Jechanie do domu Raven to strata czasu ale są zasady nie mogłem polować bez pozwolenia na nie swoim terenie. Więc musiałem się przemóc i z nią współpracować. A żeby wszystko się udało dziewczyna nie mogła się wyróżniać w tłumie. Dżinn poszedł do klubu więc zapewne spędzi tam nie co więcej czasu. Myślałem że dziewczyna będzie mieszkać w starej posiadłości Blackwood'ów ale dom był całkowicie nowoczesny. Rozejrzałem się dookoła trochę zawiedziony. Myślałem że będę miał możliwość przejrzenia ich rodowych dzienników. Może blackwood'owie wiedzieli coś więcej o sabacie ofiarnym albo chociaż coś czego ja nie wiem. Wincent mówił że ojciec wolał współpracować z innymi rodami niż z nim. Prawdo podobnie z obawy że może stracić młodszego brata.
- Choć - zażądała ciemnowłosa
- Poczekam - odparłem opierając się o motor
- Jasne - fuknęła splatając ręce na piersi - a jak tylko wejdę do środka pojedziesz
Uśmiechnąłem się. Ona naprawdę nie ma pojęcia o zasadach panujących wśród łowców. Nigdy nie sądziłem że spotkam Blackwood'a tak niewtajemniczonego.
- Niech będzie - wypaliłem i ruszyłem za dziewczyną
Jak tylko przekroczyliśmy próg domu przywitał nas brat dziewczyny. Nie musiała go nawet przedstawiać ich wygląd i zachowanie chłopaka względem dziewczyny mówiły samo za siebie. Jakie to zabawne przedstawiła mi swojego brata, a nadal nie znam jej imienia. Dziewczyna poszła na górę przebierając się, chłopak spiorunował mnie wzrokiem i poszedł jak grzeczny piesek za swoją panią. Zdusiłem w sobie śmiech i usiadłem na kanapę. Zabawnie patrzy się na sprzeczające się rodzeństwo. Miałem 7 lat jak czarownice zabiły moją rodzinę. Pewnie teraz zachowywał bym się podobnie sprzeczając się ze swoimi starszymi siostrami. Natychmiastowo odgoniłem wspomnienia o rodzinie. Było minęło, a teraz nie mam czasu roztrząsać starych dziejów. Wziąłem pilot do telewizora, miseczkę z orzeszkami i położyłem nogi na stole. Bez celu przerzucałem kanały zjadając orzeszki.
-Rozgościłem się- powiedział odraz jak rodzeństwo zeszło na dół -Jedziemy? - dopytałem
-Jadę z wami- oświadczył Roth
Chciałem już się odezwać. Co najwyżej jedno z nich mogło ze mną jechać. Co do tego nie było dyskusji. Niech sami zadecydują kto jedzie ale na pewno nie będę brał na siebie odpowiedzialność za nich dwoje. Wtedy rozdzwonił mu się telefon.
- Erika ma problem - oświadczył jak tylko skończył rozmawiać - muszę jechać
Jeden telefon od dziewczyny może tyle zmienić. Sprawa została wyjaśniona.
- Jedziemy? - dopytała dziewczyna
W końcu mogłem się jej przyjrzeć. Wyglądała zjawiskowo. Rozpuściła swoje kruczoczarne włosy, zrobiła dość mocny makijaż i założyła na siebie krótką czarną sukienkę. Patrzyłem się na nią zdecydowanie za długo.
- Teraz wtopimy się w tłum - skomentowałem, kierując się do wyjścia
Po kilku minutach byliśmy już w klubie. Uważnie rozglądałem się wypatrując dżinna. Lecz nigdzie go nie widziałem.
- Napijesz się czegoś? - dopytałem i nie czekając na jej odpowiedź poszedłem do baru zamówić dwa drinki.
Spędziliśmy tam jakiś czas pijąc i starając się wyglądać normalnie. Poszedłem po raz kolejny do baru zamówić drinka kiedy wyczułem obecność czarownicy. Rozejrzałem się dookoła lecz było tak wiele ludzi że ciężko było cokolwiek wypatrzeć. W końcu ją dostrzegłem. Czarownicę pokazującą jakieś zaproszenie ochroniarzowi. Chwilę później zniknęła za drzwiami sąsiedniej sali. Zlot czarownic.
Wróciłem do Raven złapałem ją za rękę i pociągnąłem za sobą na zewnątrz.
- Ej co robisz przecież... - zaczęła oburzona
- Ci - uciszyłem ją. Wyszliśmy na zewnątrz i wraz z dziewczyną skierowałem się parę metrów dalej.
- Co ty odwalasz - warknęła
- W klubie nie znajdziemy dżinna - wyjaśniłem - w sąsiedniej sali spotykając się czarownice..
- Więc chodzimy - przerwała mi i ruszyła do klubu, złapałem ją za rękę by ja zatrzymać
- Nie dostaniemy się tam. Ochroniarz wpuści nas jak będziemy mieć zaproszenie, chwilę cierpliwości. - Oparłem się o ścianę budynku i wyciągnąłem paczkę papierosów. Wytworzyłem niewielki płomyk i podpaliłem jednego. - masz, załóż - podałem jej amulet maskujący. Nie zdążyłem jej nic więcej wyjaśnić bo dostrzegłem czarownika podążającego w stronę klubu. - No i nasze zaproszenie
Zostawiłem dziewczynę i ruszyłem za czarownikiem.
< Raven?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz