadku - Miałam łatwiej niż ty bo miałam Roth'a który robił mi za królika doświadczalnego. Kiedy tworzyłam iluzję, nie była realna, widział to co mu pokazywałam ale to były tylko puste obrazy. Im częściej ćwiczyłam tym iluzje były bardziej realne ale przez to przestawałam na tym panować i nie raz tworzyłam iluzję nawet o tym nie wiedząc. Kilka tygodni temu nauczyłam się nakładać na kogoś iluzje z daleka. Ale moc jest tak jakby systemem obronnym i pod wpływem emocji wymyka się z pod kontroli.
-Ok, a co z tymi stworami?- zdał kolejne pytanie. Cieszyło mnie to że przyszedł, że szuka odpowiedzi. Może postanowi zostać.
-Od pokoleń Nefilim prowadzą księgi gdzie spisują swoje spostrzeżenia odnośnie istot ciemności. Można je zabić albo odesłać z powrotem do piekieł, jest to trudne ale nie niemożliwe. Wystarczy się z tym zapoznać i trochę potrenować. Jutro jest pełnia, mamy zamiar iść zapolować gdybyś chciał i masz czas moglibyśmy trochę poćwiczyć, dobrze rzucasz- pochwaliłam go- jak na pierwszy raz było naprawdę nie źle. Gdyby na treningu poszło ci równie dobrze to mógłbyś pójść z nami.
<Nik?> co ty na to?
-A można jakoś nad tym zapanować? Nad tą teleportacją?- powtórzył pytanie Nik.
-Można, wystarczy nad tym popracować.- wyjaśniłam -Pokażę ci coś- ostrzegłam go i w skupieniu spojrzałam na stolik i wyobraziłam sobie że stoi na nim filiżanka z kawą.
-Ty to zrobiłaś?- dopytał, przeniosłam wzrok z powrotem na Nik'a
-Tak, z początku musiałam kogoś dotknąć by zobaczył to co chciałam.- zaczęłam mu opowiadać jak to było w moim wypadku - Miałam łatwiej niż ty bo miałam Roth'a który robił mi za królika doświadczalnego. Kiedy tworzyłam iluzję, nie była realna, widział to co mu pokazywałam ale to były tylko puste obrazy. Im częściej ćwiczyłam tym iluzje były bardziej realne ale przez to przestawałam na tym panować i nie raz tworzyłam iluzję nawet o tym nie wiedząc. Kilka tygodni temu nauczyłam się nakładać na kogoś iluzje z daleka. Ale moc jest tak jakby systemem obronnym i pod wpływem emocji wymyka się z pod kontroli.
-Ok, a co z tymi stworami?- zdał kolejne pytanie. Cieszyło mnie to że przyszedł, że szuka odpowiedzi. Może postanowi zostać.
-Od pokoleń Nefilim prowadzą księgi gdzie spisują swoje spostrzeżenia odnośnie istot ciemności. Można je zabić albo odesłać z powrotem do piekieł, jest to trudne ale nie niemożliwe. Wystarczy się z tym zapoznać i trochę potrenować. Jutro jest pełnia, mamy zamiar iść zapolować gdybyś chciał i masz czas moglibyśmy trochę poćwiczyć, dobrze rzucasz- pochwaliłam go- jak na pierwszy raz było naprawdę nie źle. Gdyby na treningu poszło ci równie dobrze to mógłbyś pójść z nami.
<Nik?> co ty na to?
Od Nik'a CD Raven
Minęło kilka dni od momentu ,gdy pierwszy raz zjawiłem się w pałacyku. Coraz bardziej zaczęło mnie męczyć to co widziałem i kłopoty jakie miałem sam ze sobą. Ostatnio przeszedłem już sam siebie budząc się miedzy dwojgiem zupełnie obcych mi ludzi ,z czego wywiązała się bójka i zarobiłem z deka po schabach. Nawet wiązanie się na noc do łóżka już nic nie pomagało. Ta dziwna siła która była we mnie coraz bardziej rosła i to mnie przerażało, a najbardziej przerażała mnie wizja tego, że w końcu nieświadomie mogę kogoś skrzywdzić. Dodatkowo jak by tego było mało nasiliły się wizje związane z koszmarami które miewałem. Teraz już wiedziałem, że to dzieje się naprawdę zło zaczyna coraz bardziej opanowywać świat i ludzi na nim. Tylko czemu te mary straszydła i demony widzą nieliczni. A może chodzi o to by działać zespołowo? W końcu w grupie siła. Jednak na wszystkie dręczące mnie pytania odpowiedź była w pałacyku. Raven tak muszę z nią pogadać pomyślałem i bez namysłu wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę pałacyku.
-Ramzes co się tobie znowu nie podoba - powiedziałem do wilka, który patrzył na mnie z wyrzutem. Dopiero teraz uświadomiłem sobie że Ramzes nic dziś nie jadł. Po jakimś czasie zatrzymałem się przed pałacykiem.
-No idź i upoluj coś sobie, na pewno coś znajdziesz i poczekaj na mnie na dworze - rzuciłem przez ramie do basiora i udałem się w stronę drzwi.
Zapukałem do drzwi jednak nikt nie otwierał chwile stałem nie wiedząc co począć. W końcu złapałem za klamkę drzwi ustąpiły i wszedłem do środka.
-Raven jesteś tu? - zacząłem nawoływać, bo niezręcznie się czułem w tej sytuacji. -Roth , ktokolwiek? - jednak odpowiedziała mi tylko cisza.
-Skup się Niki - powiedziałem sam do siebie skupiając myśli na Raven i nie wiadomo kiedy znalazłem się w progu dość sporej sali jak później się okazało była to sala treningowa.
Moje pojawienie się wywołało panikę u wrony która wzbiła się w górę i o mało nie wyłapała z shurikena od Raven.
-Drzwi były otwarte- wytłumaczyłem swoja obecność.
-Mógłbyś nie straszyć mi kruka? -odparła mi Raven- i czemu cie nie słyszałam?
-Potrafię przemieszczać się bezszelestnie - skomentowałem i w sekundę później byłem przy tarczy w która wbite było kilka shurikenów
-Niezła jesteś - skomentowałem, gdy dziewczyna wyjmowała shurikeny z traczy.
-Cały czas nad tym pracuje - odparła i zmieniła temat.-Więc potrafisz się teleportować Nik.
-No właśnie chodzi o to że nie bardzo nad tym panuje, a to się nasila i przyznam że mi przeszkadza. Chciał bym coś więcej się dowiedzieć o tych stworach okrutnych co dręczą mnie i innych ludzi. Chciał bym wiedzieć czy takich jak ja ty i Roth jest więcej? Czemu inni ludzie tego nie widzą? I kluczowe pytanie kim a może czym ja jestem? Powiedz mi proszę jak znasz odpowiedź. Mogę spróbować? - zapytałem na koniec wyciągając rękę po shurikeny.
-Znów zarzuciłeś mnie pytaniami - skomentowała Raven. - Czy ty kiedykolwiek czekasz na odpowiedź? - uśmiechnęła się podając mi shurikeny - Mam nadzieje że tym razem nie uciekniesz nim ci odpowiem?
-Nie, możesz być tego pewna muszę wiedzieć - zacząłem rzucać shurikenami w tarcze - nie lubię nie wiedzieć, boje się spać bo budzę się w dziwnych miejscach, można nad tym jakoś zapanować? Jest jakiś sposób? - znów rzucałem pytania jednocześnie rzucając ostatni shuriken.
Szybko przemieściłem się pod tarczę i wyjąłem wszystkie ostrza.
-Uspokój się Nik, chodź napijemy się soku i pogadamy - powiedziała Raven.
długo siedziałem bez ruchu przeglądając skórzany pamiętnik, to co było w nim napisane odręcznie jeszcze bardziej namieszało mi w głowie i wręcz mnie przeraziło.
-Czy ty chcesz mi powiedzieć... - zacząłem ostrożnie - że ktoś z mojej rodziny jest ...? - słowo nie chciało przejść mi przez gardło.
<Raven?>
-Ramzes co się tobie znowu nie podoba - powiedziałem do wilka, który patrzył na mnie z wyrzutem. Dopiero teraz uświadomiłem sobie że Ramzes nic dziś nie jadł. Po jakimś czasie zatrzymałem się przed pałacykiem.
-No idź i upoluj coś sobie, na pewno coś znajdziesz i poczekaj na mnie na dworze - rzuciłem przez ramie do basiora i udałem się w stronę drzwi.
Zapukałem do drzwi jednak nikt nie otwierał chwile stałem nie wiedząc co począć. W końcu złapałem za klamkę drzwi ustąpiły i wszedłem do środka.
-Raven jesteś tu? - zacząłem nawoływać, bo niezręcznie się czułem w tej sytuacji. -Roth , ktokolwiek? - jednak odpowiedziała mi tylko cisza.
-Skup się Niki - powiedziałem sam do siebie skupiając myśli na Raven i nie wiadomo kiedy znalazłem się w progu dość sporej sali jak później się okazało była to sala treningowa.
Moje pojawienie się wywołało panikę u wrony która wzbiła się w górę i o mało nie wyłapała z shurikena od Raven.
-Drzwi były otwarte- wytłumaczyłem swoja obecność.
-Mógłbyś nie straszyć mi kruka? -odparła mi Raven- i czemu cie nie słyszałam?
-Potrafię przemieszczać się bezszelestnie - skomentowałem i w sekundę później byłem przy tarczy w która wbite było kilka shurikenów
-Niezła jesteś - skomentowałem, gdy dziewczyna wyjmowała shurikeny z traczy.
-Cały czas nad tym pracuje - odparła i zmieniła temat.-Więc potrafisz się teleportować Nik.
-No właśnie chodzi o to że nie bardzo nad tym panuje, a to się nasila i przyznam że mi przeszkadza. Chciał bym coś więcej się dowiedzieć o tych stworach okrutnych co dręczą mnie i innych ludzi. Chciał bym wiedzieć czy takich jak ja ty i Roth jest więcej? Czemu inni ludzie tego nie widzą? I kluczowe pytanie kim a może czym ja jestem? Powiedz mi proszę jak znasz odpowiedź. Mogę spróbować? - zapytałem na koniec wyciągając rękę po shurikeny.
-Znów zarzuciłeś mnie pytaniami - skomentowała Raven. - Czy ty kiedykolwiek czekasz na odpowiedź? - uśmiechnęła się podając mi shurikeny - Mam nadzieje że tym razem nie uciekniesz nim ci odpowiem?
-Nie, możesz być tego pewna muszę wiedzieć - zacząłem rzucać shurikenami w tarcze - nie lubię nie wiedzieć, boje się spać bo budzę się w dziwnych miejscach, można nad tym jakoś zapanować? Jest jakiś sposób? - znów rzucałem pytania jednocześnie rzucając ostatni shuriken.
Szybko przemieściłem się pod tarczę i wyjąłem wszystkie ostrza.
-Uspokój się Nik, chodź napijemy się soku i pogadamy - powiedziała Raven.
długo siedziałem bez ruchu przeglądając skórzany pamiętnik, to co było w nim napisane odręcznie jeszcze bardziej namieszało mi w głowie i wręcz mnie przeraziło.
-Czy ty chcesz mi powiedzieć... - zacząłem ostrożnie - że ktoś z mojej rodziny jest ...? - słowo nie chciało przejść mi przez gardło.
<Raven?>
28.03.2018
Od Nika CD Erika
Minęło kilka dni od momentu gdy byłem w owym pałacyku na nieplanowanym i jakże dziwnym spotkaniu. Przez ten czas znalazłem kont i jakąś przejściową robotę. Bo w końcu trzeba za coś żyć, opłacać rachunki. A że dłubanie w samochodach sprawiało mi przyjemność więc połączyłem przyjemne z pożytecznym. A i z Ramzesem nie musiałem się rozstawać, bo szefowi wilk zupełnie nie przeszkadzał. W warsztacie nie miałem właściwie większego do czynienia z ludźmi dla tego robota jeszcze bardziej mi się podobała. Dziś dostałem tygodniówkę i postanowiłem wybrać się do baru na cole i frytki. Było już kawałek po północy gdy wszedłem do baru, usiadłem na uboczu przy stoliku w kacie. Długo czekałem na własne zamówienie bo ekipa byłe jakaś nieogarnięta . Biedny właściciel musiał chyba wymieniać całą ekipę, a jedynie dobrze orientującą się w sytuacji osobą była dziewczyna o miedzianych włosach. Nie mam pojęcia czemu gapiłem się na dziewczynę, która notabene była wszędzie i robiła w zasadzie wszystko. To był dobry pomysł by tu przyjść miejsce nastroiło mnie do rozmyślań na temat wizyty w pałacyku.
A co jeśli rodzeństwo miało racje i ...hmm... może powinienem wybrać się tam z wizytą. Może jednak poczytać książkę jaką mi zaproponowano. Z rozmyślań wyrwał mnie lekki powiew chłodu gdy para chłopak i dziewczyna przechodzili nieopodal mnie. Znów się zaczyna pijawki...pomyślałem uważnie obserwując szanowna parkę. Nie zauważyłem nawet jak do stolika podeszła dziewczyna o miedzianych włosach.
-Ty też ich widzisz - stwierdziła dziewczyna.
-Ale kogo? - dopytałem choć doskonale wiedziałem o kim mówimy.
-Nie wygłupiaj się - warknęła dziewczyna - to nie jest czas na żarty pomóż mi coś z nimi zrobić.
-A co ty chcesz zbawiać świat? Wybacz ale ja w to nie wchodzę - powiedziałem wstając od stolika.
-Najlepiej podwinąć ogon pod siebie i zwiewać - wysyczała dziewczyna.
-To zabolało - powiedziałem - I co chcesz zrobić?
-Nie chcesz mi pomóc to sama sobie poradzę - powiedziała hardo dziewczyna
Tak se to tłumacz pomyślałem i w tym samym momencie mężczyzna dziwnie się skrzywił spoglądając na moja rozmówczynie. Muszę jej pomóc sama z dwojgiem sobie nie poradzi pomyślałem i w tej samej chwili znalazłem się przy niej.
-On cierpi - zauważyłem - ty to zrobiłaś?
-Raczej - odparła - i nie pytaj jak bo nie wiem - dodała
-jak długo możesz go utrzymywać w tym stanie? To jest fascynujące - kontynuowałem dialog zapominając o całej sytuacji
-Ty jesteś nienormalny - wysyczała dziewczyna. Pomóż mi ich stad wyprowadzić.
-I co z nimi zrobimy dalej? - Dopytałem
-Jednak jesteś idiotą! Za moment będzie tu niezła jatka tego chcesz? Ci ludzie nie są niczemu winni.
-Jestem do twojej dyspozycji - mruknąłem, jednocześnie zabierając ze sobą towarzyszkę cierpiącego kolesia. Przemieściłem się do samochodu bo jedynie to miejsce przyszło mi do głowy. Związałem ją i wpakowałem do bagażnika starannie go zamykając
-Przepraszam że jestem mało gościnny ale mam nadzieje ze jakiś czas wytrzymasz - a moje słowa nie kierowane były do niej a miałem raczej na myśli bagażnik mojego samochodu.
W tym samym momencie spostrzegłem jak zwijający się z bólu koleś wychodzi, a za nim dziewczyna o miedzianych włosach.
-I co teraz gwiazdo? - zapytałem - Bo ani srebrnej kulki ani osikowego kołka to ja nie posiadam. A to chyba tak się załatwia. No moralnie - dodałem - ale można bardziej brutalnie ich unieszkodliwić
-Kretyn - skomentowała dziewczyna.
-No przynajmniej teraz ludzie w barze są bezpieczni, a przekąska to my - dodałem otwierając bagażnik
< Erika?>
A co jeśli rodzeństwo miało racje i ...hmm... może powinienem wybrać się tam z wizytą. Może jednak poczytać książkę jaką mi zaproponowano. Z rozmyślań wyrwał mnie lekki powiew chłodu gdy para chłopak i dziewczyna przechodzili nieopodal mnie. Znów się zaczyna pijawki...pomyślałem uważnie obserwując szanowna parkę. Nie zauważyłem nawet jak do stolika podeszła dziewczyna o miedzianych włosach.
-Ty też ich widzisz - stwierdziła dziewczyna.
-Ale kogo? - dopytałem choć doskonale wiedziałem o kim mówimy.
-Nie wygłupiaj się - warknęła dziewczyna - to nie jest czas na żarty pomóż mi coś z nimi zrobić.
-A co ty chcesz zbawiać świat? Wybacz ale ja w to nie wchodzę - powiedziałem wstając od stolika.
-Najlepiej podwinąć ogon pod siebie i zwiewać - wysyczała dziewczyna.
-To zabolało - powiedziałem - I co chcesz zrobić?
-Nie chcesz mi pomóc to sama sobie poradzę - powiedziała hardo dziewczyna
Tak se to tłumacz pomyślałem i w tym samym momencie mężczyzna dziwnie się skrzywił spoglądając na moja rozmówczynie. Muszę jej pomóc sama z dwojgiem sobie nie poradzi pomyślałem i w tej samej chwili znalazłem się przy niej.
-On cierpi - zauważyłem - ty to zrobiłaś?
-Raczej - odparła - i nie pytaj jak bo nie wiem - dodała
-jak długo możesz go utrzymywać w tym stanie? To jest fascynujące - kontynuowałem dialog zapominając o całej sytuacji
-Ty jesteś nienormalny - wysyczała dziewczyna. Pomóż mi ich stad wyprowadzić.
-I co z nimi zrobimy dalej? - Dopytałem
-Jednak jesteś idiotą! Za moment będzie tu niezła jatka tego chcesz? Ci ludzie nie są niczemu winni.
-Jestem do twojej dyspozycji - mruknąłem, jednocześnie zabierając ze sobą towarzyszkę cierpiącego kolesia. Przemieściłem się do samochodu bo jedynie to miejsce przyszło mi do głowy. Związałem ją i wpakowałem do bagażnika starannie go zamykając
-Przepraszam że jestem mało gościnny ale mam nadzieje ze jakiś czas wytrzymasz - a moje słowa nie kierowane były do niej a miałem raczej na myśli bagażnik mojego samochodu.
W tym samym momencie spostrzegłem jak zwijający się z bólu koleś wychodzi, a za nim dziewczyna o miedzianych włosach.
-I co teraz gwiazdo? - zapytałem - Bo ani srebrnej kulki ani osikowego kołka to ja nie posiadam. A to chyba tak się załatwia. No moralnie - dodałem - ale można bardziej brutalnie ich unieszkodliwić
-Kretyn - skomentowała dziewczyna.
-No przynajmniej teraz ludzie w barze są bezpieczni, a przekąska to my - dodałem otwierając bagażnik
< Erika?>
Od Raven Cd Nik
Zaraz po szkole pojechałam do ,,zamku" swoją terenówką. Zastanawiałam się czy Nik jeszcze przyjdzie. Roth był przekonany że tak choćby tylko po to by zrobić mu na złość ale ja miałam co do tego wątpliwości.
Zaparkowałam pod budynkiem i nałożyłam iluzję na samochód. Idąc w stronę ,,zamku" zauważyłam że Ares grzebie w piachu. Na ogół przebywał z Roth'em. Podeszłam do ptaka i pogłaskałam go po grzbiecie na co podniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami. Kiedy tylko weszłam na schody kruk usiał na zdobnej balustradzie.
-Obraziłeś się na Rotha? Zapomniał cię nakarmić czy co? -spytałam Aresa nie spodziewając się odpowiedzi i wpuściłam ptaka do środka. Na ogół przesiadywał na oparciu kanapy ale tym razem poleciał za mną do sali treningowej. Wzięłam ze stołu kilka shurikenów.
-Tylko siedź w jednym miejscu bo nie gwarantuję że przeżyjesz- ostrzegłam Aresa i ustałam około 10 metrów na przeciw tarczy i rzuciłam pierwszą gwiazdką która przeleciała przez pomieszczenie i trafiła w sam środek. Cofnęłam się o kolejny metr i ponownie rzuciłam z tym samym rezultatem. Po oddaleniu się o dwa metry gwizdka trafiła o kilka centymetrów niżej i za każdym razem gdy próbowałam pudłowałam. Kiedy wyrzuciłam ostatnią gwiazdkę podeszłam do tarczy i je wyjęłam, wróciłam na poprzednie miejsce i wznowiłam rzucanie niestety z tym samym rezultatem.
Kiedy rzuciłam ostatnią Ares przeciął powietrze ledwo umykając ostrzu.
-Ares! Czy tobie to życie nie miłe?! Co ja bym bratu powiedziała?!- wrzasnęłam na ptaka i podążyłam za nim wzrokiem, który leciał wprost na drzwi w których stał Nik, nie słyszałam żeby wszedł i to mi się wcale nie podobało. Powinna byłam usłyszeć że ktoś mi się kręci po domu. Ares tuż przed przybyszem wzniósł się w górę zatoczył koło i z powrotem wylądował na parapecie.
-Drzwi były otwarte- wytłumaczył swoją obecność Nik.
<Nik?> Mógłbyś nie straszyć mi kruka?
Zaparkowałam pod budynkiem i nałożyłam iluzję na samochód. Idąc w stronę ,,zamku" zauważyłam że Ares grzebie w piachu. Na ogół przebywał z Roth'em. Podeszłam do ptaka i pogłaskałam go po grzbiecie na co podniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami. Kiedy tylko weszłam na schody kruk usiał na zdobnej balustradzie.
-Obraziłeś się na Rotha? Zapomniał cię nakarmić czy co? -spytałam Aresa nie spodziewając się odpowiedzi i wpuściłam ptaka do środka. Na ogół przesiadywał na oparciu kanapy ale tym razem poleciał za mną do sali treningowej. Wzięłam ze stołu kilka shurikenów.
-Tylko siedź w jednym miejscu bo nie gwarantuję że przeżyjesz- ostrzegłam Aresa i ustałam około 10 metrów na przeciw tarczy i rzuciłam pierwszą gwiazdką która przeleciała przez pomieszczenie i trafiła w sam środek. Cofnęłam się o kolejny metr i ponownie rzuciłam z tym samym rezultatem. Po oddaleniu się o dwa metry gwizdka trafiła o kilka centymetrów niżej i za każdym razem gdy próbowałam pudłowałam. Kiedy wyrzuciłam ostatnią gwiazdkę podeszłam do tarczy i je wyjęłam, wróciłam na poprzednie miejsce i wznowiłam rzucanie niestety z tym samym rezultatem.
Kiedy rzuciłam ostatnią Ares przeciął powietrze ledwo umykając ostrzu.
-Ares! Czy tobie to życie nie miłe?! Co ja bym bratu powiedziała?!- wrzasnęłam na ptaka i podążyłam za nim wzrokiem, który leciał wprost na drzwi w których stał Nik, nie słyszałam żeby wszedł i to mi się wcale nie podobało. Powinna byłam usłyszeć że ktoś mi się kręci po domu. Ares tuż przed przybyszem wzniósł się w górę zatoczył koło i z powrotem wylądował na parapecie.
-Drzwi były otwarte- wytłumaczył swoją obecność Nik.
<Nik?> Mógłbyś nie straszyć mi kruka?
Od Raven cd Erika
-Na ogół tak, ale czasami jedyne co nam pozostanie to oddalić się i to jak najdalej i najszybciej- przyznałam- choć pokażę ci coś.
Zaprowadziłam dziewczynę w głąb ,,zamku" gdzie kiedyś znajdowała się sala balowa którą przemieniliśmy na salę treningową. Na ścianie naprzeciwko drzwi i stole przy niej znajdowała się masa najróżniejszej broni.
-Staramy się trenować codziennie a jako że potrafię stwarzać iluzje możemy przeprowadzać symulacje, to akurat jest bardzo pomocne ale na mnie nie działa.- wyjaśniłam, Erika podeszła do stołu i przyjrzała się broni- A rozpoznajemy je na ogół automatycznie. Po prostu to wiemy, tak samo jak widzimy ich prawdziwy wygląd. Tego można się nauczyć, wystarczy trochę potrenować i poczytać. Znaleźliśmy sporo ksiąg opisujących te istoty, na ogół jest opisane czym można je zabić, część wiemy też z doświadczenia.
-Od dawna wiecie o tym? - spytała.
-Rok temu znaleźliśmy księgi a widzimy je chyba od zawsze. -przyznałam- Roth nie chciał abyśmy się w to wplątywali.
-Ale ty miałaś odmienne zdanie- podsumowała
-No tak nie bardzo, po prostu ciężko jest się w to nie wtrącić oni i tak nie dali by nam spokoju. A tak to w tym czasie nauczymy się bronić.
-Trochę ciężko to pojąć -przyznała
-Wiem, ale przyzwyczaisz się. Roth jest bardzo humorzasty a więc nim się nie przejmuj. Jesteś tu zawsze mile widziana i fajnie by było gdybyś wpadła w wolnej chwili. Jak byś chciała możemy ci pokazać jak to wygląda w praktyce. Las Vegas jest od zawsze pełne demonów a dodatkowo za tydzień jest pełnia.
<Erika?> co powiesz na polowanie?
Zaprowadziłam dziewczynę w głąb ,,zamku" gdzie kiedyś znajdowała się sala balowa którą przemieniliśmy na salę treningową. Na ścianie naprzeciwko drzwi i stole przy niej znajdowała się masa najróżniejszej broni.
-Staramy się trenować codziennie a jako że potrafię stwarzać iluzje możemy przeprowadzać symulacje, to akurat jest bardzo pomocne ale na mnie nie działa.- wyjaśniłam, Erika podeszła do stołu i przyjrzała się broni- A rozpoznajemy je na ogół automatycznie. Po prostu to wiemy, tak samo jak widzimy ich prawdziwy wygląd. Tego można się nauczyć, wystarczy trochę potrenować i poczytać. Znaleźliśmy sporo ksiąg opisujących te istoty, na ogół jest opisane czym można je zabić, część wiemy też z doświadczenia.
-Od dawna wiecie o tym? - spytała.
-Rok temu znaleźliśmy księgi a widzimy je chyba od zawsze. -przyznałam- Roth nie chciał abyśmy się w to wplątywali.
-Ale ty miałaś odmienne zdanie- podsumowała
-No tak nie bardzo, po prostu ciężko jest się w to nie wtrącić oni i tak nie dali by nam spokoju. A tak to w tym czasie nauczymy się bronić.
-Trochę ciężko to pojąć -przyznała
-Wiem, ale przyzwyczaisz się. Roth jest bardzo humorzasty a więc nim się nie przejmuj. Jesteś tu zawsze mile widziana i fajnie by było gdybyś wpadła w wolnej chwili. Jak byś chciała możemy ci pokazać jak to wygląda w praktyce. Las Vegas jest od zawsze pełne demonów a dodatkowo za tydzień jest pełnia.
<Erika?> co powiesz na polowanie?
Od Roth'a cd Erika
-Ale to żaden problem- zapewniła od razu Raven.
-To sobie sama z nią jedź.- oburzyłem się, przecież nie jestem jakąś instytucją charytatywną, nie chciałem również zostawiać Raven samej, miałem złe przeczucie.
-ok- zgodziła się od razu i ruszyła w kierunku drzwi.
-No ale chyba nie moim motorem.
-No chyba raczej tak. Przecież przyjechałam z tobą ,mamy tylko motor.
-Ja mam motor- poprawiłem- dobra niech będzie ale tylko ten jeden raz.
I nie chętnie wyszedłem z domu.
-Tylko o mnie nie zapomnij- krzyknęła za mną Raven.
-Się zastanowię- mruknąłem cicho i wsiadłem na motor.
Dziewczyna podeszła z ociąganiem.
-Wsiadasz czy nie?- dopytałem zniecierpliwiony. Erika w końcu usiadła i niepewnie mnie objęła, gdy tylko ruszyłem, mocniej zacisnęła ręce. Po chwili wjechaliśmy do miasta ,w którym nie zwolniłem, przejechałem przez skrzyżowanie na czerwonym świetle ledwo wymijając tira, po drodze jeszcze kilkakrotnie blisko wymijałem samochody co poskutkowało tym że jak tylko zatrzymałem się przed wieżowcem dziewczyna zeskoczyła z motoru.
-Czy ty jesteś normalny?!- spytała wkurzona- zabić mnie chciałeś czy co?!
-Proszę bardzo, naprawdę nie masz za co dziękować, podwożenie niewdzięcznych lasek jest moim hobby.
-Dupek- mruknęła cicho i poszła w stronę wieżowca. Już miałem ruszać kiedy nie cały metr przede mną pojawiła się cała zakrwawiona kobieta. Chciała coś powiedzieć ale z gardła wydobywał jej się tylko charkot i nagle znikła tak samo niespodziewanie co się pojawiła. Rozejrzałem się dookoła ale nie dostrzegłem nic podejrzanego. Jednak dla pewności wszedłem do klatki wieżowca, jak tylko otworzyłem drzwi, poczułem silny smród siarki i gnijącego mięsa. Od razu wiedziałem co to oznacza. Zerknąłem na windę która jechała na samą górę i wbiegłem po schodach. Z każdym pokonywanym piętrem zapach się nasilał co dodawało mi motywacji. Wbiegłem na 20 piętro w chwili gdy drzwi windy się otworzyły, wbiegłem do środka wpychając zdziwioną Erikę do środka i nacisnąłem przycisk by winda zjechała z powrotem.
<Erika> Dupek by nie wrócił
-To sobie sama z nią jedź.- oburzyłem się, przecież nie jestem jakąś instytucją charytatywną, nie chciałem również zostawiać Raven samej, miałem złe przeczucie.
-ok- zgodziła się od razu i ruszyła w kierunku drzwi.
-No ale chyba nie moim motorem.
-No chyba raczej tak. Przecież przyjechałam z tobą ,mamy tylko motor.
-Ja mam motor- poprawiłem- dobra niech będzie ale tylko ten jeden raz.
I nie chętnie wyszedłem z domu.
-Tylko o mnie nie zapomnij- krzyknęła za mną Raven.
-Się zastanowię- mruknąłem cicho i wsiadłem na motor.
Dziewczyna podeszła z ociąganiem.
-Wsiadasz czy nie?- dopytałem zniecierpliwiony. Erika w końcu usiadła i niepewnie mnie objęła, gdy tylko ruszyłem, mocniej zacisnęła ręce. Po chwili wjechaliśmy do miasta ,w którym nie zwolniłem, przejechałem przez skrzyżowanie na czerwonym świetle ledwo wymijając tira, po drodze jeszcze kilkakrotnie blisko wymijałem samochody co poskutkowało tym że jak tylko zatrzymałem się przed wieżowcem dziewczyna zeskoczyła z motoru.
-Czy ty jesteś normalny?!- spytała wkurzona- zabić mnie chciałeś czy co?!
-Proszę bardzo, naprawdę nie masz za co dziękować, podwożenie niewdzięcznych lasek jest moim hobby.
-Dupek- mruknęła cicho i poszła w stronę wieżowca. Już miałem ruszać kiedy nie cały metr przede mną pojawiła się cała zakrwawiona kobieta. Chciała coś powiedzieć ale z gardła wydobywał jej się tylko charkot i nagle znikła tak samo niespodziewanie co się pojawiła. Rozejrzałem się dookoła ale nie dostrzegłem nic podejrzanego. Jednak dla pewności wszedłem do klatki wieżowca, jak tylko otworzyłem drzwi, poczułem silny smród siarki i gnijącego mięsa. Od razu wiedziałem co to oznacza. Zerknąłem na windę która jechała na samą górę i wbiegłem po schodach. Z każdym pokonywanym piętrem zapach się nasilał co dodawało mi motywacji. Wbiegłem na 20 piętro w chwili gdy drzwi windy się otworzyły, wbiegłem do środka wpychając zdziwioną Erikę do środka i nacisnąłem przycisk by winda zjechała z powrotem.
<Erika> Dupek by nie wrócił
Od Eriki CD Nik
Było już po 20 siedziałam na łóżku i przeglądałam własne szkice. Próbowałam jakoś zorientować się co i dlaczego narysowałam. Często robiłam to automatycznie zaraz po przebudzeniu z koszmaru, ale często rysowałam z głowy. Dużo czytałam o snach więc wiedziałam że człowiek we śnie nie wymyśla sobie rzeczy z kosmosu, a bierze je z najgłębszych zakamarków świadomości. To nie były zmyślone bazgroły. Rysowałam to co widziałam, to co mnie przerażało i nie dawało mi spokoju. Musiałam tylko zorientować się czym są te stwory które narysowałam. Wyjęłam zeszyt i spinaczem przypięłam pierwszy obrazek który narysowałam. Postanowiłam zrobić coś na styl notatnika takiego jak ten który dała mi do przeczytania Raven. Zaczęłam rozmyślać o wydarzeniach które wydarzyły się w ciągu ostatnich dni. To wszystko było niepojęte. Sama już nie wiedziałam co jest lepsze bycie wariatką czy osobą którą chcą zabić stwory z horrorów. Jedno było pewne nie będę łatwą zdobyczą, nie dam się zabić tym stworom bez walki. Będę musiała jutro wrócić do pałacyku. Może trafię na Ro... nie, może wcale go tam nie będzie. Rave tak to jej potrzebuje. Musi nauczyć mnie walczyć. Poczułam jakieś dziwne uniesienie. Kurcze to głupie nie powinnam tak się fascynować. Shadow wskoczył mi na kolana i zaczął głośno mruczeć domagając się uwagi. Zaczęłam drapać kocura za uchem. Wtedy rozdzwonił się mój telefon. Wstając zrzuciłam kota z kolan co spotkało się z jego niezadowolonym prychnięciem. Po czym uciekł z pokoju. Próbowałam zlokalizować telefon wśród całego tego bałaganu, co nie było łatwe. Kiedy w końcu mi się udało nie patrząc na wyświetlacz od razu odebrałam
- Już myślałem że nie odbierzesz - usłyszałam w słuchawce głos Wiktora, własnego szefa - Potrzebuje osoby która zastąpi dziś Were w barze
- Dziś? - dopytałam - jutro szkoła nie mogę zawalić całej nocy
- Chcesz tej pracy czy nie? - spytała retorycznie, przecież doskonale wiedział jak mi na niej zależy - Jeżeli nie przyjdziesz znajdę na twoje miejsce kogoś innego. Kogoś kto przyjdzie również w tygodniu.
- Dobra - zgodziłam się. W sumie nie miałam wyjścia - o której zaczynam zmianę?
- Za pół godziny. I jak byś mogła zostać chociaż do 4.00. Będziesz miała zmianę z Samem, Camillą. Mam jeszcze dwie dziewczyny i chłopaka na okresie próbnym
- Eh... dobra ale zostanę tylko do 2.00
- Eri do 4.00. Będziesz miała nocną stawkę dorzucę ci 1$ do godziny. No i napiwek - zaproponował Wiktor
- Dobra stoi - zgodziłam się - ale wychodzę o 3.00 jutro muszę iść do szkoły
- Stoi
Słyszałam że wiele osób się zwolniło i Wiktor musiał zatrudnić kilka nowych osób. I choć udawał że to on robi mi łaskę zatrudniając mnie w rzeczywistości jest mi wdzięczny. Wery ostatnio też często nie ma w pracy za pewne też zamierza się zwolnić. Nie łatwo prowadzić bar gdy ma się tylko razem ze mną cztery wykwalifikowane osoby.
****
Szybko się ogarnęłam i poszłam do baru. Było tak dużo ludzi, że nie było czasu nawet na wyskoczenie do łazienki. Te trzy dodatkowe osoby nie bardzo się orientowały przez co byli bezużyteczni. Wtedy do baru weszło dwoje ludzi. Normalnie nie zwróciła bym na nich uwagi ale oni nie byli zwykłymi gośćmi baru. Nie przyszli tu by się napić, a przynajmniej nie napić tego co pozostali goście baru. Mężczyzna i kobieta byli strasznie bladzi a ich oczy paliły się czerwienią. Wiedziałam że to nie byli ludzie. Tylko nikt inny nie zwrócił na nich uwagę. Nikt oprócz chłopaka w ciemnej bluzie i kapturze na głowie siedzącego w kącie sali. Wiedziałam że on ich widzi. Nie spuszczał z nich wzroku
- Sam pójdę przetrzeć stoliki - krzyknęłam, wzięłam szmatkę i podeszłam do stolika gdzie siedział chłopak w kapturze.
Nie dostrzegł nawet że podeszłam, więc odchrząknęłam. Chłopak spojrzał na mnie swoimi ciemnymi iskrzącymi się oczami.
- Ty też ich widzisz - wypaliłam i to nie było pytanie spoglądając na wampiry.
< Nik?>
- Już myślałem że nie odbierzesz - usłyszałam w słuchawce głos Wiktora, własnego szefa - Potrzebuje osoby która zastąpi dziś Were w barze
- Dziś? - dopytałam - jutro szkoła nie mogę zawalić całej nocy
- Chcesz tej pracy czy nie? - spytała retorycznie, przecież doskonale wiedział jak mi na niej zależy - Jeżeli nie przyjdziesz znajdę na twoje miejsce kogoś innego. Kogoś kto przyjdzie również w tygodniu.
- Dobra - zgodziłam się. W sumie nie miałam wyjścia - o której zaczynam zmianę?
- Za pół godziny. I jak byś mogła zostać chociaż do 4.00. Będziesz miała zmianę z Samem, Camillą. Mam jeszcze dwie dziewczyny i chłopaka na okresie próbnym
- Eh... dobra ale zostanę tylko do 2.00
- Eri do 4.00. Będziesz miała nocną stawkę dorzucę ci 1$ do godziny. No i napiwek - zaproponował Wiktor
- Dobra stoi - zgodziłam się - ale wychodzę o 3.00 jutro muszę iść do szkoły
- Stoi
Słyszałam że wiele osób się zwolniło i Wiktor musiał zatrudnić kilka nowych osób. I choć udawał że to on robi mi łaskę zatrudniając mnie w rzeczywistości jest mi wdzięczny. Wery ostatnio też często nie ma w pracy za pewne też zamierza się zwolnić. Nie łatwo prowadzić bar gdy ma się tylko razem ze mną cztery wykwalifikowane osoby.
****
Szybko się ogarnęłam i poszłam do baru. Było tak dużo ludzi, że nie było czasu nawet na wyskoczenie do łazienki. Te trzy dodatkowe osoby nie bardzo się orientowały przez co byli bezużyteczni. Wtedy do baru weszło dwoje ludzi. Normalnie nie zwróciła bym na nich uwagi ale oni nie byli zwykłymi gośćmi baru. Nie przyszli tu by się napić, a przynajmniej nie napić tego co pozostali goście baru. Mężczyzna i kobieta byli strasznie bladzi a ich oczy paliły się czerwienią. Wiedziałam że to nie byli ludzie. Tylko nikt inny nie zwrócił na nich uwagę. Nikt oprócz chłopaka w ciemnej bluzie i kapturze na głowie siedzącego w kącie sali. Wiedziałam że on ich widzi. Nie spuszczał z nich wzroku
- Sam pójdę przetrzeć stoliki - krzyknęłam, wzięłam szmatkę i podeszłam do stolika gdzie siedział chłopak w kapturze.
Nie dostrzegł nawet że podeszłam, więc odchrząknęłam. Chłopak spojrzał na mnie swoimi ciemnymi iskrzącymi się oczami.
- Ty też ich widzisz - wypaliłam i to nie było pytanie spoglądając na wampiry.
< Nik?>
Od Eriki CD Roth'a
Zasiedziałam się nad tymi książkami. Chciałam dowiedzieć się jak najwięcej. Ta wiedza pomagała mi przysunąć się bliżej własnej rodziny o której nic nie wiedziałam. No i w końcu miałam z kim pogadać. W końcu ktoś mnie rozumiał. Złapałam za torebkę żeby zobaczyć na telefonie która jest godzina, ale nie mogłam go tam znaleźć.
- Kurcze zgubiłam telefon - mruknęłam zawzięcie przeszukując torebkę
- Może zostawiłaś w domu - podsunęła Raven
- Może... - byłam wściekła jak mogłam zgubić telefon - która jest godzina?
- W pół do 24
- Aż tak późno? - dopytałam przestraszona
Ciocia pewnie wróciła już do domu, a jak nie to na pewno do mnie dzwoniła a ja zgubiłam telefon. O kurcze i jak ja wrócę do domu przecież to zadupie.
- Wracacie może do domu? - spytałam - Przyjechałam taksówką. Podrzucilibyście mnie chociaż do zabudowań?
- Tak, Nie - powiedzieli jednocześnie
- Roth przestań Ricki nie ma jak wrócić do domu - fuknęła Raven
- Jak byś nie zauważyła moja droga siostro przyjechaliśmy tu moim motorem. A na motorze nie zmieszczą się 3 osoby. - powiedział wrednie
- Więc zawieź ją i wróć po mnie - podsunęła logicznie dziewczyna
O nie, nie chciałam wsiąść na motor z chłopakiem który zabija mnie wzrokiem.
- Dobra dam sobie radę! - zapewniłam szybko - Nie chce robić kłopotu, myślałam że jesteście samochodem albo że po was ktoś przyjedzie.
< Roth? > Nie bądź aż takim dupkiem
- Kurcze zgubiłam telefon - mruknęłam zawzięcie przeszukując torebkę
- Może zostawiłaś w domu - podsunęła Raven
- Może... - byłam wściekła jak mogłam zgubić telefon - która jest godzina?
- W pół do 24
- Aż tak późno? - dopytałam przestraszona
Ciocia pewnie wróciła już do domu, a jak nie to na pewno do mnie dzwoniła a ja zgubiłam telefon. O kurcze i jak ja wrócę do domu przecież to zadupie.
- Wracacie może do domu? - spytałam - Przyjechałam taksówką. Podrzucilibyście mnie chociaż do zabudowań?
- Tak, Nie - powiedzieli jednocześnie
- Roth przestań Ricki nie ma jak wrócić do domu - fuknęła Raven
- Jak byś nie zauważyła moja droga siostro przyjechaliśmy tu moim motorem. A na motorze nie zmieszczą się 3 osoby. - powiedział wrednie
- Więc zawieź ją i wróć po mnie - podsunęła logicznie dziewczyna
O nie, nie chciałam wsiąść na motor z chłopakiem który zabija mnie wzrokiem.
- Dobra dam sobie radę! - zapewniłam szybko - Nie chce robić kłopotu, myślałam że jesteście samochodem albo że po was ktoś przyjedzie.
< Roth? > Nie bądź aż takim dupkiem
Od Eriki CD Raven
Roth mnie przerażał. Najchętniej bym stamtąd uciekła. I nie bardzo wiedziałam o co kłóci się rodzeństwo. Za to doskonale zrozumiałam dziwne ostrzeżenie albo groźbę Rotha. Syczał na mnie jak jadowity wąż. Nic mu nie zrobiłam, nawet mnie nie znał, a już tak bardzo mnie nienawidził. Dlaczego z niego taki wielki dupek? Raven podała mi książkę oprawioną w skórę. Usiadłam i otworzyłam starą księgę na pierwszej stronie. Zaczęłam czytać odręczne słowa tam zapisane. Były również zaznaczone cytaty przepisane z innych ksiąg. W tym przypadku z biblii.
- Nefilim? - dopytałam dziewczynę nachylającą się nad książką obok mnie
- Potomkowie aniołów i ludzkich kobiet - odparła to co sama zdołałam przeczytać
- I ty myślisz że to prawda? - dopytałam zdziwiona
- Musi być jakiś powód tego że tylko my widzimy demony. - powiedziała Raven - anielska krew w naszych żyłach by to tłumaczyła. Do tego te zdolności.
Podniosłam zafascynowana wzrok na dziewczynę. I dostrzegłam że w pomieszczeniu wcale nie ma jej brata.
- Jakie zdolności? - dopytałam podekscytowana
- Umiem tworzyć iluzję - zaczęła zmieszana.
Zapewne sama nie wiedziała ile może mi powiedzieć. Chciała bym jej uwierzyła ale nie była pewna czy może mi ufać. Po chwili namysłu dziewczyna spojrzała na stolik. A ja zrobiłam dokładnie to samo. I nagle na stoliku gdzie przed chwilą nic nie było pojawił się wazon ze świeżymi różami.
- Wow - krzyknęłam łapiąc się za twarz - jak ty to...?
Wstałam z sofy i podeszłam ostrożnie do stolika. Wazon nadal tam stał, wyciągnęłam dłoń i dotknęłam wazonu. Raven mówiła że tworzy iluzję ale wazon był autentyczny. Czułam zimne szkło, a w powietrzu unosił się zapach kwiatów.
- Nie wiem jak ty to zrobiłaś... - brakło mi słów
Wtedy tak samo jak się pojawił nagle zniknął tak jak by nigdy nie istniał.
- Umiem tak od dziecka - wyznała
- Twój brat też to potrafi? - spytałam zafascynowana
- Nie mój brat ma inny dar.
Czekałam ale nic więcej nie powiedziała a ja nie dopytywałam.
- Mam 17 lat - wyznałam po chwili przerywając ciszę. - a 9 spędziłam w różnych zakładach zamkniętych bo widziałam rzeczy których nie widział nikt inny. Ale dzięki wam wiem że nie jestem wariatką. To wszystko jest niesamowite, nie realne. Jestem ateistką nie wierze w boga, anioły czy diabły. No ale załóżmy że anioły istnieją a my jesteśmy niefilim. Skąd wiecie z jaką istotą macie do czynienia i jak ją pokonać. Bo walczycie z nimi?
- Nefilim? - dopytałam dziewczynę nachylającą się nad książką obok mnie
- Potomkowie aniołów i ludzkich kobiet - odparła to co sama zdołałam przeczytać
- I ty myślisz że to prawda? - dopytałam zdziwiona
- Musi być jakiś powód tego że tylko my widzimy demony. - powiedziała Raven - anielska krew w naszych żyłach by to tłumaczyła. Do tego te zdolności.
Podniosłam zafascynowana wzrok na dziewczynę. I dostrzegłam że w pomieszczeniu wcale nie ma jej brata.
- Jakie zdolności? - dopytałam podekscytowana
- Umiem tworzyć iluzję - zaczęła zmieszana.
Zapewne sama nie wiedziała ile może mi powiedzieć. Chciała bym jej uwierzyła ale nie była pewna czy może mi ufać. Po chwili namysłu dziewczyna spojrzała na stolik. A ja zrobiłam dokładnie to samo. I nagle na stoliku gdzie przed chwilą nic nie było pojawił się wazon ze świeżymi różami.
- Wow - krzyknęłam łapiąc się za twarz - jak ty to...?
Wstałam z sofy i podeszłam ostrożnie do stolika. Wazon nadal tam stał, wyciągnęłam dłoń i dotknęłam wazonu. Raven mówiła że tworzy iluzję ale wazon był autentyczny. Czułam zimne szkło, a w powietrzu unosił się zapach kwiatów.
- Nie wiem jak ty to zrobiłaś... - brakło mi słów
Wtedy tak samo jak się pojawił nagle zniknął tak jak by nigdy nie istniał.
- Umiem tak od dziecka - wyznała
- Twój brat też to potrafi? - spytałam zafascynowana
- Nie mój brat ma inny dar.
Czekałam ale nic więcej nie powiedziała a ja nie dopytywałam.
- Mam 17 lat - wyznałam po chwili przerywając ciszę. - a 9 spędziłam w różnych zakładach zamkniętych bo widziałam rzeczy których nie widział nikt inny. Ale dzięki wam wiem że nie jestem wariatką. To wszystko jest niesamowite, nie realne. Jestem ateistką nie wierze w boga, anioły czy diabły. No ale załóżmy że anioły istnieją a my jesteśmy niefilim. Skąd wiecie z jaką istotą macie do czynienia i jak ją pokonać. Bo walczycie z nimi?
< Raven? >
Od Nika CD Raven
Nadal nie ogarniałem całej tej paranoi. Dziewczyna jak się później okazało siostra typa, który mnie przywitał. Była powiedział bym nawet miła, niestety wymówiła się że to rozmowa na dłuższy czas chyba tylko dla tego żeby zaciągnąć mnie do zrujnowanego pałacyku, który notabene wyglądał jak stary zamek w którym straszy.
-Tylko kota tu brakuje - mruknąłem sam do siebie podążając za dziewczyną by dowiedzieć się czegoś w końcu, gdyż ta niepewność mnie zadręczała.
Ramzes podążał obok mojej nogi oglądając się co chwila za siebie na typa który mnie przywitał.
-Ty - odezwałem się szorstko.- Nie potrzebuje anioła stróża. Możesz iść obok mnie lub przede mną denerwujesz mi zwierzę.
Chłopak już chciał coś odpowiedzieć ,ale w tym samym momencie dziewczyna za którą szedłem odwróciła się i skarciła jak się okazało później brata spojrzeniem.Chłopak zrównał swój krok z moim jednak nie był zadowolony i nadal bardzo mnie obserwował, co nie umknęło Ramzesowi który co chwila pokazywał biały kieł. Doszliśmy do schodków i przed drzwiami powstał problem, bo Ramzes miał zostać na zewnątrz nim jednak się wtrąciłem dziewczyna zadecydowała, że Ramzes może wejść do środka.
Pomieszczenie do którego zostałem zaproszony ogarniał półmrok ,jednak panował w nim określony porządek, meble były stare rzekł bym zabytkowe ,dobrze utrzymane odrestaurowane. Jednym słowem wewnątrz tej pozornej ruiny było o niebo ekskluzywniej niż na zewnątrz.
-Kto by się spodziewał - mruknąłem do dziewczyny ,która uprzejmie się przedstawiła i wytłumaczyła ,że razem z Roth'em są rodzeństwem. Dopiero teraz dostrzegłem że faktycznie są do siebie podobni.
Rozsiadłem się wygodnie na zabytkowej sofie a Ramzes spoczął u moich nóg jak zwykł zawsze robić gdy siedziałem. Co jakiś czas nad głowami latała wrona, która nie wiedzieć czemu denerwowała Ramzesa i wk....iała mi oko i ucho. Raven próbowała wyjaśnić całą sytuację związaną z plakatem i informacjami zawartymi na nim. Wręcz wmawiała mi że takich jak my jest więcej ,że to co wydawało mi się że widzę istnieje naprawdę co by wyjaśniało czemu Ramzes warczał na ściany, bo widocznie wyczuwał lub może nawet widywał te upiory mnie dręczące. Dziewczyna wyjaśniała mi że każdy z nas posiada dar jeśli widzi to co ja i zobaczył wiadomość na plakacie. Na potwierdzenie swoich słów pokazała mi jakąś książkę, jednak ja nie miałem ochoty czytać bredni w niej zawartych.
-To się nie dzieje naprawdę - powiedziałem gdy dziewczyna skończył mówić.
-To jest prawda uwierz mi - zawiesiła głos... I dopiero wtedy uświadomiłem sobie że się nie przedstawiłem.
-Nik - pomogłem dziewczynie.
-Nik - skończyła zdanie.
-Bardzo mi się tu podoba i też bym tak chciał uwierzyć w to co mi tu opowiadasz jednak... jednak muszę się pożegnać - skomentowałem.
-Oczywiście nikt nie będzie ciebie zatrzymywał tutaj na siłę - zaczęła dziewczyna -Jednak chciała bym żebyś przemyślał sobie wszystko co ci powiedziałam i wróć jak masz ochotę bo....- zawiesiła głos -Możemy ci pomóc ,a ty nam - dokończyła zdanie.
-Będę miał to na uwadze - powiedziałem podnosząc się z sofy i kierując do wyjścia. - Zastanowię się i może was jeszcze odwiedzę - rzuciłem przez ramie wychodząc z pałacyku.
< Raven? >
-Tylko kota tu brakuje - mruknąłem sam do siebie podążając za dziewczyną by dowiedzieć się czegoś w końcu, gdyż ta niepewność mnie zadręczała.
Ramzes podążał obok mojej nogi oglądając się co chwila za siebie na typa który mnie przywitał.
-Ty - odezwałem się szorstko.- Nie potrzebuje anioła stróża. Możesz iść obok mnie lub przede mną denerwujesz mi zwierzę.
Chłopak już chciał coś odpowiedzieć ,ale w tym samym momencie dziewczyna za którą szedłem odwróciła się i skarciła jak się okazało później brata spojrzeniem.Chłopak zrównał swój krok z moim jednak nie był zadowolony i nadal bardzo mnie obserwował, co nie umknęło Ramzesowi który co chwila pokazywał biały kieł. Doszliśmy do schodków i przed drzwiami powstał problem, bo Ramzes miał zostać na zewnątrz nim jednak się wtrąciłem dziewczyna zadecydowała, że Ramzes może wejść do środka.
Pomieszczenie do którego zostałem zaproszony ogarniał półmrok ,jednak panował w nim określony porządek, meble były stare rzekł bym zabytkowe ,dobrze utrzymane odrestaurowane. Jednym słowem wewnątrz tej pozornej ruiny było o niebo ekskluzywniej niż na zewnątrz.
-Kto by się spodziewał - mruknąłem do dziewczyny ,która uprzejmie się przedstawiła i wytłumaczyła ,że razem z Roth'em są rodzeństwem. Dopiero teraz dostrzegłem że faktycznie są do siebie podobni.
Rozsiadłem się wygodnie na zabytkowej sofie a Ramzes spoczął u moich nóg jak zwykł zawsze robić gdy siedziałem. Co jakiś czas nad głowami latała wrona, która nie wiedzieć czemu denerwowała Ramzesa i wk....iała mi oko i ucho. Raven próbowała wyjaśnić całą sytuację związaną z plakatem i informacjami zawartymi na nim. Wręcz wmawiała mi że takich jak my jest więcej ,że to co wydawało mi się że widzę istnieje naprawdę co by wyjaśniało czemu Ramzes warczał na ściany, bo widocznie wyczuwał lub może nawet widywał te upiory mnie dręczące. Dziewczyna wyjaśniała mi że każdy z nas posiada dar jeśli widzi to co ja i zobaczył wiadomość na plakacie. Na potwierdzenie swoich słów pokazała mi jakąś książkę, jednak ja nie miałem ochoty czytać bredni w niej zawartych.
-To się nie dzieje naprawdę - powiedziałem gdy dziewczyna skończył mówić.
-To jest prawda uwierz mi - zawiesiła głos... I dopiero wtedy uświadomiłem sobie że się nie przedstawiłem.
-Nik - pomogłem dziewczynie.
-Nik - skończyła zdanie.
-Bardzo mi się tu podoba i też bym tak chciał uwierzyć w to co mi tu opowiadasz jednak... jednak muszę się pożegnać - skomentowałem.
-Oczywiście nikt nie będzie ciebie zatrzymywał tutaj na siłę - zaczęła dziewczyna -Jednak chciała bym żebyś przemyślał sobie wszystko co ci powiedziałam i wróć jak masz ochotę bo....- zawiesiła głos -Możemy ci pomóc ,a ty nam - dokończyła zdanie.
-Będę miał to na uwadze - powiedziałem podnosząc się z sofy i kierując do wyjścia. - Zastanowię się i może was jeszcze odwiedzę - rzuciłem przez ramie wychodząc z pałacyku.
< Raven? >
27.03.2018
Od Raven (i Roth'a) cd Erika
- Czyli wy też to widzicie? Te stwory chodzące po ulicach i udających ludzi? Czasem mam wrażenie że oni wiedzą że ja ich widzę.- wyznała dziewczyna.
-Widzimy- wtrącił się Roth co mnie zaskoczyło, zwłaszcza że od dłuższego czasu uparcie patrzył w jedno miejsce- i oni też o tym wiedzą.I prawdopodobnie myślą tylko o tym jak cię zabić
-Roth- oburzyłam się, nie mam pojęcia co go ugryzło ale nie może straszyć dziewczyny.
-A co może tak nie jest? Ale sądzę że ona nie ma się czego obawiać, i chyba lepiej by było gdyby sobie już poszła.
-Nie możesz jej stąd wyrzucić...
-Ja tu jestem- wtrąciła się Erika- może wrócę jak się dogadacie.
-Nie ma mowy, nigdzie nie idziesz, siadaj. - powiedziałam wkurzona na Rotha ale te słowa chyba lekko przeraziły dziewczynę.- znaczy jak chcesz to możesz iść, przecież nie będziemy ciebie więzić, ale nie ma takiej potrzeby, Roth ma po prostu gorszy dzień.- szybko sprostowałam.- możemy ci pomóc a ty nam.
-To raczej nie ona potrzebuje pomocy- stwierdził cicho ale na tyle głośno byśmy usłyszały.
-Możesz się już zamknąć- fuknęłam.
-Jasne, ale by pózniej nie było że nie ostrzegałem- nie rozumiałam o co mu chodzi ale tak jak obiecał już się nie odezwał, a dziewczyna stąd nie uciekła, jeszcze. W sumie nie byłam pewna jak jej o wszystkim powiedzieć aby jej nie wystraszyć i aby nie uznała nas za świrów.
-A więc tak widzimy ich i oni pewnie o tym wiedzą, i akurat z tym że woleli by się nas pozbyć Roth miał rację ale trochę to wyolbrzymił. A my wiemy jak się bronić.Nie wiem jakie istoty ciemności spotkałaś ale jest ich cała masa, demony, wampiry, wilkołaki, czarownice. Są niebezpieczne i trudne do zabicia, ale każde z nich ma jakąś słabą stronę a te mamy spisane w księgach- wyjaśniłam podając jej jedną z ksiąg, które znalezliśmy
-Widzimy- wtrącił się Roth co mnie zaskoczyło, zwłaszcza że od dłuższego czasu uparcie patrzył w jedno miejsce- i oni też o tym wiedzą.I prawdopodobnie myślą tylko o tym jak cię zabić
-Roth- oburzyłam się, nie mam pojęcia co go ugryzło ale nie może straszyć dziewczyny.
-A co może tak nie jest? Ale sądzę że ona nie ma się czego obawiać, i chyba lepiej by było gdyby sobie już poszła.
-Nie możesz jej stąd wyrzucić...
-Ja tu jestem- wtrąciła się Erika- może wrócę jak się dogadacie.
-Nie ma mowy, nigdzie nie idziesz, siadaj. - powiedziałam wkurzona na Rotha ale te słowa chyba lekko przeraziły dziewczynę.- znaczy jak chcesz to możesz iść, przecież nie będziemy ciebie więzić, ale nie ma takiej potrzeby, Roth ma po prostu gorszy dzień.- szybko sprostowałam.- możemy ci pomóc a ty nam.
-To raczej nie ona potrzebuje pomocy- stwierdził cicho ale na tyle głośno byśmy usłyszały.
-Możesz się już zamknąć- fuknęłam.
-Jasne, ale by pózniej nie było że nie ostrzegałem- nie rozumiałam o co mu chodzi ale tak jak obiecał już się nie odezwał, a dziewczyna stąd nie uciekła, jeszcze. W sumie nie byłam pewna jak jej o wszystkim powiedzieć aby jej nie wystraszyć i aby nie uznała nas za świrów.
-A więc tak widzimy ich i oni pewnie o tym wiedzą, i akurat z tym że woleli by się nas pozbyć Roth miał rację ale trochę to wyolbrzymił. A my wiemy jak się bronić.Nie wiem jakie istoty ciemności spotkałaś ale jest ich cała masa, demony, wampiry, wilkołaki, czarownice. Są niebezpieczne i trudne do zabicia, ale każde z nich ma jakąś słabą stronę a te mamy spisane w księgach- wyjaśniłam podając jej jedną z ksiąg, które znalezliśmy
Od Raven (i Roth) cd Nik
Chłopak raczej nie był o wiele starszy od nas. Doskonale wiedziałam jak się czuje, w końcu sama to przeżyłam, tylko on miał pewnie gorzej bo ja zawsze mogłam liczyć na brata.
Zasypywał mnie pytaniami ale nie czekał na odpowiedz, jakby się jej nie spodziewał. Byłam również dumna z efektów pracy, zgłosiła się już do nas druga osoba i to w dość krótkim czasie, i nawet Roth musiał przyznać że mi się udało.
-To raczej nie jest temat na krótką rozmowę, wejdziesz?- spytałam chociaż nie miałam zamiaru przyjąć odmowy i ruszyłam w stronę drzwi, chłopak poszedł za mną a Roth uważnie śledził każdy jego ruch. Dopiero kiedy weszliśmy do środka gdzie paliły się światła mogłam przyjrzeć się chłopakowi, był przystojnym szatynem o ciemnych oczach, ubrany był w jeansy i dopasowaną koszulkę.
-Pies zostaje na dworze- sprzeciwił się Roth kiedy zwierze chciało wejść za panem.
-To wilk- sprostował chłopak
-To tym bardziej zostaje na dworze.- upierał się przy swoim Roth
-Roth- upomniałam brata i zwróciłam się do przybysza - niech wejdzie tylko ma się zachowywać.
-O to możecie być spokojni- zapewnił.
- Jestem Raven a to mój brat Roth.- zwróciłam się do chłopaka ale on zbył moje uprzejmości.
-Możecie mi wyjaśnić o co tu chodzi?
-Nie zwariowałeś- zapewniłam od razu- to co widziałeś było prawdziwe. Demony, wampiry, wilkołaki czy potwory z pod łóżka istnieją naprawdę. Wiem że ciężko ci w to uwierzyć ale przecież sam widziałeś. Ta ulotka to po prostu iluzja. Możemy ci pomóc a ty nam.
Nik?
Zasypywał mnie pytaniami ale nie czekał na odpowiedz, jakby się jej nie spodziewał. Byłam również dumna z efektów pracy, zgłosiła się już do nas druga osoba i to w dość krótkim czasie, i nawet Roth musiał przyznać że mi się udało.
-To raczej nie jest temat na krótką rozmowę, wejdziesz?- spytałam chociaż nie miałam zamiaru przyjąć odmowy i ruszyłam w stronę drzwi, chłopak poszedł za mną a Roth uważnie śledził każdy jego ruch. Dopiero kiedy weszliśmy do środka gdzie paliły się światła mogłam przyjrzeć się chłopakowi, był przystojnym szatynem o ciemnych oczach, ubrany był w jeansy i dopasowaną koszulkę.
-Pies zostaje na dworze- sprzeciwił się Roth kiedy zwierze chciało wejść za panem.
-To wilk- sprostował chłopak
-To tym bardziej zostaje na dworze.- upierał się przy swoim Roth
-Roth- upomniałam brata i zwróciłam się do przybysza - niech wejdzie tylko ma się zachowywać.
-O to możecie być spokojni- zapewnił.
- Jestem Raven a to mój brat Roth.- zwróciłam się do chłopaka ale on zbył moje uprzejmości.
-Możecie mi wyjaśnić o co tu chodzi?
-Nie zwariowałeś- zapewniłam od razu- to co widziałeś było prawdziwe. Demony, wampiry, wilkołaki czy potwory z pod łóżka istnieją naprawdę. Wiem że ciężko ci w to uwierzyć ale przecież sam widziałeś. Ta ulotka to po prostu iluzja. Możemy ci pomóc a ty nam.
Nik?
Od Eriki CD Raven
Nie pewna weszłam do środka. Dziewczyna wydawała się miła za to jej brat.. bo to zdecydowanie był jej brat, nie przypadł mi do gustu. Byli bardzo do siebie podobni, oboje mieli kruczoczarne włosy i intensywnie niebieskie oczy. Miałam złe przeczucia. Tyle słyszy się o zaginięciach a ja na własne życzenie pcham się w kłopoty. Nawet nikomu nie powiedziałam gdzie jadę. No ale przecież oni nie wyglądają na seryjnych morderców, ale czy nie tak właśnie kończą się kryminały? Eh... jestem głupia... Dziewczyna poprowadziła mnie do salonu gdzie na starej sofie siedział jej brat.
- Jestem Raven - przedstawiła się dziewczyna - a to Roth mój brat
- Zauważyłam - mruknęłam cicho - Erika - powiedziałam głośniej
Chłopak wydawał się znudzony i wcale nie zainteresowany za to wpatrywał się w jakiś punkt. Dzięki temu mogłam dobrze się mu przyjrzeć. To że był przystojny dostrzegłam już wcześniej jak otworzył drzwi, ale byłam wtedy tak zaskoczona że drzwi się otworzyły że nie przyjrzałam mu się dokładnie. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na różnorodne, interesujące tatuaże pokrywające całe jego przedramiona. I choć bardzo chciałam nie mogłam dostrzec co ukazują. Miałam nadzieje że jeszcze będę miała okazje przyjrzeć się im z bliska. Dopiero teraz dostrzegłam srebrny kolczyk w dolnej wardze którego przygryzał w skupieniu. Nawet zaciekawiona spojrzałam w kierunek który tak go pochłonął. Spodziewałam się że zobaczę coś ciekawego ale chłopak wpatrywał się w róg pokoju gdzie nic nie było. A jak on właśnie rozmyśla jak mnie zabić i ukryć zwłoki?
-... moją wiadomość - zakończyła dziewczyna.
Przeniosłam wzrok z chłopaka na dziewczynę. Nawet nie rejestrowałam że coś mówi. Mogłam się tylko domyślać o co mogło jej chodzić.
- Znalazłam plakat zespołu rockowego, a on zmienił się w list. - zaczęłam, dopiero jak wypowiedziałam te słowa na głos dostrzegłam jak głupio to brzmi. Jadąc tu wcale się nie przygotowałam. Przecież jak od razu zacznę gadać głupoty uznają mnie jak ciocia i lekarze za osobę z zaburzeniami. - Wiem że brzmi to głupio - zaczęłam szybko się tłumaczyć.
- Wcale nie tak głupio - wyznała dziewczyna
A jej słowa podniosły mnie na duchu. Przez co spróbowałam powiedzieć to co męczyło mnie od wielu lat. Czułam że oni wiedzą, widzą rzeczy takimi jakimi są naprawdę. Widzą potwory które tak mnie przerażają. Oni są tacy jak ja. Co oznacza że albo ja jestem całkowicie normalna a świat nie jest taki jak mogło by się wydawać. Albo oni są chorzy i wszyscy troje powinniśmy leczyć się psychiatrycznie.
- Czyli wy też to widzicie? Te stwory chodzące po ulicach i udających ludzi? Czasem mam wrażenie że oni wiedzą że ja ich widzę. - O nie zaczęłam gadać jak wariatka. Nawiedzona wariatka.
< Raven? >
- Jestem Raven - przedstawiła się dziewczyna - a to Roth mój brat
- Zauważyłam - mruknęłam cicho - Erika - powiedziałam głośniej
Chłopak wydawał się znudzony i wcale nie zainteresowany za to wpatrywał się w jakiś punkt. Dzięki temu mogłam dobrze się mu przyjrzeć. To że był przystojny dostrzegłam już wcześniej jak otworzył drzwi, ale byłam wtedy tak zaskoczona że drzwi się otworzyły że nie przyjrzałam mu się dokładnie. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na różnorodne, interesujące tatuaże pokrywające całe jego przedramiona. I choć bardzo chciałam nie mogłam dostrzec co ukazują. Miałam nadzieje że jeszcze będę miała okazje przyjrzeć się im z bliska. Dopiero teraz dostrzegłam srebrny kolczyk w dolnej wardze którego przygryzał w skupieniu. Nawet zaciekawiona spojrzałam w kierunek który tak go pochłonął. Spodziewałam się że zobaczę coś ciekawego ale chłopak wpatrywał się w róg pokoju gdzie nic nie było. A jak on właśnie rozmyśla jak mnie zabić i ukryć zwłoki?
-... moją wiadomość - zakończyła dziewczyna.
Przeniosłam wzrok z chłopaka na dziewczynę. Nawet nie rejestrowałam że coś mówi. Mogłam się tylko domyślać o co mogło jej chodzić.
- Znalazłam plakat zespołu rockowego, a on zmienił się w list. - zaczęłam, dopiero jak wypowiedziałam te słowa na głos dostrzegłam jak głupio to brzmi. Jadąc tu wcale się nie przygotowałam. Przecież jak od razu zacznę gadać głupoty uznają mnie jak ciocia i lekarze za osobę z zaburzeniami. - Wiem że brzmi to głupio - zaczęłam szybko się tłumaczyć.
- Wcale nie tak głupio - wyznała dziewczyna
A jej słowa podniosły mnie na duchu. Przez co spróbowałam powiedzieć to co męczyło mnie od wielu lat. Czułam że oni wiedzą, widzą rzeczy takimi jakimi są naprawdę. Widzą potwory które tak mnie przerażają. Oni są tacy jak ja. Co oznacza że albo ja jestem całkowicie normalna a świat nie jest taki jak mogło by się wydawać. Albo oni są chorzy i wszyscy troje powinniśmy leczyć się psychiatrycznie.
- Czyli wy też to widzicie? Te stwory chodzące po ulicach i udających ludzi? Czasem mam wrażenie że oni wiedzą że ja ich widzę. - O nie zaczęłam gadać jak wariatka. Nawiedzona wariatka.
< Raven? >
26.03.2018
Od Nika CD Raven
Stałem dłuższą chwilę wpatrując się ostrożnie w ciemność kontur postaci zaczął się wyostrzać i po chwili słyszałem kroki. Jednak Ramzes najwidoczniej wyczuł coś jeszcze, był niespokojny. Jego czarne nienaturalnie gęste i długie futro było zjeżone na całym grzbiecie, rozglądał się nerwowo węsząc. Wilk nigdy mnie nie zawiódł w pobliżu znajdował się ktoś jeszcze a może było tam w tych ciemnościach kilku ktosiów? Tego nie wiedziałem, ale byłem na tyle nakręcony by wyjaśnić sprawę dziwacznej wiadomości że skarciłem basiora.
-Uspokój się Ramzes ktoś kto napisał te wiadomość i podał adres na pewno spodziewa się gości i nie po to by zaraz ich krzywdzić. Czy ty naprawdę zawsze musisz ustawiać wszystkich ludzi pod jedną kreską?
Nim skończyłem monolog skierowany do wilka, bo przecież mi nie odpowie ,Ramzes podniósł ogon w górę ,był zdecydowany atakować robiąc krok w przód.
-Spokój powiedziałem - i w tym samym momencie z ciemności wyłonił się koleś był mniej więcej w moim wieku, wysoki o kruczoczarnych włosach i niebieskim spojrzeniu
-Zgubiłeś się czy paliwo ci się skończyło?- spytał retorycznie.
-No nie powiem ładnie witasz gości, których notabene sam zapraszasz - mruknąłem gburowato, jednocześnie sięgając do kieszeni po plakat z dziwną wiadomością i adresem. Chłopak nerwowo się poruszył, gdy wyjąłem rękę z kieszeni. - Spokojnie masz tu swoje zaproszenie z adresem i nie wydaje mi się bym zabłądził.
Chłopak wziął do ręki starannie złożony plakat i lekko wyluzował.
-Możesz mi to wyjaśnić? zapytałem w momencie gdy Ramzes utkwił swój wzrok w bezkres ciemności z których wyłoniła się kolejna postać. Gestem skarciłem wilka by pozostał na miejscu.
-Siostra wielbiciel twojej twórczości się pojawił - powiedział zrezygnowany chłopak.
Spojrzałem w stronę z której wyłoniła się szczupła dziewczyna o niebieskich oczach.
-Może ty mi wyjaśnisz co ja robię tu? Bo twój...? - zawiesiłem głos nie wiedząc jak nazwać typa który cały czas mnie obserwował. - Twój znajomy - dokończyłem myśl.
-Brat - poprawiła mnie dziewczyna.
-Jak zwał tak zwał wyjaśnij mi treść tej wiadomości. Dopiero zjawiłem się w mieście ,które zasypane jest tymi plakatami. Zastanawiasz się pewnie czemu o to pytam,a pytam bo widzę coś zupełnie innego na tym plakacie niż inni ludzie. Nie mam pojęcia czy ja zwariowałem czy świat stanął na głowie ,ale zaczepiałem ludzi by mi ktoś to wyjaśnił. Pierwszy był menel .ale stwierdziłem że hmm on raczej mi nic ciekawego nie powie, następna była kobieta z dzieckiem ,ale ona popukała się w głowę. Wiec jestem i żądam wyjaśnień -zakończyłem swój monolog i spojrzałem na dziewczynę która była wyraznie rozbawiona moim wywodem.
No tak znów zrobiłem z siebie kretyna. A co jak na tym plakacie nic nie ma? Co jak zwariowałem do reszty? Tak to jest jak rozmawia się z wilkiem to wychodzi się na kompletnego idiotę ,skarciłem się w myślach.
<Raven?>
-Uspokój się Ramzes ktoś kto napisał te wiadomość i podał adres na pewno spodziewa się gości i nie po to by zaraz ich krzywdzić. Czy ty naprawdę zawsze musisz ustawiać wszystkich ludzi pod jedną kreską?
Nim skończyłem monolog skierowany do wilka, bo przecież mi nie odpowie ,Ramzes podniósł ogon w górę ,był zdecydowany atakować robiąc krok w przód.
-Spokój powiedziałem - i w tym samym momencie z ciemności wyłonił się koleś był mniej więcej w moim wieku, wysoki o kruczoczarnych włosach i niebieskim spojrzeniu
-Zgubiłeś się czy paliwo ci się skończyło?- spytał retorycznie.
-No nie powiem ładnie witasz gości, których notabene sam zapraszasz - mruknąłem gburowato, jednocześnie sięgając do kieszeni po plakat z dziwną wiadomością i adresem. Chłopak nerwowo się poruszył, gdy wyjąłem rękę z kieszeni. - Spokojnie masz tu swoje zaproszenie z adresem i nie wydaje mi się bym zabłądził.
Chłopak wziął do ręki starannie złożony plakat i lekko wyluzował.
-Możesz mi to wyjaśnić? zapytałem w momencie gdy Ramzes utkwił swój wzrok w bezkres ciemności z których wyłoniła się kolejna postać. Gestem skarciłem wilka by pozostał na miejscu.
-Siostra wielbiciel twojej twórczości się pojawił - powiedział zrezygnowany chłopak.
Spojrzałem w stronę z której wyłoniła się szczupła dziewczyna o niebieskich oczach.
-Może ty mi wyjaśnisz co ja robię tu? Bo twój...? - zawiesiłem głos nie wiedząc jak nazwać typa który cały czas mnie obserwował. - Twój znajomy - dokończyłem myśl.
-Brat - poprawiła mnie dziewczyna.
-Jak zwał tak zwał wyjaśnij mi treść tej wiadomości. Dopiero zjawiłem się w mieście ,które zasypane jest tymi plakatami. Zastanawiasz się pewnie czemu o to pytam,a pytam bo widzę coś zupełnie innego na tym plakacie niż inni ludzie. Nie mam pojęcia czy ja zwariowałem czy świat stanął na głowie ,ale zaczepiałem ludzi by mi ktoś to wyjaśnił. Pierwszy był menel .ale stwierdziłem że hmm on raczej mi nic ciekawego nie powie, następna była kobieta z dzieckiem ,ale ona popukała się w głowę. Wiec jestem i żądam wyjaśnień -zakończyłem swój monolog i spojrzałem na dziewczynę która była wyraznie rozbawiona moim wywodem.
No tak znów zrobiłem z siebie kretyna. A co jak na tym plakacie nic nie ma? Co jak zwariowałem do reszty? Tak to jest jak rozmawia się z wilkiem to wychodzi się na kompletnego idiotę ,skarciłem się w myślach.
<Raven?>
Od Raven (i Rotha'a) cd Nik
Już jakiś czas siedziałam na schodach ,,zamku" wpatrzona w gwiezdziste niebo, w mieście nigdy nie było widać gwiazd ,kiedy nagle usłyszałam silnik samochodu. Zbliżał się szybko i byłam prawie pewna że jedzie wprost na nas i chwile potem zauważyłam światła. Roth zjawił się obok mnie i od razu złapał za rękojeść dobrze ukrytego miecza.
-Czy ty zawsze musisz łapać za broń?- spytałam szeptem, nie odważając się mówić głośniej.
-A czy ty zawsze musisz się kłócić?- odparł pytaniem na pytanie również szeptem.
Samochód zbliżał się coraz bardziej a my czekaliśmy w napięciu. Po chwili auto zatrzymało się nie opodal a z niego ktoś wyszedł. Roth po cichu zrobił kilka kroków w przód. Doskonale wiedziałam co robić. Jest ciemno, ten ktoś nie musi wiedzieć że jest nas dwoje. Element zaskoczenia zawsze działa a mój brat zawsze potrzebuje pomocy. Czego dowodem była jego ostatnia heroiczna wyprawa po której wrócił poobijany. Problem pojawił się w chwili gdy z samochody wysiadł wielki, bardzo wielki pies, nie żeby pies stanowił jakiś problem ale jeżeli to jest demon podrzędny, z jednego demona zrobiło się dwoje, nie ważne jakiej rangi. Demon to demon.
W skupieniu obserwowałam zbliżającą się postać, musiałam być przygotowana i działać bez chwili zastanowienia.
Zwierze warknęło cicho a jego właściciel się zatrzymał.
-Zgubiłeś się czy paliwo ci się skończyło?- spytał retorycznie Roth z ostrzegawczą nutą w głosie.
(Nik?)
-Czy ty zawsze musisz łapać za broń?- spytałam szeptem, nie odważając się mówić głośniej.
-A czy ty zawsze musisz się kłócić?- odparł pytaniem na pytanie również szeptem.
Samochód zbliżał się coraz bardziej a my czekaliśmy w napięciu. Po chwili auto zatrzymało się nie opodal a z niego ktoś wyszedł. Roth po cichu zrobił kilka kroków w przód. Doskonale wiedziałam co robić. Jest ciemno, ten ktoś nie musi wiedzieć że jest nas dwoje. Element zaskoczenia zawsze działa a mój brat zawsze potrzebuje pomocy. Czego dowodem była jego ostatnia heroiczna wyprawa po której wrócił poobijany. Problem pojawił się w chwili gdy z samochody wysiadł wielki, bardzo wielki pies, nie żeby pies stanowił jakiś problem ale jeżeli to jest demon podrzędny, z jednego demona zrobiło się dwoje, nie ważne jakiej rangi. Demon to demon.
W skupieniu obserwowałam zbliżającą się postać, musiałam być przygotowana i działać bez chwili zastanowienia.
Zwierze warknęło cicho a jego właściciel się zatrzymał.
-Zgubiłeś się czy paliwo ci się skończyło?- spytał retorycznie Roth z ostrzegawczą nutą w głosie.
(Nik?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)