Alex poszła a ja nie byłam wstanie jej zatrzymać a tym bardziej zaradzić temu co nieuniknione. Po wyjściu Alex zostałam jeszcze chwilę w ,,zamku" po czym w końcu pojechałam do domu. Tego wszystkiego było za wiele jak na jeden dzień, emocje zrobiły swoje a ja ryczałam całą drogę, dobrze że na ciocie nie wpadłam bo domagała by się wyjaśnień. Niestety spotkanie z Rothem było nieuniknione, o dziwo brat nic nie mówił, po prostu mnie przytulił i został ze mną dopóki nie usnęłam.
Następne dni były koszmarem, nie było chwili aby moje myśli nie wróciły do dziewczyny która uratowała mojemu bratu życie. Nic mu nie powiedziałam ale on chyba wiedział, nie wiem skąd ale wiedział. Reszty unikałam, Roth spotykał się z nimi za mnie, nie powinnam tak robić ale inaczej nie umiałam. Tym bardziej jak miałabym wyjaśnić że Alex zniknęła, dziewczyna nie chciała abym komuś o tym mówiła, w porównaniu do tego co ona zrobiła dla mnie to było nic, byłam więc jej to winna.
Czas płynął nie ubłagalnie wolno, ze zniecierpliwieniem wyczekiwałam powrotu Alex. Nie potrafiłam tego olać zwłaszcza że musiała tam wrócić przez nas.
W końcu nastał siódmy dzień, nie wiedziałam kiedy przyjdzie Alex i czy w ogóle. Może dziewczyna nie będzie chciała z nami nawet gadać. Nie wiedziałam gdzie mieszka ale przypomniałam sobie że mam jej numer. I w przeciągu tego dnia na wysyłałam jej masę wiadomości.
-Wróci- zapewnił Roth, wyrywając mnie z rozmyślań.
<Alex?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz