I tak też zrobiliśmy. Pojechaliśmy pod mój dom, a jako że obawiałam się że po prostu chce mnie się pozbyć zażądałam że ma iść ze mną. Roth był w domu i jak tylko weszliśmy do środka spojrzał na mnie pytająco.
-To jest Alan Hunter z Chicago, syn Beleta, upadłego anioła. Króla piekieł, rządzi 85 legionami duchów piekielnych, przed upadkiem należał do chóru potęgi, Alan jest również potomkiem króla Salomona. Jest tu przejazdem i poluje na dżina. A to Roth mój brat- przedstawiłam ich.
-A więc niech go znajdzie i spada, po jaką cholerę tu stoi czas leci- burknął Roth.
-Czyli się na to zgadzacie. No i fajnie- powiedział i skierował się z powrotem do drzwi ale zastawiłam mu drogę.
-Nigdzie nie idziesz- sprzeciwiłam się - była umowa. A ty braciszku się nie wtrącaj jak dobrze pamiętam miałeś zająć się z Eriką demonem z kasyna.
-Już się nim zajęliśmy.
-A więc zrób coś pożytecznego a nie mieszasz mi w moich sprawach.- warknęłam i poszłam w kierunku pokoju- a ty masz czekać.- zwróciłam się do Alana.
Zaczęłam się ekspresowo szykować, w obawie że po krótkiej rozmowie z Rothem, Alan jednak sam pójdzie. Jednaka brat po chwili wszedł do mojego pokoju.
-nie umiesz pukać?-fuknęłam na niego
-To marnowanie czasu, nie podoba mi się ten koleś. Skoro tak bardzo ci na tym zależy sam z nim pójdę.- zaproponował.
-Braciszku, mowy nie ma, idę z Alanem to już postanowione.
Roth jeszcze się chwilę sprzeciwiał a kilka minut później wróciłam do salonu gdzie Alan oglądał tv z nogami na stole zajadając orzeszki.
-Rozgościłem się- powiedział na wstępie. -Jedziemy?
-Jadę z wami- oświadczył Roth, na szczęście nie musiałam się z nim kłócić bo zadzwonił mu telefon. A po krótkiej rozmowie oświadczył że Erika ma jakiś problem. I dobrze niech jedzie.
Po kilku minutach byliśmy już w tym klubie. I wypatrywaliśmy dżina.
<Alan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz