Raven po raz kolejny odparowała cios, ćwiczyliśmy już około godziny i żadne z nas nie wytrąciło drugiemu broni ani nie ,,zabiło". Od dłuższego czasu byliśmy wstanie przewidywać swoje ruchy.
-Braciszku- zaczęła Raven- doszła do nas dwójka nefilim, i sam doskonale wiesz że mają potencjał.
-I w związku z tym moja siostrzyczka wpadła na genialny pomysł, a mianowicie...?- Raven przewróciła tylko oczami.
-Powinniśmy się podzielić i niech dwójka pojedzie na przykład do Seattle. Coraz częściej się słyszy o tajemniczej bestii która grasuje w lasach.
-Nie wierzę- skomentowałem -Raven nie ma nawet takiej opcji.
I w tym samym momencie Raven wtrąciła mi miecz, ta to dopiero umie człowieka rozproszyć.
-Jest nas czworo, możemy się rozdzielić- upierała się przy swoim Raven.
-Ale ty zostajesz w Las Vegas- postawiłem jej warunek.
-Że co? -dopytała
-No rozdzielamy się a ty zostajesz tutaj.- sprostowałem.
-Ale ja nie to miałam na myśli, Erika pójdzie z Nik'em.
-Siostra, może i mają potencjał ale dopiero zaczynają. Nie możemy ich puścić samych. Pojadę z Eriką -zadecydowałem, w końcu dziewczyna uratowała mi raz życie a za Nik'em nie przepadałem.
Nagle trzasnęły drzwi i rozległy się dwa głosy. Pytająco spojrzałem na Raven.
-Poprosiłam ich aby przyszli.- wyjaśniła
-Zwołałaś zebranie w naszym ,,zamku" a ja dowiaduje się jako ostatni? -dopytałem nie dowierzając, co dało mi kolejny powód aby być przeciwko że dochodzą do nas nowi.
-Przecież cały czas tu jesteś.
-Tak, ale jak mamy jechać do Seattle to musielibyśmy wyjechać już dziś.
-I w czym problem? -dopytała uśmiechając się. Przewróciłem oczami i zszedłem na dół gdzie byli już Erika i Nik. Raven zeszła zaraz za mną.
-Dobrze że już jesteście- zaczęła Raven- postanowiliśmy z Roth'em że dwójka z nas pojedzie do Seattle...
-Postanowiliśmy?- przerwałem jej.
-Braciszku, mógłbyś się na mnie obrazić później? Tak, no to świetnie.- nie czekając na moja odpowiedz kontynuowała dalej- niestety padło na ciebie Erika, pojedziesz z Roth'em , to zajmie jakieś 2 dni, a więc jak nie możesz to zrozumiem.
-Nie spoko nie powinno być problemu.- zapewniła Erika- a więc kiedy ruszamy?
-Jak najszybciej.- odpowiedziałem jej- Zabierzemy broń i jak chcesz to możemy podjechać pod twój dom.
Dziewczyna kiwnęła głową, a ja poszedłem do zbrojowni, a Raven poszła za mną.
-Roth to dobry pomysł- powiedziała opierając się o framugę.
-Jasne- odparłem.- kluczyki.
-Co? -dopytała Raven
-Daj mi kluczyki do terenówki, przecież mam jechać do Seattle, motor nie zda egzaminu- siostra podała mi kluczyki, które cały czas trzymała je przy sobie, jakby naprawdę wierzyła, że ktoś jej ukradnie samochód na pustyni.
-Zostawiam ci motor ale dbaj o niego i nie jeździj za często, a w razie czego Nik ma samochód- powiedziałem i zabrałem zapakowaną broń do samochodu. Kiedy wszystko było już spakowane wróciłem do salonu.
-No stary- podszedłem do Aresa i pogłaskałem go po piórach- to tylko na chwilę .
Kruk spojrzał na mnie i dziobnął mnie w rękę, miałem nadzieję że na zgodę. Podszedłem do Raven i ją przytuliłem.
-Uważaj na siebie.
-Przecież zawsze to robię- mruknęła cicho, tak samo nie zadowolona z perspektywy rozstania co ja.
-A ty Nik lepiej uważaj bo cię obserwuję- ostrzegłem- Idziesz?- spytałem Erikę i poszedłem do samochodu.
-Mam nadzieję że samochodem jeździsz lepiej niż motorem- skomentowała, co wywołało że się uśmiechnąłem. Odpaliłem silnik, włączyłem radio na stację z rock'em i ruszyłem w stronę miasta.
Zatrzymałem się pod wieżowcem i poczekałem kilka minut na dziewczynę. Po czym pojechaliśmy w stronę Seattle. Droga z początku przebiegała nam dobrze, Erika nie próbowała podtrzymywać rozmowy na siłę. Ale po jakiś dwóch godzinach jazdy poczułem powiew zimna, a wszystko jakby przycichło. Ledwo co do mnie docierało, miałem wrażenie jakbym znajdował się pod wodą, która oddziela mnie od świata. Tuż przed maską pojawiła się kobieta, wcisnąłem hamulec a samochód zahamował z piskiem. Dopiero kiedy zjawa znikła zrozumiałem, że to był tylko duch. Wraz ze zniknięciem umarłej wszystko wróciło do normy, a muzyka lecąca w głośnikach wydała mi się o wiele głośniejsza niż przedtem.
Kiedy zorientowałem się że Erika patrzy na mnie jakbym oszalał, na nowo odpaliłem silnik.
-Wydawało mi się że coś zobaczyłem- wyjaśniłem.
Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu albo prowadząc rozmowę w której omijaliśmy nieprzyjemne tematy.
Kiedy dojeżdżaliśmy do miasta powoli zaczynało się ściemniać.
-Roth, dlaczego postanowiliście że to akurat ja mam z wami jechać?- spytała Erika, w chwili gdy minęliśmy tabliczkę z napisem ,,Seattle"
-Szczerze wolałbym pojechać z Raven ale nie mogliśmy puścić ciebie z Nik'em a więc stwierdziłem że z waszej dwójki wole już jechać z tobą, bo całkiem przypadkowo Nik mógłby wpaść w kłopoty a ja nie byłbym w stanie mu pomóc. No i już raz uratowałaś mi życie.
-Chyba uznam to za podziękowanie- stwierdziła- ale dlaczego aż tak nie lubisz Nik'a?
- po prostu mnie wkurza- mruknąłem i wjechałem w dróżkę w lesie, kiedy uznałem że dojechaliśmy wystarczająco daleko zatrzymałem samochód.
-To powinno być odpowiednie miejsce- stwierdziłem i wysiadłem z samochodu. Mieliśmy jeszcze jakieś 2 godziny na przygotowanie się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz