Nie mogłem się skupić nawet okładanie frajerów po ryjach nie dawało mi żadnej satysfakcji, a sama myśl że zaraz mam użerać się z wróżką i bóg wie czym jeszcze powodowała że najchętniej rzucił bym ta robotę. Co innego sabat ofiarny. Na te stare wiedźmy z przyjemnością bym zapolował. Jednak postanowiłem, sabat to nie mój problem, już nie przynajmniej chwilowo. Czułem że tu jest coś większego i bardziej się przydam ale nie zmienia to faktu że ta decyzja była najtrudniejszą w moim życiu. Kolesie w końcu odpuścili, a ziemia była usłana zębami. Raj dla zębuszek, i kto mówi że łowcy są źli?
-Jak coś to pamiętaj zdejmujesz wróżkę ja resztę biorę na siebie. - przypomniałem hardo
-Jasne wiem co mam robić - oznajmił zajmując miejsce które mu wskazałem
Stałem wpatrzony w dal czekając na zębuszkę. Sekundy mi się dłużyły. Miałem silną potrzebę zrobienia czegoś. Liczyłem na to że pojawi się czarownica przynajmniej w małym stopniu zrekompensuje mi czarownice z ofiarnego. I jak bym ją przywołał zjawiła się znikąd. Za to nigdzie nie było wróżki.
- Uparty jesteś łowco - warknęła wściekle i zaczęła mamrotać coś pod nosem
- Cokolwiek się stanie ty masz zabić wróżkę, tą łajzę która będzie zbierać zęby - wrzasnąłem do Nik'a
Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi bo czarownica oddzieliła nas jakimś mentalnym murem. Mogłem mieć tylko nadzieje że Nik usłyszał mój przekaz. Wiedźma mamrotała dalej, a ja próbowałem odnaleźć się w zaistniałej sytuacji. Byłem ciekaw czy wróżka się pojawiła i czy Nik sobie z nią poradzi.
- Nisko upadłaś chroniąc tą wróżę, pewnie wykopali cię z konwentu - warknąłem do czarownicy przerywając jej uroki
- Nic nie wiesz - zaśmiała się - i się nie dowiesz
Miała histeryczny śmiech który powoli zaczynał mnie irytować. Machnęła dłonią i odrzuciła parę metrów dalej. Odbiłem się od niewidzialnej ściany którą odgrodziła nas od reszty świata. Podniosłem się natychmiastowo gotów na kolejny atak z jej strony który oczywiście nastąpił. Zrobiła tylko jeden mały błąd zamknęła mnie w kręgu z ognia.
- Jesteś głupią czarownicą - wypaliłem z wrednym uśmiechem
Czarownica spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach kiedy samo wolą zacząłem gasić jej płomienie. Chciałem już zadać jej kolejne pytanie próbując dowiedzieć się czemu zależy jej na życiu wróżki lecz czarownica nagle zniknęła a wraz z nią niewidzialny mur.
< Nik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz