Zauważyłam go jak tylko wszedł do baru. Miał coś w sobie, że nie dało się go nie zauważyć. Podobał mi się ale nie chciałam przebywać z nim częściej niż to konieczne. Miał dziwne humory na które nie miałam dziś ochoty. Nie chciałam go obsługiwać więc choć powinnam to zrobić poprosiłam o to Camil. Zajmowałam się wszystkim tylko żeby nie podchodzić do jego stolika. Myślałam że chłopak posiedzi chwile i wyjdzie jak normalny gość baru, ale on miał chyba inne plany. Zdecydowanie przyszedł tam celowo. Przez niego nie mogłam pracować, rozpraszał mnie. Nie mogłam się skupić i co chwila spoglądałam w jego stronę. Kiedy on się pojawia ciągnie za sobą kłopoty. A tu mamy wystarczająco kłopotów. Chciałam go wyrzucić ale Wiktor był na zapleczu.
- Patrzy na ciebie - skomentowała Camil
- Kto? - dopytałam choć znałam odpowiedź
- Chłopak w kącie sali z laptopem. Znacie się - zauważyła
- Daj spokój - odparłam od razu - jesteśmy w pracy
- Przystojny - skomentowała
Kończyłam już zmianę a on nadal tam siedział. Już miałam 100% pewności że nie przyszedł tu przypadkiem. Od początku w to nie wierzyłam. Podeszłam do jego stolika. Cała ta jego wizyta w barze no i "propozycja" podwózki była jakaś dziwna. Był całkiem miły jak na niego, a to rzadkość. Byłam ciekawa o co mu chodzi więc zgodziłam się na samobójcza przejażdżkę.
- Dobra - wypaliłam - pod warunkiem że mnie nie zabijesz
Uśmiechnął się łobuzersko.
- I czego się szczerzysz
W barze była masa ludzi o tej porze zawsze jest tłoczno ale śmierć Sama pod barem tylko przyciągała klientów którzy próbowali podsłuchać plotek. Roth gestem pokazał mi bym szła przodem.
- Chcesz popatrzeć na mój tyłek? - spytałam wrednie
- Nie miałem takiego zamiaru, ale skoro to zaproponowałaś - odparł
- Dupek - fuknęłam przeciskając się przez tłum
- Zawsze macie tyle ludzi? - spytał
- Jako stały bywalec powinieneś to wiedzieć - odparłam sztucznie słodko
W Las Vegas nigdy nie jest ciemno i choć niebo było czarne neony oświetlały ulicę. Wyszliśmy z budynku Roth się ze mną zrównał.
- Szczerze masz ładny tyłek - szepnął
- Milcz bo zrobię ci krzywdę - wypaliłam
- To wyzwanie? - spytał zadziornie podchodząc do motoru
Nie powinnam wsiadać z tym piratem na motor. Powinnam wrócić do domu i się pouczyć. I chodź wiedziałam co powinnam zrobić wsiadłam na tą maszynę śmierci. Objęłam go niepewnie w pasie i odsunęłam się jak najdalej na tyle ile było to możliwe. Nie chciałam być bliżej niż to konieczne. Chłopak gwałtownie ruszył a wszystkie moje postanowienia by trzymać się jak najdalej legły w gruzach. Przysunęłam się do niego i ścisnęłam go mocniej. Nie musiałam go widzieć by wiedzieć że się uśmiechnął tak irytująco jak tylko on to potrafił. Nie mogłam się okłamywać podobało mi się, on mi się podobał.
<Roth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz