Minęło kilka dni od momentu gdy byłem w owym pałacyku na nieplanowanym i jakże dziwnym spotkaniu. Przez ten czas znalazłem kont i jakąś przejściową robotę. Bo w końcu trzeba za coś żyć, opłacać rachunki. A że dłubanie w samochodach sprawiało mi przyjemność więc połączyłem przyjemne z pożytecznym. A i z Ramzesem nie musiałem się rozstawać, bo szefowi wilk zupełnie nie przeszkadzał. W warsztacie nie miałem właściwie większego do czynienia z ludźmi dla tego robota jeszcze bardziej mi się podobała. Dziś dostałem tygodniówkę i postanowiłem wybrać się do baru na cole i frytki. Było już kawałek po północy gdy wszedłem do baru, usiadłem na uboczu przy stoliku w kacie. Długo czekałem na własne zamówienie bo ekipa byłe jakaś nieogarnięta . Biedny właściciel musiał chyba wymieniać całą ekipę, a jedynie dobrze orientującą się w sytuacji osobą była dziewczyna o miedzianych włosach. Nie mam pojęcia czemu gapiłem się na dziewczynę, która notabene była wszędzie i robiła w zasadzie wszystko. To był dobry pomysł by tu przyjść miejsce nastroiło mnie do rozmyślań na temat wizyty w pałacyku.
A co jeśli rodzeństwo miało racje i ...hmm... może powinienem wybrać się tam z wizytą. Może jednak poczytać książkę jaką mi zaproponowano. Z rozmyślań wyrwał mnie lekki powiew chłodu gdy para chłopak i dziewczyna przechodzili nieopodal mnie. Znów się zaczyna pijawki...pomyślałem uważnie obserwując szanowna parkę. Nie zauważyłem nawet jak do stolika podeszła dziewczyna o miedzianych włosach.
-Ty też ich widzisz - stwierdziła dziewczyna.
-Ale kogo? - dopytałem choć doskonale wiedziałem o kim mówimy.
-Nie wygłupiaj się - warknęła dziewczyna - to nie jest czas na żarty pomóż mi coś z nimi zrobić.
-A co ty chcesz zbawiać świat? Wybacz ale ja w to nie wchodzę - powiedziałem wstając od stolika.
-Najlepiej podwinąć ogon pod siebie i zwiewać - wysyczała dziewczyna.
-To zabolało - powiedziałem - I co chcesz zrobić?
-Nie chcesz mi pomóc to sama sobie poradzę - powiedziała hardo dziewczyna
Tak se to tłumacz pomyślałem i w tym samym momencie mężczyzna dziwnie się skrzywił spoglądając na moja rozmówczynie. Muszę jej pomóc sama z dwojgiem sobie nie poradzi pomyślałem i w tej samej chwili znalazłem się przy niej.
-On cierpi - zauważyłem - ty to zrobiłaś?
-Raczej - odparła - i nie pytaj jak bo nie wiem - dodała
-jak długo możesz go utrzymywać w tym stanie? To jest fascynujące - kontynuowałem dialog zapominając o całej sytuacji
-Ty jesteś nienormalny - wysyczała dziewczyna. Pomóż mi ich stad wyprowadzić.
-I co z nimi zrobimy dalej? - Dopytałem
-Jednak jesteś idiotą! Za moment będzie tu niezła jatka tego chcesz? Ci ludzie nie są niczemu winni.
-Jestem do twojej dyspozycji - mruknąłem, jednocześnie zabierając ze sobą towarzyszkę cierpiącego kolesia. Przemieściłem się do samochodu bo jedynie to miejsce przyszło mi do głowy. Związałem ją i wpakowałem do bagażnika starannie go zamykając
-Przepraszam że jestem mało gościnny ale mam nadzieje ze jakiś czas wytrzymasz - a moje słowa nie kierowane były do niej a miałem raczej na myśli bagażnik mojego samochodu.
W tym samym momencie spostrzegłem jak zwijający się z bólu koleś wychodzi, a za nim dziewczyna o miedzianych włosach.
-I co teraz gwiazdo? - zapytałem - Bo ani srebrnej kulki ani osikowego kołka to ja nie posiadam. A to chyba tak się załatwia. No moralnie - dodałem - ale można bardziej brutalnie ich unieszkodliwić
-Kretyn - skomentowała dziewczyna.
-No przynajmniej teraz ludzie w barze są bezpieczni, a przekąska to my - dodałem otwierając bagażnik
< Erika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz