31.03.2018

Od Alexis cd ktoś

16:00. Nareszcie koniec. Te zajęcia były kompletnie bez sensu. Wstałam zabierając biały kask, który czekał na mnie na szafce obok drzwi i mrucząc przez ramię "do zobaczenia" wyszłam. Mogą zmusić mnie do przychodzenia tu, ale nie ma szans bym została choć sekundę dłużej niż to konieczne. Wyszłam z budynku, po czym mijając kilkadziesiąt plakatów reklamujących jakiś lokalny koncert (serio? komu chciało się to rozklejać?) dotarłam na parking. Widząc kilka kolejnych plakatów, zdecydowałam się na zabranie jednego ze sobą, by w domu na spokojnie mu się przyjrzeć. Złożyłam papier i włożyłam go do kieszeni skórzanej kurtki, po czym wsiadłam na motor i odjechałam w stronę domu.
Po wejściu do mieszkania powitał mnie czekający już od jakiegoś czasu Vaar. Z zainteresowaniem zbliżył nos do kieszeni, w której schowałam plakat, wyciągnęłam więc papier i pokazałam go psu.
- Co o tym myślisz? - spytałam.
Vaar nadal obwąchiwał papier z dużą dozą nieufności.
- Okej, daj przeczytać - zaśmiałam się, a pies odsunął się krok w tył.
Rozłożyłam plakat. Zanim jednak zdążyłam wyczytać z niego jakiekolwiek szczegóły koncertu coś zaczęło się dziać i na plakacie pojawiły się zupełnie inne litery.
"A co jeśli noc jest pełna demonów? Jeśli te wszystkie legendy i bajki są prawdą? Co jeśli to wszystko istnieje i w nocy się żywi? Jeśli od wieków poluje na ludzi?"
Przewróciłam oczami, zastanawiając się czy to nie jest jakiś żart.
"Czas to zmienić, Pan zmienił się na role ze sługą a ofiara stała się drapieżnikiem. Demony, upiory i stworzenia nocy- bójcie się! Jesteśmy Łowcami Ciemności i idziemy po was.
Jeszcze kilka dni temu sama wyśmiałabym gdyby ktoś powiedział mi ,że to wszystko istnieje. Jednak nie mogę dłużej zaprzeczać. Demony istnieją, a ja jestem Nefilim, potomkiem anioła, Łowcą Ciemności. Apeluję do was Łowcy, nie zamykajcie oczu, nie udawajcie że to co widzicie nie jest prawdą. Wiele uzna was za świrów ale jesteśmy tacy jak wy. Zło się szerzy a nas jest niewielu, musimy połączyć siły aby po raz kolejny ocalić ludzkość."
Wiadomość podpisana była przez ludzi nazywających siebie Dark Hunters, a pod spodem narysowany został Uroboros. Zamknęłam oczy skupiając się na wężu. Symbol Samaela, a raczej jego dzieci. Fakt, że ojciec uznał, że trzeba mnie nauczyć tego i tamtego o nadnaturalnych w końcu się na coś przydał. Gdy ponownie otworzyłam oczy zauważyłam coś jeszcze - adres. Znajdował się nie daleko, więc po chwili zastanowienia postanowiłam się tam przejść i zobaczyć o co tu chodzi.
Nie wiedziałam tylko co zrobić z Vaarem. Przyprowadzenie ogara pod nos łowców byłoby czystą głupotą. Prawdopodobnie nie wiedzieliby czym jest, ale każda nadprzyrodzona istota z łatwością wyczuwała, że nie jest zwykłym pieskiem. Z drugiej strony pójściem tam samemu ryzykuję, że Lucyfer "na wszelki wypadek" wyśle za mną kilka innych ogarów. Ostatecznie zdecydowałam się jednak zabrać Vaara. Może nie będzie problemów. W końcu w najgorszym wypadku mogą odesłać go do piekła, skąd dość szybko wróci.
Po dwudziestu minutach spaceru dotarłam na miejsce. Moim oczom ukazał się dość stary zamek. Przez chwilę rozglądałam się dookoła, stojąc na podjeździe, jednak wkrótce drzwi budynku otworzyły się i wyszło z niego kilka osób, dokładniej dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Wszyscy spoglądali na mnie nieufnie. Zresztą ja też nie miałam powodu, by im ufać.
- Co tu robisz? - zapytała ciemnowłosa dziewczyna.
Przewróciłam oczami.
- Porozwieszaliście zaproszenia dosłownie wszędzie i liczycie, że nikt się nie pojawi?

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz