Poszliśmy z Reji do zbrojowni. Wziąłem dwa srebrne sztylety, kilka noży, łuk i strzały ze srebrnymi grotami. Wsiedliśmy do samochodu, do którego wcześniej podpiąłem przyczepkę, bo trzeba niestety było już ruszać na łowy. Od momentu, gdy znalazłem ten plakat wiele się zmieniło. Wydoroślałem ,wiele się nauczyłem czułem się potrzebny. Było mi dobrze, był ktoś taki jak ja i doceniał to co robię .Byłem łowcą mogłem ratować świat przed potworami.Wreszcie gdy jechałem na akcje z Reven zdałem sobie sprawę że wiele dziś ode mnie zależy, że wielu ludziom mogę dziś uratować życie. Wielu się nie zmieni a wilkołaków ubędzie ,bo ja jestem Nefilim. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Raven która mówiła że to nie zabawa że muszę uważać.
-Raven czy ty się o mnie martwisz? - uśmiechnąłem się łobuzersko.
-Nie wyobrażaj sobie za wiele.
-No nawet bym nie śmiał... ha ha... ale to miłe że jest ktoś kto się troszczy o człowieka.
-Mówię ci to bo czasem działasz pod wpływem impulsu, a to może narazić nas na spalenie misji rozumiesz?
-Tak świetnie to rozumiem. I nie martw się będzie dobrze - zapewniłem gdy w miedzy czasie dotarliśmy na miejsce. - Ta imprezka ma rozmach - skomentowałem nie będzie łatwo.
Raven narzuciła na nas iluzje żeby ukryć broń. Według planu trzymaliśmy się blisko siebie i obserwowaliśmy wszystkich wypatrując naszych wrogów. Wolnymi chwilami zbliżała się godzina zero. Adrenalina podnosiła się coraz bardziej, jeszcze ich nie widziałem ale już czułem że są. Byli gdzieś blisko usłyszałem krzyk kobiety nad jeziorkiem, nim Raven coś powiedziała teleportowałem się w pobliże, gdzie wilkołak już niestety zatapiał kły w krzyczącej dziewczynie. Wyjąłem strzałę napiąłem cięciwę łuku i starannie wycelowałem prosto w serce wilkołak. Był głodny i się pożywiał więc stracił lekko czujność, dostał w samo serce. Byłem zmuszony zabić i jego ofiarę bo nastąpiła by przemiana. Wyjąłem strzałę z ciała potwornego zwierzęcia ,które zmieniło się w nagiego niepozornego człowieka. Po chwili znalazłem się obok Raven.
-Co ty wyprawiasz - ofukała mnie - znów sobie robisz zabawę z tego.
-Nie robię, byłem nad jeziorkiem. One już się zmieniły polują i niestety będą ofiary nie damy.....
Nie dokończyłem bo pojawiła się cała grupa potężnych wilkołaków,
-Zabawa się zaczyna - powiedziałem do Raven
-Nie obędzie się bez ofiar - zauważyła Raven
Wśród ludzi wybuchła panika, a zespół grał dalej. Biegający w rożne strony ludzie nie pomagali. Nie mogłem użyć łuku bo mógł bym ranić kogoś kto podbiegł by w momencie gdy strzała by już leciała. Pobiegłem wyjmując po drodze swoje ostrza dźgałem wilkołaki gdzie popadła próbując trafić je w serce jednak przy tak silnych bestiach to okazało się wcale nie takie proste. Bardzo uważałem żeby żadnego zadraśnięcia nie zarobić z tej nierównej walki.
-Raven nie wiem nałóż iluzje zamień je w jakieś miski może ludzie się uspokoją było by znacznie łatwiej. - Krzyczałem do Raven która z kuszy zdejmowała wilkołaki. Adrenalina zaczęła buzować co sprawiało że zacząłem się pojawiać szybciej przy kolejnym wilkołaku niż bym chciał zmęczenie teleportacja i wysiłek fizyczny dawały powoli o sobie znać, ale przecież jestem łowcą i muszę walczyć do końca. Wmawiałem sobie szarpiąc się z kolejnym wilkołakiem. Walka była nie równa po pewnym czasie wylądowałem na glebie zębiska potwora były już bardzo blisko mnie. Wtedy usłyszałem świst strzały i ciało padło na mnie bezwładnie zmieniając się w człowiek. Odepchnąłem je i wyjąłem strzałę podszedłem do Raven .
-Dzięki było by po mnie - wymamrotałem.
-To jeszcze nie koniec nie rozczulaj się nad sobą nie myśl o tym do roboty - ponaglała Raven.
-Jasne szefowo - krzyknąłem i już mnie nie było
<Raven?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz