7.04.2018

Od Eriki CD Raven

Adrenalina po walce z demonem nadal buzowała mi w żyłach. Jak na złość Roth minął się z ciocią. Nie chciałam by go zobaczyła o północy w naszym domu, ale nie mogłam nie zaproponować by skorzystał z łazienki wyglądał okropnie. Nie chciałam by Raven martwiła się za bardzo o brata. Miałam również nadzieje że furia zbyt szybko nie wróci.
- Będziemy musiały poważnie porozmawiać - powedziała ciocia - tylko wezmę prysznic
Westchnęłam i ruszyłam od razu do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko a jak weszła ciocia udawałam że śpię. Nie chciałam z nią rozmawiać a już na pewno nie o Roth'cie. Choć chciałam przeczytać pamiętnik który dostałam od Raven mnie mogłam się wydać i zapalić światła które zgasiła ciocia.
***
Obudziłam się rano i ekspresowo uszykowałam się do szkoły. Bez śniadania po cichu wymknęłam się z domu nie chciałam spotkać się z ciocią która na pewno poruszy temat chłopaka. Pierwszą lekcją była historia więc wyjęłam pamiętnik od Raven i zaczęłam czytać fragmenty które zaznaczyła.
"Od paru dni byłem na tropie strzygi, która atakowała całe wioski. Byłem gotowy nawet na to że spotkam kilku przedstawicieli tego gatunku. Od dawna nie było mnie w domu. Od 2 lat nie widziałem rodziny. Moje dzieci zapewne już sporo urosły. Zatrzymałem się w gospodzie i poczekałem do zachodu słońca. Wtem ruszyłem na polowanie. Zobaczyłem potwora o ciele kobiety. Nie byłem jedynym łowcą polującym na demona. Poznałem Henryka Fallen'a. Z rodu Fallen'ów. Ze znaku wstążki przeplatanej i mottem " Upadamy po to by nauczyć się wstawać " Są naszymi sąsiadami z  Boulder City ze stanu Nevada hrabstwa Clark. Polowanie nie było udane. Strzyga została pokonana kosztem biednego Henryka. Zwłoki przyjaciela zawiozłem do jego żony Cecylii. Poczekałem u wdowy do pogrzebu Henryka. Pochowali go w rodowej kaplicy na cmentarzu w Boulder City. Po pogrzebie wróciłem do domu. Ciesząc się że dane było ujrzeć mi dzieci i żonę. Nie zapomniałem o Fallenie który uratował mi życie poświęcając swoje. Pomagałem jego rodzinie i próbowałem przekazać wiedzę o dziedzictwie jego dzieciom." 
Boulder City stamtąd pochodzi moja rodzina. Matka zostawiła mi prawdziwe nazwisko, motto i znak rodowy. Tylko skoro mieli nazwisko czemu jej nie odnaleziono. Chyba że ciocia mnie okłamała. Nie mogłam w to uwierzyć. Miasto było oddalone od Las Vegas 30 km. Postanowiłam że od raz tam pojadę. Musiałam się dowiedzieć. Tyle czasu szukałam matki a teraz miałam punkt zaczepienia. Dziś miałam wolne w pracy więc zerwałam się z lekcji. Choć dążyłam do tego dnia, bałam się że matka może nie żyć albo nie będzie chciała mnie znać. Nie mogłam jechać tam sama. Wzięłam telefon do ręki i napisałam sms'a do Raven
" Zadzwoń do mnie jak będziesz mogła. Ricki"
Usiadłam w kawiarni nieopodal szkoły i czekałam na telefon.
< Raven?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz