Eri była kompletnie spanikowana gdy weszliśmy do wieżowca nie była w stanie nawet otworzyć drzwi .Nie zastaliśmy jednak cioci w domu ,a ja prawie zabiłem kocurka.. yhh.. W szpitalu będzie trudno znaleźć pijawe jest za dużo potencjalnych celów. Podjechaliśmy pod szpital .
-Masz - powiedziałem do Eriki podając jej pistolet. - Nie wiem co zamierzasz zrobić ale przynajmniej będziesz bezpieczna i będziesz mogła bronić ciotkę i siebie.
-A ty? - dopytała patrząc na kołek
-Poradzę sobie - zapewniłem i ruszyliśmy do szpitala
Erika pobiegła w miejsce gdzie mogła znajdować się jej ciocia a ja zacząłem przeszukiwać cały szpital pomieszczenie po pomieszczeniu. Po dwóch godzinach skończyłem obchód i poszedłem do Ricki
-Nie ma jej tu co dalej?
-Kogo szukacie i kim jest ten młody człowiek - zapytała Erikę ciotunia.
-Nik - przedstawiłem się uśmiechając się promiennie do kobiety - jestem kolegą Ricki i hmm... szukamy koleżanki, bo podobno miała wypadek i mieli ja przywieźć do tego szpitala.
-Dziwne to wszystko jakieś, ty nie jesteś zainteresowany moja córką Niku mam nadzieje bo ona ma szkołę no i nie ma czasu na chłopców.
-Ależ skąd jesteśmy tylko kumplami z Eriką, a ja szukam tylko przyjaciółki - odparłem najbardziej wiarygodnie jak mogłem.
-Eriko proszę wytłumacz mi to wszystko - powiedziała surowo ciocia - a ty siadaj chłopcze - dodała tonem nie znoszącym sprzeciwu
-Oczywiście proszę pani - posadziłem tyłek na krześle no to mamy przesrane pomyślałem patrząc porozumiewawczo na Ricki
<Erika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz