Wróciłam na parkową alejkę, związując włosy w wysoki kucyk.
- Gdzie idziesz? - zdziwił się Nik.
- Zdobyć trochę czasu, zanim zniknie kolejne dziecko - odpowiedziałam. - Trzeba ją stąd zabrać zanim ją zabijesz.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, szłam już w kierunku straganu. Zabroniłam Vaarowi się do mnie zbliżać, jego obecność mogłaby tylko skomplikować wszystko. Przywołując na twarz ciepły uśmiech podeszłam do staruszki.
- Dzień dobry! - kobieta obdarzyła mnie chłodnym spojrzeniem, ale na chwilę skupiła się na mnie. - Nazywam się Alex Black i studiuję literaturę. Chciałabym prosić panią o pomoc w projekcie na temat piękna i codzienności - mówiłam na tyle szybko, by nie mogła mi przerwać. - Wierzę, że osoba z pani wiedzą i doświadczeniem życiowym mogłaby uczynić ten projekt o wiele bardziej wartościowym. Czy więc zgodziłaby się pani poświecić mi chwilę na rozmowę.
Staruszka zgodziła się i chwilę jeszcze rozmawiałyśmy, zanim zaproponowałam jej by znaleźć jakieś spokojniejsze miejsce na rozmowę. Zauważyłam, że dookoła nie było już żadnego dziecka, choć nie mam pojęcia czy to zasługa Nika czy może dzieci znudziły się czekaniem. Kobieta zgodziła się bym przeszła się z nią, po czym spakowała swoje rzeczy i ruszyła parkowymi alejkami.
Jakiś czas później dotarłam z nią do starego, drewnianego domku na niewielkiej leśnej polance. Kobieta zaprosiła mnie do środka i zamknęła drzwi. Dopiero wtedy zorientowała się, że coś jest nie tak.
Nik stał w cieniu rzucanym przez starą szafę, a obok niego siedział jego wilk. Nigdzie nie było też śladu dzieci.
- Kim jesteście?! - krzyknęła wściekła, patrząc to na mnie, to na chłopaka.
Nik?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz