Byłam przerażona. Z mgły zmaterializowało się coś przypominające kobietę, cała jej twarz pokryta była tatuażami, miała ogromne, ostre pazury i pustymi, czarnymi oczami wściekle wpatrzona w Roth'a. Najwidoczniej nie tylko mi zalazł za skórę. Kobiety po prostu go nie lubiły. Jednak w czas ugryzłam się w język. Potrzebowałam go by ratował mnie przed tą istotą. Podał mi komórkę i kazał uciekać byle nie do domu. Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Jeżeli potrzebuje chwili z nią sam na sam, ja nie będę się na rzucać. Jak tylko demonica rzuciła się na Roth'a. Ja korzystając z sytuacji zaczęłam biec przed siebie co chwila się oglądając. Doskonale znałam tą okolicę. Wiedziałam które lokale są otwarte całą dobę. Minęłam kilka zamkniętych sklepów i wbiegłam do cało dobowego. Weszłam w alejkę tuż przy oknie i udając że zastanawiam się nad produktami zerkałam co chwila w okno. Nie widziałam nigdzie demonicy ale nie widziałam również chłopaka. I jak na zawołanie zobaczyłam go jak przebiega przez ruchliwą ulicę nie zważając na jadące samochody. Ale nigdzie nie widziałam demonicy. W telefonie Rotha zaczęłam szukać nr do jego siostry. Lecz po chwili zrezygnowałam przecież i tak w niczym nie pomoże, a tylko będzie się martwić o brata. Musiałam znaleźć jakiś sposób by pomóc chłopakowi z demonem. Jedyne co przyszło mi do głowy to wyszukać jakiś informacji, a największym źródłem wiedzy jest internet. Tylko był mały kłopot szczerze nie bardzo wiedziałam czego szukam. Próbowałam na różne sposoby ale nic sensownego mi nie wyskakiwało. Zdecydowanie było to demon. To wszystko trwało zbyt długo miałam tylko nadzieje że Roth jakoś sobie radzi. Po drugiej stronie ulicy był antykwariat, a nad nim mieszkanie. Musiałam zaryzykować. Wybiegłam ze sklepu i pobiegłam na drugą stronę ulicy. Było już późno więc nic dziwnego że antykwariat był zamknięty. Nie mogłam odpuścić. Zadzwoniłam domofonem obok drzwi. Czas mijał, bałam się że Roth sobie nie poradzi. I wtedy usłyszałam zaspany, zachrypnięty męski głos.
- Już dawno po ciszy nocnej zaraz zadzwonię po policje.
- Proszę - poprosiłam spanikowana - niech pan mi pomoże. Pilnie potrzebuje informacji o pewnym demonie
- Naćpana jesteś dziewczyno? - fuknął zdenerwowany facet
- To sprawa życia lub śmierci - nie dawałam za wygraną
Mężczyzna więcej się nie odezwał. Pewnie poszedł spełnić swoją groźbę. I co ja teraz zrobię. Miałam już odejść kiedy drzwi do antykwariatu się otworzyły. A w nich stanął niewysoki, stary mężczyzna w szlafroku i okularach. Miał jakieś 70 lat.
- Wejdź dziecko - powiedział wpuszczając mnie do środka - co to za demon
- Pan mi wierzy? - dopytałam zdziwiona
- Od lat przychodzą do mnie ludzie i zawsze jest to sprawa życia i śmierci. Co to za demon? - przeszedł odraz do rzeczy
- Kobieta z tatuażami na twarzy - wypaliłam szybko - materializuje się w mgle albo dymie.
- Myślę że chodzi o Furie - powiedział po chwili mężczyzna
- Te z mitologi greckiej - dopytałam kojarząc coś z lekcji
- Z rzymskiej - poprawił - W greckiej ich odpowiednikiem są Erynie. Są to demony zawistne, i rządne zemsty. Nie odpuszczają łatwo jak raz się na kogoś uwezmą będą ścigać go, aż zabiją. Mam tu nawet jedną książkę. - zaczął przeszukując półkę z zakurzonymi książkami
- Może pan powiedzieć co jest ich słabością, jak je zabić?
Mężczyzna poprawił okulary na nosie.
- Nie można ich zabić - wyznał po chwili - można spotkać się z mitem o Tezeuszu nękanym przez Erynie. Tezeusza wyratował Herakles. Mniej szczęścia miał Edyp.oraz Amfilochos. Najsłynniejszą ofiarą Erynii był Orestes. Ścigany bezlitośnie przez trzy mścicielki. Uciekał przed nimi przez lądy i morza. Odprawiał obrzędy, składał im ofiary, obmywał się w rzekach, siadał na świętych kamieniach a nawet ogolił głowę. Grecy wierzyli bowiem, że jeżeli złoży się w ofierze zwierze Erynie czy złe duchy rzucą się odraz na zwierzęcą krew. A wtedy dokonując kolejnych obrzędów i udając się na wygnanie ucieknie furiom. Czasem jednak – a tak miała się sprawa z Orestesem – rytuały te nie pomagały. Wówczas wyrocznie lub kapłani sugerowali …odgryzienie sobie palca...
No Roth miejmy nadzieje że nie będziesz musiał odgryzać sobie palca.
- I to miało pomagać? - dopytałam
- Kwiatem Erynii była lilia o trzech płatkach. Często noszona jako amulet ochronny. W ofierze składano im czarne owoce, kwiaty i miód.
- Lilia o trzech płatkach - powtórzyłam
- Tak - zgodził się mężczyzna
- Ale w naturze nie występuje lilia o trzech płatkach
Olśniło mnie może to wcale nie chodzi prawdziwy kwiat. Lilia o trzech płatkach, czarne owoce. Może to właśnie jest kluczem.
- Ma pan może kredę? - dopytałam z nadzieją w głosie
Mężczyzna podszedł do biurka i z szafki wyciągnął pudełko z kredami.
- Dziękuje, bardzo mi pan pomógł. - powiedziałam i z kredą wybiegłam na zewnątrz.
Pobiegłam do sklepu i kupiłam pudełko przegniłych jagód. Miałam tylko nadzieje że nie jest za późno i że dobrze kombinuje. Pobiegłam w stronę w którą uciekał Roth. Dobiegłam do parku i dostrzegłam Roth'a i jego demoniczną dziewczynę.
Byłam dobrą malarką. Uklękłam na parkingu i zaczęłam rysować lilię o trzech płatkach. Gdy moja praca była gotowa wstałam i podbiegłam do rozwalonej ławki na której leżał chłopak i demonicy która stała tuż nad nim.
- Ej ty laska - wrzasnęłam - jeżeli ktoś zabije tego dupka to będę to ja.
Demonica odkręciła się i spojrzała na mnie. Chłopak z wysiłkiem zaczął się podnosić.
- Tak do ciebie mówię - kontynuowałam i rzuciłam w nią kamieniem
Tak to było żałosne. A chłopak zrezygnowany zaprzestał wysiłków i zamknął oczy.
- Możesz jeszcze odgryźć sobie palca - rzuciłam do chłopaka
I rzuciłam drugim kamieniem w demona.
- No choć łajzo - wrzasnęłam i zaczęłam biec w stronę parkingu.
Miałam nadzieje że demon podejmie wyzwanie. Odkręciłam się by zobaczyć czy biegnie za mną ale zobaczyłam tylko leżącego chłopak. Po demonie nie było śladu. Na nowo spojrzałam przed siebie gdzie właśnie zaczęła materializować się mgła.
-Nie tak łatwo - mruknęłam wbiegając prosto w narysowaną lilię. Błagam tylko zadziałaj - błagałam w myślach. W tedy przede mną pojawiła się Erynia. - Dopadłaś mnie - zauważyłam - albo ja ciebie - wypaliłam rozsypując jagody.
Erynia wrzasnęła wściekła i zaczęła rozpływać się w powietrzu. Po chwili zostało po niej tylko ciemna plama na środku lilii.
- Jak ty... - zaczął zaskoczony Roth podchodząc do mnie kulejąc
- Nie wyglądasz najlepiej - wyznałam - choć ze mną do domu trochę się ogarniesz. No chyba że tak chcesz jechać przez miasto.
< Roth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz