6.04.2018

Od Raven cd Alexis

Po zabraniu rzeczy wsiadłam do samochodu i z piskiem opon ruszyłam. Nie byłam pewna co miały zamiar robić dziewczyny i mało mnie to obchodziło miałam gorsze problemy, może Roth miał racje i nie potrzebnie robiłam te ulotki, nie radzę sobie z tym wszystkim. Nie potrafię pomóc bratu a co dopiero mowa o ich trójce. Naobiecywałam im, oni wszystko rzucili ,a ja w rezultacie i tak nie wywiązałam się z umowy. Roth miał rację jestem cholerną, samolubną, manipulantką.
Denerwowała mnie ta bezradność i nie wiedza co robić, denerwowały mnie te wszystkie światła, które jak na złość zawsze zmieniały się na czerwone. Po czwartym razie to olałam i nie zwracałam uwagi na kolory. Po kilku minutach jazdy które wydawały się wiecznością, zaledwie metr przede mną pojawił się mężczyzna. Czarne włosy, czarne oczy i czarne rozłożone skrzydła, gwałtownie wdepnęłam hamulec, kierowca z tyłu ledwo wyhamował. Byłam pewna że nikt go nie widział, nie rozumiałam tylko dlaczego Samael mi się ujawnił, przecież chciałam go odesłać, a może doskonale wiedział że nie jestem w stanie teraz tego zrobić i po prostu się bawi. Nagle znikł tak samo nie spodziewanie co się pojawił. Kilku zdenerwowanych kierowców uparcie na mnie trąbiło. W końcu ruszyłam a reszta drogi minęła bez większych zaskoczeń.
Chłopacy siedzieli w salonie i uparcie o czymś dyskutowali.
-Obiecał że nie wyjdzie z ,,zamku" a więc go nie zamykałem...-zaczął tłumaczyć się Nik
-Co ty na odwalałeś?!- spytałam wściekła. - jak mogłeś podpisać pakt z demonem?!
-Musiałem to zrobić- odparł spokojnie, Jak mógł być spokojny kiedy za moment miały przyjść po niego ogary.
-Wcale nie musiałeś- warknęłam.
-Nie mogłem pozwolić abyś umarła.
-A więc musiałeś jak kretyn podpisywać pakt z demonem?!-spytałam retorycznie-  Kiedy to zrobiłeś?
-Jakieś dziesięć lat temu- odparł błyskotliwie.
-No co ty nie powiesz. Zapytam inaczej: kiedy przyjdą po ciebie ogary? Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę w co się wpakowałeś?
Z tej całej wściekłości i rozpaczy nie mogłam ustać w miejscu i znowu zaczęłam chodzić wte i z powrotem.
-Siostra, uspokój się- poprosił Roth zachodząc mi drogę i przytulając mnie.
-Odpowiedz na pytanie- zażądałam odpychając go.
-Za kilka godzin.
-Co?- dopytałam a z oczu zaczęły mi płynąć łzy. Od tamtego momentu nic do mnie nie docierało. Nie rozróżniałam słów, Roth cały czas coś gadał tak samo jak i Nik. Nie wiem kiedy i jak pojawiła się Erika. Usiadłam w kącie i pozwoliłam łzom płynąć. Nie wiem po jakim czasie Roth usiadł obok mnie i mnie przytulił. Doskonale pamiętałam dzień w którym Roth zawarł pakt z demonem. Jechaliśmy w raz z mamą i Bran'em który był dla nas jak ojciec, kiedy coś wyskoczyło przed samochód, później był już tylko pisk, huk i uderzenie. Nie rozumiałam wtedy co się stało, nie wiedziałam że mama była nefilim, nie miałam pojęcia że moim ojcem jest anioł. Wtedy umarłam, moje wybudzenie lekarze wyjaśnili jako śmierć kliniczną a wszystko co widziałam później jako sen. Woleli słodkie kłamstwo które mogą wyjaśnić, niż okrutna prawdę.
Po jakimś czasie uświadomiłam sobie że czas leci, przecież nie zatrzymał się dla mnie. Uświadomiłam sobie że te kilka godzin o których wspomniał Roth cały czas przemijają, że czasu jest coraz mniej. A ja powinnam coś zrobić a nie ryczę, co w żaden sposób nie pomorze bratu.
Wstałam i poszłam prosto do biblioteki. Zaczęłam przeszukiwać wszystkie książki choć sama za bardzo nie wiedziałam czego szukać. Nikt z moich przodków nie był na tyle głupi by podpisywać pakt.
-Raven i tak nic nie znajdziesz, znasz te książki na pamięć- powiedział Roth, który musiał tu przyleźć za mną.
-Coś musi być- sprzeciwiłam się ale po kilku minutach odłożyłam książkę którą kartkowałam i znów zaczęłam chodzić bez celu.
 Wtedy wpadłam na genialny pomysł, to oczywiście nie uratuje mojego brata ale zyskamy na czasie. Wyszłam z ,,zamku" i narysowałam wokół budynku ochronny krąg Salamona, co prawda zajęło mi to kilka minut ale opóźni przybycie ogarów.
-Raven co ty robisz?- spytała Erika podchodząc do mnie.
-Wszystko co uratuje mojego brata- odparłam zdeterminowana- jak będzie trzeba to zawre nawet i sto paktów.
I wtedy dostałam olśnienia. Dokończyłam rysować krąg i oddaliłam się kilka metrów. Przygotowałam cały rytuał do wezwania anioła, niczym nie różniący się od tego do przyzwania demonów.
-Raven, ty chyba oszalałaś- stwierdziła Erika -podpisując pakt nie polepszysz sytuacji, za dziesięć lat demon znów się upomni.
Nic jej nie odpowiedziałam, musiałam się skupić na tym co robię.
Wypowiedziałam formułkę przyzwania ale nic się nie wydarzyło. Mój ojciec się nie pojawił. Ponowiłam próbę, z tym samym rezultatem. Zrezygnowana usiadłam, nie miałam pojęcia dlaczego anioł się nie pojawił. Wszystko zrobiłam tak jak było trzeba. Użyłam jego imienia, powołałam się na własne, nawet użyłam pokrewieństwa i nic się nie wydarzyło. Zaczęłam wszystko analizować raz jeszcze próbując znaleźć miejsce w którym popełniłam błąd.
-nie przyjdzie -usłyszałam głos brata.- w tedy też go przywoływałem.
Nie mogłam w to uwierzyć, w ojcu pokładałam wszystkie nadzieję a on się nie pojawił. A może to nie on był naszym ojcem może to wszystko naprawdę było snem. Przyśniło mi się że spotkałam anioła który przedstawił się jako mój ojciec. Podobno podczas śmierci widzimy to co chcemy.
-Roth nie powinieneś wychodzić z ,,zamku "- powiedziałam tylko.
-Raven, nic nie możesz zrobić- próbował mnie przekonać.
-Musi coś być.
-I jest- usłyszeliśmy znajomy głos, którego tak nie nienawidziłam.
-Jeszcze nie minął czas- zauważył Roth odkręcając się w stronę demona.
-Przyszedłem wam pomóc- wyjaśnił demon
-Ta  a słońce wschodzi na zachodzie- warknęłam sarkastycznie również patrząc na demona, był w swojej prawdziwej postaci.
-Słonko, próbujesz obwiniać mnie za całe zło świata. A ja odradzałem ten pomysł twojemu bratu. Czyż nie Roth'cie? Ale on się uparł.
-I jeszcze mi powiedz, że  wcale nie chcesz aby go rozszarpały ogary.
-Dokładnie. Przecież proponowałem ci układ.
-Odwal się od niej, nie będzie zawierać z tobą żadnego paktu- wycedził Roth
-Ale ja nie mówię o pakcie, oszczędzę twojego brata w zamian za przysługę.- sprostował demon
-I to wcale nie jest pakt- rzucił sarkastycznie Roth.
Nie wiedziałam czemu demon tu przyszedł, ale byłam pewna że to on stanowi problem, skoro nie mogę go odesłać trzeba załatwić to w inny sposób.
-Samaelu, dlaczego kiedy Roth wzywał naszego ojca zjawiłeś się ty? -spytałam przerywając im tę dyskusję na temat paktów.
-Metatron jest bardzo zajęty a bynajmniej on tak twierdzi a jako że służę pod nim muszę wypełniać jego rozkazy. -wyjaśnił
-On tak uważa, a więc jaka jest prawda-?- drążyłam dalej , chcąc dowiedzieć się o demonie jak najwięcej, może uda nam się go przechytrzyć.
-Wszyscy uważają go za zapracowanego, bezstronnego zwierzchnika, sam uważałem go za najlepszego przyjaciela - nie skomentowałam tego że demon uważa że może być czyimś przyjacielem i wzrokiem powstrzymałam również Roth'a-  prawda jest taka że jest pozerem który wysługuje się innymi i zbiera za nich pochwały. Cale szczęście że odziedziczyliście więcej cech po matce.
-Znałeś ją? -spytałam zdziwiona. Demon nie odpowiedział co potwierdziło moje przypuszczenia.
-No dobra a więc co sprawiło że... pokłóciliście się z Metatronem- spytałam wciąż nie przekonana do tej ich przyjaźni.
-Za wszystkim zawsze stoi kobieta- odparł krótko- czyż nie Roth'cie? Gdyby nie twoja siostra nie doszło by do paktu.
-Ona nie miała z tym nic wspólnego -odparł Roth zerkając na mnie
-Czyli pokłóciliście się o kobietę- podsumowałam
-I to nie byle jaką. O waszą matkę.- wymieniłam spojrzenie z Roth'em
-Teraz to sobie jaja robisz- stwierdził Roth.
-Nie rozmawiam z tobą chłopcze.- powiedział demon i zwrócił się do mnie- Obiecałem coś waszej matce, chce wam pomóc, Roth zawarł pakt i tylko inny może go uratować...
-A więc jednak to jest pakt,  przeczysz sam sobie- przerwał mu Roth, ale ja czekałam aż demon będzie kontynuował, zrobię wszystko by uratować brata, jednak demon milczał.
-Czego będziesz chciał w zamian? O jaką  przysługę ci chodzi?- spytałam
-Co?! Raven nie możesz- sprzeciwił się Roth.
-Jeden dzień, każdego roku będziesz pracować dla mnie. Możesz sobie zachować duszę, możesz mnie nienawidzić ale będziesz jeden dzień w roku pracowała jako kosiarz. Zastanów się nad tym i daj mi odpowiedz, masz tyle czasu ile chcesz- i po tych słowach zniknął. 
-Raven nawet mi się nie waż zastanawiać nad tym- rozkazał Roth po czym wróciliśmy do ,zamku". Mimo wszystko cały czas powracałam do propozycji demona. Mamy jeszcze czas, może coś wymyślimy a jak nie to mam wyjście awaryjne.
Przez dwie godziny uparcie szukałam czegoś w książkach a reszta mi pomagała. Co chwila zerkałam na Roth'a. Wydawał się być spokojny, jakby w ogóle nie przejmował się faktem że za moment przyjdą po niego ogary. Jednak znałam go na tyle dobrze by wiedzieć że to tylko pozory.
-Coś wymyślę- obiecałam.
-Lepiej nie- odparł uśmiechając się. I wtedy rozległo się wycie, szczekanie i skomlenie co zwiastowało przybycie ogarów piekielnych. Mało co na nowo się nie rozryczałam, jednak wzięłam głęboki oddech i poszłam do salonu zobaczyć czy krąg odpowiednio pełni swoją funkcję. I tak też się stało żaden z ogarów nie mógł przejść a każde podejście wywoływało ich skomlenie. I co teraz miałam robić?
-Raven, nic nie można zrobić- powiedział Roth podchodząc do mnie
-Można- sprzeciwiłam się
-W księgach szukaliśmy kilka godzin a paktu nie możesz podpisać. Nie ważne co on na gadał. Powiedział wszystko aby cię przekonać.
I nagle demony przebiegły przez krąg, były ich dziesiątki i otoczyły dom, zaczęły skrobać w drzwi i szukać jakiegoś przejścia. To nie mógł być koniec. Poszłam po kuszę i zaczęłam do nich strzelać przez okno jednak jak tylko jeden z nich padał w jego miejsce pojawiał się kolejny. W końcu się poddałam, odłożyłam kusze ale zostałam przy oknie . Musze wezwać Samaela. To jedyny sposób aby uratować życie bratu, nawet jeśli mnie przez to z nienawidzi.
Zauważyłam że ktoś jedzie w kierunku zamku. Dopiero po chwili rozpoznałam Alexis. W chwili gdy dziewczyna się zatrzymała ruszyłam w kierunku drzwi.
-Wyjdziesz?- dopytał zdziwiony  Nik
-Nam nic nie zrobią- powiedziałam tylko, w chwili gdy otworzyłam drzwi rozległ się huk wystrzału a ogar padł martwy. zatrzasnęłam drzwi i podeszłam do dziewczyny. Nie byłam pewna dlaczego tak mnie wkurzyła jej obecność. Może po prostu szukałam kogoś na kogo nawrzeszczę a może to dla tego że jej nie znałam a jak tylko się pojawiła to i pojawiły się problemy, dodatkowo jednego z ogarów traktowała jak psa.
-Po co tu przyszłaś?!- spytałam ostro
-Porozmawiać- odparła, czy ona mówi poważnie? Tak przywykła do towarzystwa ogarów że jej ich całe stado nie przeszkadza w rozmowie?!
Chciałam się jej pozbyć i  wrócić do brata jednak jej słowa sprawiły że się zatrzymałam. A jeśli mówi prawdę i może mi pomóc?
-Alex, zaczekaj- zawołałam kiedy dziewczyna wsiadała na motor. Powiedz dokładnie o co chodzi, dlaczego Lucyfer miałby się  wtrącać w jakieś pomniejsze pakty? Co takiego masz na czym mu zależy? I dlaczego chcesz nam pomóc? -ale nie czekałam na odpowiedz, czy to ważne? Musze mu pomóc -Musisz mi wszystko powiedzieć nie możesz nic zataić, nie pozwolę mu umrzeć ale nie chcę cie narażać. Jeśli musiałabyś zrobić, bądź oddać coś czego nie chcesz sama sobie poradzę.

<Alex?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz