17.04.2018

Od Eriki CD Nik

Nigdy nie lubiłam szkoły, ale starałam się by mieć dobre oceny. A teraz? Zrozumiałam że cała wiedza jaką zdobywamy w szkole to stek bzdur. Strata czasu. 8 godzin wyjętych z życia kiedy mogła bym zarobić parę groszy w barze, poćwiczyć na sali treningowej w "zamku" albo poszerzyć wiedzę która może mi się przydać w prawdziwym życiu. Gdzie na każdym kroku czai się śmierć. Chyba nikt mi się nie dziwi że wcale nie mogłam się skupić mało tego zasypiałam na nudnej biologi. Kidy nauczycielka opowiadała jakże fascynujący jest pantofelek czy inna ameba. Może gdybyśmy uczyli się o mięsożernych muchołówkach ale pantofelek?
I że kiedyś zajmowałam się tak przyziemnymi sprawami. Telefon zadzwonił już trzeci raz a ja z wyczekiwaniem patrzyłam na zegarek który w końcu wybije koniec lekcji. Choć do końca zostało tylko 5 minut czas niemiłosiernie mi się dłużył.
Nareszcie rozbrzmiał się głośny dźwięk ogłaszający koniec lekcji. Wstałam i skierowałam się do wyjścia chociaż nauczycielka jeszcze podawała pracę domową. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Trzy nieodebrane od Wiktora
Weszłam do łazienki i wybrałam jego numer. Chyba właśnie na to wyczekiwał bo odebrał po pierwszym sygnale
- Ricki - usłyszałam jego zmęczony głos - dasz radę przyjść do pracy?
- Dziś? - dopytałam. Przecież miałam mieć wolne. Chciałam zapolować na pijawkę
- Tak - przytaknął przerywając moje rozmyślenia - Camii nie da sobie sama rady
- Mam szkołę - zauważyłam dobitnie
- Eri błagam - powiedział zdeterminowany - nie mam ludzi
Westchnęłam zrezygnowana. Sam nie żyje przeze mnie. Wiktorowi też byłam coś winna. To jasne że nie zdążył znaleźć nikogo na jego miejsce.
- Ok
Wiktor odetchnął z ulgą
- Będziemy czekać? - wypalił z zapałem
- Czekać? - powtórzyłam
- Tak
- Chwila - zaczęłam niedowierzając - chcesz mi powiedzieć że właśnie siedzisz w barze bo nie ma kto pracować?
- Przyjdź kiedy będziesz mogła - odparł tylko i rozłączył rozmowę
Tego jeszcze nie było. Chyba nigdy nie widziałam Wiktora za barem. Koniec świata.
Poczekałam w łazience aż zacznie się następna lekcja i opuściłam szkołę. Poszłam prosto do baru gdzie faktycznie zastałam Wiktora niezdarnie nalewającego piwo jakiemuś zniecierpliwionemu klientowi.
- Świetnie sobie radzisz - pochwaliłam go z wrednym uśmiechem. Nie mogłam się powstrzymać
Machnął tylko ręką i pokręcił głową. Choć wolałam patrzeć jak męczy się Wiktor przeszłam za bar i wzięłam od niego kufel co spotkało się z jego wdzięcznym uśmiechem. Aby udobruchać klienta musiałam dać mu piwo na koszt firmy ale w sumie nie ja będę stratna. Reszta dnia minęła całkiem miło nawet nie przeszkadzało mi to że Wiktor stoi obok i patrzy mi się na ręce. Może to dlatego że dziś wcale nie zachowywał się jak bezwzględny szef. Może czasem każdemu szefowi przyda się taki kop od życia wtedy doceniają pracę własnych pracowników. Pod wieczór do baru wszedł Nik. Była masa ludzi przyciągnięta wczorajszym morderstwem pod barem jednak wypatrzony stolik chłopaka stał pusty. Podeszłam do niego parę minut później, zamówił frytki i colę. Miałam wziąć już przerwę  jednak po znajomości zrealizowałam jego zamówienie. Tak to by sobie jeszcze poczekał. Postawiłam jego zamówienie na stole przed nim i czekałam na jakieś dziękuje przecież to nie boli ale usłyszałam tylko
-Wiedziałem że tu przyjdzie odwróć się powoli
Nie mógł powiedzieć normalnie, wcale nie miałam ochoty na zabawy. Miałam już powiedzieć coś w tym stylu ale widząc jego wyraz twarzy odkręciłam się natychmiastowo
-Co robimy? - dopytałam, gdy mój wzrok padł na dwie wampirze kobiety. Znałam jedną z nich była tu ostatnio, i to jej towarzysza zabiłam. Nie miałam również żadnych wątpliwości co do tego że ona zabiła Sama.
-Porządek - odparł Nik podnosząc się ze swojego miejsca i ruszając w ich kierunku
Ruszyłam za nim. Chciałam sprawiedliwości, zemsty. Sam nie był niczemu winien a ona mi za to zapłaci.
- Ona jest moja Nik - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu
I choć wiedziałam że ludzie w strachu, złości i innych silnych emocjach popełniają błędy nie obchodziło mnie to. Wiedziałam że powinnam mieć jakiś plan podejść do tego na trzeźwo. Chciałam tylko by wampirzyca cierpiała. Ta energia, znałam ją już tak dobrze choć nadal nie wiedziałam jak nad nią panować. Czułam tą moc w każdej komórce ciała. Skupiłam się na wampirzycy i z satysfakcją patrzyłam jak ta pada z krzykiem na podłogę. Muzyka głośno grała, ludzie przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Nikt nie dostrzegł wampirzycy która błagała bym przestała.
< Nik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz