Podeszłam do samochodu i wsiadłam do niego, akurat był też drugi wyścig. Stanęłam do niego, w drugim samochodzie był jakiś koleś.
- No mała zagrajmy o twoja dupcie. - powiedział.
- Przegrasz śmieciu. - powiedziałam.
Ruszyłam z piskiem opon, dupek myślał, że wygra. Choć na kilometr czuć od niego zmokłym kundlem. Po wygranej pojechałam zabrać forsę i wyjechałam, aby wrócić do zamku.. Jednak ten sam samochód jechał za mną. Skręciłam za rogiem i wyszłam z pojazdu, aby usiąść na masce. Czekanie nie było, jakoś męczące.
Przyjechał, jednak nie był sam.
- Piesek, przyszedł z psiarnią. - zaśmiałam się z pogardą.
- Milcz su*o. - warknął. Było ich coś koło 5 sztuk i wszystkie zaczęły się przemieniać. Moja bransoleta zaczęła się zmieniać w bicz. Zamachnęłam się kilka razy, jeden z nich złapał mnie. Jednak udało mi się wyjąć jeden ze sztyletów. Przecięłam im brzuchy oraz odcięłam ręce. Odepchnęłam ich i zaczęłam je zabijać.
Gdy padły wszystkie, przybyły kolejne.
Dostrzegłam Rotha, śledził mnie czy co.
Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wszyscy leżeli martwi. Usiadłam sobie wygodnie na masce samochodu.
- Śledzisz mnie Roth? - spytałam.
- Byłem w pobliżu i usłyszałem rozmowę. To jak będziesz tu tak siedzieć czy się zbieramy? - spytał.
- Podejdź. - rzekłam.
Gdy podszedł, udało mi się go walnąć i przewrócić na plecy, siadłam na niego okrakiem i się pochyliłam.
- Nie potrzebuje, niczyjej pomocy. Nie boję się ciebie. Twoja siostra jest już groźniejsza niż ty. - powiedziałam i wstałam. Chłopak mnie pociągnął i złapał w ostatniej chwili.
- Nie mów, do mnie takim tonem. - warknął.
Zbliżałam twarz do jego i ugryzłam go w wargę. Po czym wstałam i wsiadłam do auta, aby ruszyć z powrotem do zamku.
Roth?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz