17.04.2018

Od Alana CD Nik

Już kolejny raz zastanawiałem się dlaczego właściwie to robię. Przecież nie lubię jak ktoś plącze mi się pod nogami. Działam sam, więc po co zadzwoniłem do Nik'a? Zupełnie nie rozumiałem własnego postępowania. Nie mogłem uwierzyć że powiedziałem Vincentowi że zostaje w Las Vegas, chociaż właśnie mieliśmy informacje o sabacie ofiarnym. Nie mogłem uwierzyć że powiedziałem mu by wysłał Ginne. Ginne?  Co ja robię z własnym życiem? Przecież jak coś jej się stanie Vincent mi nie wybaczy sam sobie nie wybaczę. Nie mogłem dłużej myśleć o tym co dzieje się w Chicago trzeba było zabrać się za robotę. Poleciłem Nik'owi żeby stał w wyznaczonym miejscu i się nie ruszał. Więc po kiego przylazł za mną. Naprawdę to takie trudne?
Nie mogłem się skupić nawet okładanie frajerów po ryjach nie dawało mi żadnej satysfakcji, a sama myśl że zaraz mam użerać się z wróżką i bóg wie czym jeszcze powodowała że najchętniej rzucił bym ta robotę. Co innego sabat ofiarny. Na te stare wiedźmy z przyjemnością bym zapolował. Jednak postanowiłem, sabat to nie mój problem, już nie przynajmniej chwilowo. Czułem że tu jest coś większego i bardziej się przydam ale nie zmienia to faktu że ta decyzja była najtrudniejszą w moim życiu. Kolesie w końcu odpuścili, a ziemia była usłana zębami. Raj dla zębuszek, i kto mówi że łowcy są źli?
-Jak coś to pamiętaj zdejmujesz wróżkę ja resztę biorę na siebie. - przypomniałem hardo
-Jasne wiem co mam robić - oznajmił zajmując miejsce które mu wskazałem
Stałem wpatrzony w dal czekając na zębuszkę. Sekundy mi się dłużyły. Miałem silną potrzebę zrobienia czegoś. Liczyłem na to że pojawi się czarownica przynajmniej w małym stopniu zrekompensuje mi czarownice z ofiarnego. I jak bym ją przywołał zjawiła się znikąd. Za to nigdzie nie było wróżki. 
- Uparty jesteś łowco - warknęła wściekle i zaczęła mamrotać coś pod nosem
- Cokolwiek się stanie ty masz zabić wróżkę, tą łajzę która będzie zbierać zęby - wrzasnąłem do Nik'a
Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi bo czarownica oddzieliła nas jakimś mentalnym murem. Mogłem mieć tylko nadzieje że Nik usłyszał mój przekaz. Wiedźma mamrotała dalej, a ja próbowałem odnaleźć się w zaistniałej sytuacji. Byłem ciekaw czy wróżka się pojawiła i czy Nik sobie z nią poradzi.
- Nisko upadłaś chroniąc tą wróżę, pewnie wykopali cię z konwentu - warknąłem do czarownicy przerywając jej uroki
- Nic nie wiesz - zaśmiała się - i się nie dowiesz
Miała histeryczny śmiech który powoli zaczynał mnie irytować. Machnęła dłonią i odrzuciła parę metrów dalej. Odbiłem się od niewidzialnej ściany którą odgrodziła nas od reszty świata. Podniosłem się natychmiastowo gotów na kolejny atak z jej strony który oczywiście nastąpił. Zrobiła tylko jeden mały błąd zamknęła mnie w kręgu z ognia.
- Jesteś głupią czarownicą - wypaliłem z wrednym uśmiechem
Czarownica spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach kiedy samo wolą zacząłem gasić jej płomienie. Chciałem już zadać jej kolejne pytanie próbując dowiedzieć się czemu zależy jej na życiu wróżki lecz czarownica nagle zniknęła a wraz z nią niewidzialny mur.
< Nik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz