8.04.2018

Od Raven cd Nik ZADANIE nr1

Co chwila przybywało coraz to więcej wilkołaków. To było duże stado, pierwszy raz takie spotkałam co nie wróżyło nic dobrego. Wśród śmiertelników wybuchła panika, co utrudniało nam pracę. Rozejrzałam się za czymś co ułatwiło by mi ich namierzanie. W końcu ustało na tym że weszłam na pobliskie drzewo. Z wysokości było mi łatwiej ich namierzać i trafiać nie obawiając się że przez przypadek zabije jakiegoś człowieka, niestety było dalej i ciężej było trafić prosto w serce. Mimo wszystko jeśli ich nie zabiłam to chociażby osłabiłam ,a Nik który chyba świetnie się bawił co chwila pojawiał się w nowym miejscu i je dobijał. Chłopak uparł się na ostrza i głownie z nich korzystał, może i dobrze bo przecież z Roth'em dokładnie tak walczyliśmy. Wilkołaków powoli ubywało ale i tak było ich sporo, nagle jeden z nich powalił Nik'a. Wymierzyłam w niego i w pełnym skupieniu wypuściłam strzałę która idealnie przeleciała przez odległość nas dzielącą i wbiła się w ciało zwierzęcia, które od razu padło. Nik przeszukał tłum i po chwili znalazł się przy drzewie.
-Dzięki było by po mnie - wymamrotał.
-To jeszcze nie koniec nie rozczulaj się nad sobą nie myśl o tym do roboty - ponagliłam go, czy on nie dostrzegał otaczających nas wilkołaków że urządzał sobie pogawędki?
-Jasne szefowo - krzyknął i zniknął.
Po jakimś czasie sytuacja była opanowana, a do zabicia została trójka osłabionych wilkołaków. W oddali było słychać syreny, pewnie ktoś wezwał odpowiednie służby. Zeskoczyłam z drzewa i przeszłam przez tłum, po drodze zestrzeliwując jednego z nich i polewając substancją wypalającą, która sprawiła że po chwili z ciała nic nie zostało. Podałam fiolkę również Nik'owi i za nim przyjechały służby dobiliśmy te dwa pozostałe wilkołaki i posprzątaliśmy po sobie.
-W porządku?- dopytałam Nik'a schodząc na ubocze.
-Taa, było super.- skomentował z entuzjazmem na co przewróciłam oczami.
-to co wracamy?- spytał- czy mamy jeszcze jakieś do zabicia? A może poszukamy jakiegoś demona?
-Nik wyluzuj, na dziś wystarczy. A ja muszę jeszcze zostać, jak chcesz to jedź- powiedziałam tylko.
Nik jednak został, może zaintrygowany tym co zamierzałam zrobić.
Poczekałam do przyjazdu policji i nałożyłam iluzję na świadków. Każdy z nich sądził że doszło do ataku zwierzęcia, który uciekł, zdecydowanie był to kojot.
Kiedy wszyscy się zaczynali rozjeżdżać również i my odjechaliśmy.
-Myślisz że Erika i Roth sobie poradzili?- spytał po jakimś czasie Nik
-Oczywiście- odparłam nie biorąc pod uwagę żadnej innej opcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz